Wstawiam wam ten rozdział, chociaż nie jestem z niego zadowolona, ani trochę. Wena gdzieś się zapodziała, czasu mało dlatego i efekty są marne, ale będzie lepiej, obiecuję! Dziękuję za wszystkie komentarze i 5500 wyświetleń!
Dedykacja dla kochanej Laxus, za każde słowo zawarte w jej komentarzach :*
Tak jak przypuszczała, piątkowy wieczór musiała
spędzić w bibliotece. Siedziała przy jednym ze stolików zawalona grubymi
książkami i kartkowała stronę po stronie, w poszukiwaniu chociażby najmniejszej
wzmianki dotyczącej eliksiru. I chociaż jej wzrok pozornie wyrażał skupienie,
to jej myśli były daleko od opustoszałej biblioteki. Cały czas wracała do
momentu rozmowy z McGonagall, nie mogła uwierzyć, że po raz kolejny nie
dowiedziała się co tak ważnego miała im do przekazania. Wiedziała, że sprawa
była poważna, zatajona przed resztą szkoły, niebezpieczna, niecierpiąca zwłoki,
jednak widocznie nie na tyle by przekładać ją nad rozmowę z nowym nauczycielem
transmutacji. Mimo swojego uwielbienia do tego przedmiotu, Hermiona powoli
traciła sympatię do nowego nauczyciela. W zasadzie nigdy jej specjalnie nie
czuła, bo niby kiedy miał na nią zasłużyć. Jednak teraz przekroczył już szczyt
wszystkiego, bezczelnie przerywając ważną rozmowę już po raz drugi. Nie
rozumiała również zachowania dyrektorki. Początkowo twierdzi, że konieczne musi
ich o czymś poinformować, później jednak dochodzi do wniosku, że to nic
ważnego, a przynajmniej nie ważniejszego niż rozmowa z 'uroczym profesorem'. Wystraszyło jego
jedno spojrzenie, jeden uśmiech, jedno miłe słówko, naprawdę nie poznawała zawsze
powściągliwej i poukładanej profesor McGonagall.
Wertowała stronę za stroną, nie skupiając się nawet
na ich treści. Czytała pobieżnie tytuły aż do momentu kiedy coś szczególnie
przykuło jej uwagę.
Abrozja-
zwana inaczej szlachetnym eliksirem,
który po skomplikowanym procesie ważenia (trwającym około trzech tygodni) w
smaku, zapachu i wyglądzie przypomina wodę, dobrze uważony po wypiciu może
wzbudzać miłość, sympatię, szacunek lub dawać szczęście, młodość, piękno i
zdrowie. Nieprzygotowywany według ściśle określonych zasad, zmienia swoje
właściwości, może powodować śmierć lub gorączkę krzepną. Rzadko spotykany ze
względu na trudność w sporządzaniu. Prawidłowe przygotowanie eliksiru możliwe
jest tylko w pierwszej kwadrze księżyca...
To musi być to! 'Może
wzbudzać miłość, sympatię, szacunek' Tak to przecież idealnie pasuje do
opisu profesora. ' Po skomplikowanym
procesie ważenia, trwającym około trzech tygodni' tyle właśnie będą mieli
czasu na sporządzenie eliksiru. I pierwsza kwadra księżyca, o której rozmawiali
na lekcjach astronomii. To nie może być przypadek. Od początku nie wierzyła w
przekonanie innych, że tajemniczym eliksirem jest po prostu Amortencja. To by
było zbyt banalne, a zresztą ten eliksir był już sporządzany przez nich w
szóstej klasie. Jeszcze raz przeczytała książkowy opis eliksiru, po czym wstała
od stołu i podeszła wprost do pani Pince. Bez problemu wypożyczyła starą
książkę o wdzięcznej nazwie 'Najznakomitsze eliksiry dziejów' i wyszła z
biblioteki, niemalże całkowicie zapominając o nieudanej rozmowie z McGonagall.
Pełna euforii i dumy, przemierzała korytarze zamku z nadzieją w sercu, że może
uratuje choć trochę piątkowego popołudnia.
Niemalże wbiegła do Pokoju Wspólnego, położyła torbę
przy stoliku i zaczęła wypisywać listę składników potrzebnych jej do eliksiru. Po
skończeniu zaniosła ją do swojego dormitorium i wyszła nie oglądając się na
nikogo. Choć sama nie wiedziała co zamierza robić, dała się ponieść własnym
nogom. Szła przez zaludnione błonie szczelnie opatulając się szalikiem. Mimo
pięknego słońca górującego nad niebem, wiatr nie dawał odczuć przyjemnego
ciepła. Po drodze nie spotkała nikogo znajomego, nigdzie nie było widać Ginny,
Harrego ani Rona. Jednak to nie ich towarzystwa teraz potrzebowała. Co prawda
miała już serdecznie dosyć samotności i niezrozumienia zaszytego w jej
przyjaciołach, ale czuła, że ich obecność jeszcze bardziej spotęgowałaby ten
efekt. Mijała kolejne grupki osób, kolejne uśmiechnięte twarze, kolejne
rozchichotane dziewczyny i kolejnych wesołych chłopców. Znów wróciła
wspomnieniami dwa lata wstecz, kiedy w ten sam sposób spędzali każdy piątek
razem z Harrym i Ronem. Czuła lekki smutek i żal, miała świadomość, że wszystko
się zmienia, tylko ona jedna stoi w miejscu i nie może zrozumień nowego
porządku świata.
-Młodej damie nie przystoi podróżowanie w pojedynkę-
usłyszała głos przy swoim uchu i doskonale wiedziała do kogo on należy.
-A jeśli młoda dama świadomie wybiera samotność-
odpowiedziała zagadkowo nie ruszając się z miejsca.
-Nalegam jednak na zmianę decyzji, chociażby dla
bezpieczeństwa- głos przy jej uchu wciąż uparcie pozostawał przy swoim, na co
Hermiona zareagowała lekkim rumieńcem. Jego bliskość i zagadkowość była bardzo
intrygująca, ale powodowała również silne zawstydzenie. Dann był cudownym
chłopakiem. Jego poczucie humoru i otwartość, czyniły z niego dobrego
przyjaciela, ale to właśnie jego zachowanie owiane nutką tajemnicy pociągało
najbardziej wszystkie jego fanki.
Odwróciła się powoli by w końcu zobaczyć jego przystojną
twarz i ciepło bijące ze szczerego uśmiechu. Stał kilka kroków za nią z
wyciągniętą dłonią w jej kierunku. Wyglądał tak uroczo, że niejednej ugięły by
się kolana na jego widok. Gryfonka natychmiast odwzajemniła uśmiech i podała mu
swoją dłoń, wyrażając w ten sposób zgodę na jego towarzystwo. Dann prowadził ją
w stronę zakazanego lasu, cały czas rozmawiając. Lubiła jego towarzystwo, był
świetnym kompanem do rozmowy na każdy temat, o ile potrafiła wydusić z siebie
jakieś słowo. Docierając na skraj lasu rozkazał jej zamknąć oczy i nie odzywać
się. Powtórnie wziął ją za dłoń powoli prowadząc dalej. Poszli jeszcze kilka
kroków i dopiero wtedy mogła zobaczyć to co chciał jej pokazać. Niedaleko za
chatką Hagrida stała para srebrnobiałych jednorożców. Hermiona widziała je już
po raz drugi w swoim życiu, jednak i tym razem wywołało to u niej niemałe
emocje. Były to najpiękniejsze zwierzęta jakie istnieją. Delikatnie stąpały po
ziemi i skubały trawę. Ich widok oczarował ją do tego stopnia, że była w stanie
wyszeptać tylko:
-Jesteś cudowny. Dziękuję… -Dann jednak przyłożył
palec do ust i ociągnął Hermionę za sobą. Odezwał się dopiero, kiedy oddalili
się od lasu na wystarczającą odległość.
-Nie możemy tam zostać. Hagrid by nas zabił. – i
uśmiechnął się w taki sposób, jak gdyby oglądanie jednorożców było na porządku
dziennym.
-Ale… ale jak? Skąd ty? Dann… powiedz! –wciąż nie
mogła wydusić z siebie słowa.
-Hagrid przygotowuje jedną ze swoich lekcji u
czwartoroczniaków. Ale to tajemnica. –wyjaśnił w niezwykle naturalny sposób.
Dziewczyna jednak nadal nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. W przypływie
euforii rzuciła się Krukonowi na szyję, bo tylko w ten sposób mogła mu
podziękować. Już po chwili jednak zorientowała się, że popełniła błąd, bo obserwowała
ich dość spora liczba osób. Speszona rozluźniła uścisk i spuściła wzrok
przyglądając się swoim stopom. Dann delikatnie złapał ją za podbródek,
zmuszając ją, by na niego popatrzyła. Ona zdenerwowana dwuznacznością całej
sytuacji, on spokojny jak zawsze, zdawał się nie przejmować tłumem gapiów.
-Czyżby panienka się zawstydziła? –wyszeptał, a jego
usta ułożyły się w delikatny uśmiech.
-Panienka po prostu nie jest przyzwyczajona do
sławy- również się uśmiechnęła, a już po chwili oboje wybuchli gromkim
śmiechem. Spacerowali tak jeszcze przez dłuższy czas, rozmawiając o szkole,
przeszłości, przyszłości, przyjaciołach, życiu, jednym słowem o wszystkim.
Pożegnali się przed Wielką Salą tuż przed kolacją, po czym każde z nich poszło
w swoją stronę z tym samym uśmiechem satysfakcji na twarzy.
Po posiłku udało jej się porozmawiać z Harrym.
Dowiedziała się, że on i Jade nie mają jeszcze pomysłu na eliksir, jednak
umówili się dzisiaj w bibliotece, by omówić szczegóły. Bardzo chciała zapytać o
Ginny, jednak on pierwszy zaczął ten temat.
-Wiesz, bardzo chciałbym, abyśmy poszli jutro do
Hogsmeade razem, ale obawiam się, że Ginny również będzie chciała cię mieć dla
siebie. Dlatego wybiorę się tam razem z Ronem. Hermiono przepraszam, że cię o
to proszę, ale czy mogłabyś się jej spytać, jak jej idzie współpraca z
Malfoy’em. Jesteś jedyną osobą jaką mogę o to prosić, a bardzo mi na tym
zależy.
-Jasne!- odpowiedziała i już za chwilę została sama,
bo Harry jak torpeda wybiegł z Pokoju Wólnego. Gryfonka tylko zaśmiała się od
nosem i udała się do dormitorium. Na szczęście zastała w środku Płomiennowłosą
i nie czkając na odpowiedni moment przeszła do ataku.
-Ginn jak tam twoja współpraca z Malfoy’em?-
zapytała bez ogródek. Weasley’ówna lekko
zdezorientowana popatrzyła na Hermionę z podejrzliwością.
-W sumie to nie najgorzej.
-Macie już jakiś pomysł? –nie dawała za wygraną.
-Zdecydowaliśmy się na Felix Felicis. A co?- Ruda
wyraźnie wyczuła, że Hermiona nie pytała tylko i wyłącznie z ciekawości.
-Nic , tak pytam.
-A ty i Blaise? –uśmiechnęła się, jednak w jej
oczach nie było zbyt wiele radości.
-Ginny przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Co się
dzieje? Powiedz mi! Przecież wiesz, że mi możesz zaufać. –Hermiona nie
zamierzała bawić się w kotka i myszkę. Chciała pomóc przyjaciółce, chociażby
siłą.
-Ja już tak nie mogę!- wykrzyczała Ginny, a z jej
oczu zaczęły płynął łzy. –To mnie wykańcza, nie mogę udawać, że wszystko jest w
porządku. Nie jestem już z Harrym!- w końcu przyznała się do czegoś, o czym
Hemriona wiedziała od dawna.- A tak bardzo za nim tęsknię… Dlaczego tak musi
być? Dlaczego? Nie mam już siły się uśmiechać, żyć, oddychać.
-Ciii… -wyszeptała Hermiona przytulając dziewczynę
do piersi. –Wszyto będzie dobrze, on też Cię kocha. –ostatnie słowa wywołały
jeszcze większy szloch.
-To jest właśnie w tym wszystkim najgorsze!- Ruda
krzyczała dławiąc się własnymi łzami. Hermiona nie bardzo wiedziała o co w tym
wszystkim chodzi, ale przytulała Ginny z największą starannością. Gładziła jej
piękne, długie włosy i wycierała strumienie płynących łez. Nie rozumiała co
takiego stoi im na przeszkodzie. Wyraźnie było widać, że nadal się kochają,
jednak z jakiegoś powodu nie mogą być razem. Miała teraz straszny mętlik w
głowie, czuła, że nie wie o wszystkim, przez to nie umie im pomóc. Nie chcą lub
nie mogą jej o czymś powiedzieć, a to wszystko bardzo komplikuje sprawę.
Następnego dnia nadszedł czas pierwszej wycieczki do
Hogsmeade. Hermiona wstała wcześniej, by jak najlepiej przygotować się do
wycieczki. Niedługo po niej obudziła się również Ginny, w nieco lepszym stanie
niż poprzedniego wieczoru, jednak z wyraźnie podkrążonymi oczami i nieobecnym
wzrokiem.
-Ginn musisz się w coś ubrać, zaraz śniadanie, a
potem ruszamy do wioski, nie pamiętasz? –Hermiona starała się zająć czymkolwiek
myśli przyjaciółki i mimo swojej pokusy nie zapytała o Harrego. –Wolisz ten
granatowy sweter czy raczej ten w odcieniu zgniłej zieleni? –dodała wygrzebując
ubrania z kufra dziewczyny.
-Obojętne mi to- odpowiedziała beznamiętnie Ginny.
-Rusz się, bo Parvati zajmie łazienkę przed tobą!
–Hermiona próbowała się uśmiechnąć, jednak nie bardzo jej to wychodziło.
-To nic, idę w tym, nie mam zamiaru się przebierać.
-Ginny to jest piżama!- nie czekając na reakcję
przyjaciółki pociągnęła ją za rękę i wepchnęła do łazienki razem ze stertą
ubrań i kosmetyków. Już kilka chwil później pojawiła się ubrana w granatowy
sweterek i ukrytymi cieniami pod oczami. Obie przyjaciółki opuściły dormitorium
i udały się na śniadanie. Po drodze spotkały przelotne spojrzenie Harrego,
który natychmiast ruszył inną drogą. Jego wygląd i pusty wzrok świadczył o tym,
że on również znajdował się w stanie takim jak Weasley’ówna.
Tak jak myślała Hermiona, Ginny nie zjadła nic na
śniadaniu, dlatego szybko wróciły do swojego dormitorium. Zabrała wszystkie potrzebne
rzeczy i niemal siłą ubrała przyjaciółkę w jesienną kurtkę. Sama włożyła
czerwony płaszczyk, zapinany na wielkie, czarne guziki, czarny beret i ciepły
szalik. Choć było jeszcze wcześnie na dziedzińcu przed szkołą stała już spora
gromada uczniów. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali pojawienia się Filcha i
profesor McGonagall. Po ich przybyciu i sprawnym odczytaniu listy, wszyscy z wyjątkiem
dwójki drugoroczniaków, którzy również chcieli dostać się do wioski, ruszyli w
drogę. Pogoda dopisywała prawie na równi z humorami wszystkich uczniów. Wyjątek
stanowiła tylko Ginny, dalej nieobecna duchem, z wściekłą miną gromiąc wszystkie
rozchichotane dzieciaki, które pojawiły się na jej drodze. Harry również nie
wyglądał najlepiej, gdyby nie to, że to Harry, pewnie stanąłby na środku drogi
i rozpłakałby się jak dziecko. Rzadko bywał w takim stanie. Ron z kolei jak
zwykle naburmuszony na połowę świata za nic, szedł obok niego nie odzywając się
ani słowem. Przez to wszystko i Hermiona straciła humor, chociaż usilnie starała
się podnieść na duchu Weasley’ównę, sama robiła tylko dobrą minę do złej gry.
Wiedziała, że jest bezsilna dopóki nie dowie się co właściwie dzieje się między
nią a Harrym.
Kiedy dotarli do Hogsmeade każdy ruszył w swoją
stronę. Gryfonki udały się do Miodowego królestwa, z zamiarem osłodzenia sobie
życia, chociaż odrobinką łakoci. Ale nawet to nie pomogło, bo w czasie, gdy
robiły zakupy, pod oknem sklepu przeszedł Harry razem z Jade, na co Ginny
zareagowała wybuchem płaczu. Hermionie nie pozostało nic innego jak pocieszanie
jej, szybko zrezygnowały z dalszych zakupów i udały się do kawiarni pani
Puddifoot. Przytulne pomieszczenie i ciepła herbata zdawały się być najlepszym ukojeniem
na zszargane nerwy i serce. Już chwilę później Ruda zdawała się uspokoić, a jej
brązowooka przyjaciółka postanowiła to wykorzystać.
-Ginny jak mogę ci pomóc? –zapytała delikatnie
-Nie możesz, rozumiesz? Nikt nie może mi pomóc! Nikt
nie może nam pomóc! Nikt! Od przeznaczenia nie da się uciec! –wyszeptała na
jednym wydechu, a w jej oczach znów pojawiły się łzy. Mimo iż Hermiona nic z
tego nie zrozumiała, nie chciała więcej naciskać. Przysunęła się do
przyjaciółki i objęła ją ramieniem, wyrażając w ten sposób oparcie i oddanie.
Obie Gryfonki siedziały w kawiarni z ponurymi minami
i jeszcze gorszymi uczuciami, gdy do środka wszedł Dann, automatycznie
wywołując uśmiech na twarzy starszej z nich. Podszedł do nich, gdy tylko je
zauważył.
-Czy można paniom zająć chwilkę? –jak zwykle szczery
uśmiech gościł na jego przystojnej twarzy. Ubrany był w granatowy, szykowny
płaszcz ze złotymi guzikami, dodający mu uroku, a jego włosy sterczące w każdą
stronę, świadczyły o pogodzie na zewnątrz.
-Nie wiem czy powinnyśmy ufać nieznajomym-
kokietowała teatralnie się przy tym uśmiechając.- jasne, siadaj!
-Ależ tak gdzie moje maniery. –odpowiedział i ujął
dłoń zdezorientowanej Ginny- Jestem Dann Scott. –Dziewczyna w pierwszej chwili
nie bardzo wiedziała o co chodzi, jednak już chwilę później również się
przedstawiła, pozwalając nawet sobie na malutki cień uśmiechu. Krukon usiadł
obok nich i zaczął jak zwykle czarować je swoim urokiem i poczuciem humoru.
Hermiona dziękowała w duchu Merlinowi, za to, że im go zesłał, bo tylko on był
w stanie poprawić humor jej i Ginny. Ta druga zdawała się wyraźnie ożywić,
otwarcie rozmawiała z Dann’em i co jakiś czas wybuchała śmiechem. Scott pod tym
względem był mistrzem, nie sposób było się oprzeć jego żartom, czy mistrzowskiej
grze aktorskiej. Tego właśnie było im potrzeba. Rozmowa trwała w najlepsze, o
wcześniejszym smutku przypominały tylko smutne oczy Ginny, które nie współgrały
z uśmiechem na twarzy. Wszyscy pili już chyba trzecią imbirową herbatkę, gdy do
kawiarni wszedł, a raczej wparował Ron. Rozejrzał się dookoła i gdy tylko
ujrzał grupę roześmianych przyjaciół, opuścił pomieszczenie, trzaskając za sobą
drzwiami. Właśnie w tym momencie Hermiona przypomniała sobie o spotkaniu, na
które obiecała się stawić. Nie do końca wybaczyła mu jego słowa, miała jednak
dość tej niemej wojny prowadzonej między sobą, dlatego postanowiła, że z nim
porozmawia, wysłucha, pogodzi się. Energicznie wstała od stołu narzucając na
siebie czerwony płaszczyk i wyjmując z torebki dwa banknoty.
-Przepraszam, muszę lecieć. Poradzicie sobie,
prawda?- nie czekając na odpowiedź wybiegła z kawiarni. Wiedziała, że zostawia
Ginny w dobrych rękach, ufała Dann’owi. Na dworze tak jak przypuszczała było
dosyć wietrznie, włosy latające w każdą stronę, nie ułatwiały jej zadania. Rona
dostrzegła spory kawałek dalej, na drodze wiodącej do Hogwartu. Szedł szybkim tempem,
nie oglądając się za siebie, nie reagując na jej wołanie. Podbiegła do niego,
ledwo go doganiając i złapała za ramię, zmuszając go do odwrócenia się w jej
stronę. Miał twarz jeszcze bardziej czerwoną niż zawsze, a jej wyraz wskazywał
na skrajne zdenerwowanie.
-Czego chcesz?- wykrzyczał i szarpnął ręką, by uwolnić
się od jej uścisku.
-Porozmawiać- odpowiedziała siląc się na spokój
-Nie mamy o czym!- nadal krzyczał, a jego twarz
robiła się coraz bardziej purpurowa.
-A właśnie, że mamy i zdaje się, że to ty chciałeś
mi coś powiedzieć, a nie na odwrót. –kontynuowała ledwo powstrzymując się przed
wybuchnięciem.
-Czy ty niczego nie rozumiesz? Przekreśliłaś wszystko
co dla ciebie zrobiłem. Wiesz co, jeszcze dziś chciałam cię przeprosić i
pogodzić się z tobą, chciałem, żeby było tak jak dawniej. Myślałem, że jesteśmy
dla siebie stworzeni. Ale nie! –wziął głęboki oddech i krzyczał dalej, a oczy
Hermiony zaczęły się szklić- Ty już znalazłaś sobie pocieszyciela! Tak, wiem o
czym mówię, nawet nie chciałaś słuchać moich przeprosin! Co dobry jest w łóżku?
Na co poleciałaś? Na wygląd? Na popularność? Na kasę? No oczywiście, że na
pieniądze, bo co może ci zapewnić ‘biedny Weasley’? Masz rację, NIC!
–O czym ty mówisz? –teraz nie kryła już łez, które
leciały stróżkami po jej policzkach, ale jego to nie ruszało, zamierzał jej
powiedzieć wszystko co o niej myśli.
-Wiesz co wcale nie żałuję tego co powiedziałem, nie
jesteś w stanie równać się z Jade, nawet Pansy jest od ciebie lepsza, jesteś bezwartościowa.
Żałuję tylko, że dopiero teraz się o tym przekonałem, żałuję każdej chwili
spędzonej z tobą, żałuję, że cię poznałem! –ostatnie zdanie zaakcentował jeszcze
mocniej. Hermiona nie czekała na więcej, odwróciła się na pięcie i pobiegła w
przeciwnym kierunku, a gorzkie łzy zalewały jej piękną twarz. Nie odwracała się
za siebie, zdołała tylko usłyszeń za sobą rozpaczliwe wołanie Rona, co wywołało
u niej kolejny napad płaczu, tak podobny do tego, który przeżywała niedawno
Ginny. Sama nie wiedziała dokąd zmierza. Po prostu szła przed siebie, nie mogąc
się opanować. Nie chciała wracać do kawiarni, nie chciała by ktokolwiek widział
ją w takim stanie. Skręciła w jedną z uliczek by móc wypłakać się na osobności.
Usiadła na zimnej ziemi, opierając się plecami o murowaną ścianę jakiegoś
budynku i pozwoliła sobie na głośny ryk rozpaczy. Nie mogła się opanować. W jej
głowie mnożyły się pytania, na które nie mogła znaleźć odpowiedzi. W jednej
chwili cały jej świat legł w gruzach. Wszystko przestało się liczyć, wszystko
przestało istnieć. Planowała tam zostać do końca życia. W spokoju i w samotności.
Siedziała tam nie czując zimna i wiatru, w zupełnej
ciszy przerywanej tylko i wyłącznie przez jej ciche pochlipywania, gdy coś
zaszeleściło nieopodal niej. Rozejrzała się niepewnie, jednak nie zobaczyła nic
podejrzanego. Szelest się powtórzył, a Hermiona błyskawicznie otarła łzy.
Usłyszała wyraźny skowyt, który automatycznie postawił ją na nogi. Nie zdążyła
jednak nawet wyjąć różdżki, gdy tuż przed jej stopami pojawił się ogromny,
czarny pies z czerwonymi ślepiami. Odsunęła się kilka kroków i sięgnęła do kieszeni,
by wyciągnąć zbawienny przedmiot. Okazało się, że to był błąd, gdyż już po
chwili zwierzę skoczyło na nią z groźnie wystawionymi kłami i gdyby nie to, że
ktoś dokładnie w tym samym momencie rzucił w niego Drętwotą, to na miejscu dzikiego
psa leżałaby teraz dziewczyna. Oszołomiona
Gryfonka ruszyła w kierunku swojego wybawcy, pozostawiając zwierzę nieprzytomne
na brukowanej uliczce.
-Ahh jakbym wiedział, że to ty, to nie pokusiłbym
się o tak wspaniałomyślny uczynek.- Malfoy stał z założonymi rękami opierając
się o jeden z budynków. W ustach trzymał papierosa, a jednej z rąk nadal tkwiła
różdżka.
-Dziękuję….- wyszeptała i chciała odejść, omijając
go bez słowa. Naprawdę nie miała siły się z nim kłócić. Nie dzisiaj.
-Zaraz, zaraz, może mi powiesz dlaczego siedzisz
tutaj sama. Przyjaciele w końcu przejrzeli na oczy i zostawili cię samą? –sam nie
wiedział dlaczego, ale nie mógł pozwolić jej odejść.
-Malfoy nie dzisiaj!- wyminęła go i szła przed
siebie, znowu dając się ponieść własnym nogom. Ślizgon wyrzucił papierosa,
schował różdżkę i odwrócił się jeszcze raz na miejsce, gdzie leżał pies, jednak
nie było po nim nawet śladu.
-Dziwne- pomyślał i ruszył za Gryfonką.
-Czego chcesz? Mówiłam ci, że nie dzisiaj. Odpuść
sobie chociaż raz. –po tych słowach naprawdę zauważył, że coś jest nie tak.
Zazwyczaj Granger nie poddawała się bez walki, najwidoczniej musiało się coś
stać. I chociaż nie chciał, postanowił, że nie zostawi jej samej w takim
stanie. Hermiona nie była zadowolona, nie chciała niczyjego towarzystwa, a już szczególnie
jego, najgorszego ze wszystkich Ślizgonów i jej największego wroga. Zauważając,
że on ciągle za nią idzie odwróciła się i zamierzała na niego nakrzyczeć,
jednak kiedy tylko spojrzała w stalowe oczy, nie potrafiła, zobaczyła w nich
coś czego absolutnie się nie spodziewała. To była troska.
-A może on
naprawdę jest człowiekiem? –pomyślała w duchu.
-Płakałaś? –zapytał z miną wyrażającą po części
prawdziwe zainteresowanie, ale również i dobrze znaną mu pogardę.
-Nie twój interes!- popatrzyła się na jego
wyzywającą, tak aby dać mu do zrozumienia, żeby odszedł. W tym samym momencie
słychać były głośne krzyki Blaise’a, który szedł w towarzystwie Ginny Weasley.
-Wreszcie was znaleźliśmy. Draco mam tu twoją zgubę-
w tym momencie wskazał na rudowłosą dziewczynę, której uśmiech powoli znikał z
twarzy.
-Świetnie kupmy to co mamy kupić i ruszajmy do baru
na porządną porcję piwa kremowego. –Draco również zmienił lekko wyraz twarzy, jak
gdyby ktoś zmuszał go do wykonywania czegoś na siłę. Hermiona znowu zaczęła się
gubić. Przecież jeszcze tydzień temu wszyscy z wyjątkiem jej radowali się na
wzmiankę o Malfoy’u, Blaise’ie, czy jakimkolwiek Ślizgonie. Tak się przecież
polubili, że ich znajomość śmiało można by było podciągnąć pod miano ‘przyjaźni’.
Dzisiaj jednak na wspólne spotkanie szli z minami skazańców.
-Ruszajmy już po te cholerne składniki- odburknęła
Ginny, przypominając w ten sposób Hermionie o swojej liście zakupów. Zupełnie
zapomniała o eliksirze i niemal nie wróciła do Hogwartu bez ingredientów. Posłała
przyjaciółce uśmiech, powiedziała krótkie ‘do zobaczenia’ i zamierzała samotnie
udać się do najbliższego sklepu ze składnikami.
-A ty gdzie? –krzyknął za nią Blaise, ale
zignorowała go i nie zważając na wołania szła dalej. Ślizgon nie dawał jednak
za wygraną Podbiegł do niej, podniósł i zarzucił sobie na ramię, jak gdyby była
lekka jak piórko. Na nic zdawały się jej krzyki i uderzenia pięściami. Chłopak
trzymał ją w silnych ramionach i niósł w stronę zielonego szyldu sklepu ‘Eliksiry
i ich składniki’. Przechodnie przyglądali się tej scenie z niemałym
rozbawieniem. Zabini zdawał się tego nie zauważać, szedł dumnym krokiem przed
siebie, coraz sobie podśpiewując. Kiedy byli już przed drzwiami w końcu ją
puścił, a ona nie pozostawała mu dłużna. Wymachiwała rękami, krzyczała i
odgrażała się, co takiego mu zrobi, gdy wrócą do zamku. Ślizgon zaśmiał się
tylko pod nosem rozbawiony wyglądem dziewczyny. Była jeszcze słodsza, gdy się
złościła, nie dało się tego nie zauważyć.
-Myślałaś, że pozwolę ci męczyć się z tym wszystkim samej?
Wejdźmy tam i kupmy to co trzeba, a po wszystkim spotykamy się na piwie
kremowym razem z Malfoy’ami.
-Razem z kim? –nie usłyszała odpowiedzi, gdyż Blaise
wepchnął ją do środka.
Cudowne, ciekawe, tajemnicze <3
OdpowiedzUsuńKocham!
Chcę więcej, proszę!
Co z lusterkiem i z Ginny i Draco? :o
Gracjanna
Dziękuję bardzo, rozdział postaram się dodać szybko, bo mam już zarys :)
UsuńNowy rozdział, a ja za kilka minut muszę wyjść z domu. DLACZEGO?! ;D Bardzo niesprawiedliwe, ale pojawię się wieczorem! <3
OdpowiedzUsuńskąd ja znam ten ból? ale rozdział poczeka i ja poczekam :)
UsuńDOTARŁAM! Ojejej, Ron to straszny idiota i do tego psychol :C Porywczy, chociaż nie powiem, lubię takich :D Jejku, jaka biedna Ginny, no! Co z tym Harry'm, skoro ją kocha, to powinien walczyć!! Hermiona też biedna, ale to nawet w sumie lepiej, bo czeka ją coś lepszego niż Ron!
UsuńStrasznie lekko czytało mi się ten rozdział, byłam aż zaskoczona, że to koniec! Tylko to zakończenie... Czo to za 'Malfoy'owie'? :D
Czekam, czekam, czekam na nowości!!
Pozdrawiam i przesyłam buziaki,
Mary!!
Hahahahaha cały Ron :D no musiało się skończyć, a że tak dramatycznie, no to niestety ;)
UsuńCieszę się, że nie jest najgorzej, ale będzie jeszcze lepiej i to już niedługo!
Tyle się działo w tym rozdziale, że nie wiem od czego zacząć. ;) Ron - co z niego za dupek, na miejscu Hermiony bym mu przyłożyła i to porządnie. Co się stało między Harry'm a Ginny? No i o co chodziło z tym psem? Co jest nie tak z panem Granger'em? Co miał na myśli Blaise, mówiąc, że spotkają się z Malfoy'ami? Na Merlina! Tyle pytań bez odpowiedzi, nie wytrzymam do kolejnego rozdziału. ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
jak mi miło, że ktoś będzie czekał tak niecierpliwie :)
UsuńAle jak to "Malfoy'ami"?! Ginny nie może być z Draco!
OdpowiedzUsuńNo właśnie i co z lusterkiem?
Ron niech spada na drzewo, jeszcze wyższe, na które ma spadać Olivier ;D
A jak się okaże, że Harry zerwał z Ginny bo:
a) umawia się z Jade
i
b) ubzdurał sobie, że Malfoy mu poderwie dziewczynę
To jak mu strzelę taką klątwą, że mu nawet w Mungu nie pomogą! :)
hahahaha ja na miejscu Harry'ego serio bym się przestraszyła :D Ale może obejdzie się bez krzywd cielesnych, zresztą zobaczymy :)
UsuńChcę więcej! Zaczyna się porządnie rozkręcać. Rozdział mega intrygujący. Ron mnie wkurzył, ja na miejscu Hermiony, przeklęłabym go czymś paskudnym XD
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko kolejny c:
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Mrs Black
powolutku zaczyna się w ogóle coś kręcić wokół głównego watka, ale powolutku :D
UsuńZaczynam już pisać :)
Dziękuję, dziękuje, dziękuję i jeszcze raz: DZIĘKUJĘ za dedykację :-**
OdpowiedzUsuńJako, że rozdział dla mnie (:-*), to nie mógłby mi się nie podobać ;-). Nie rozumiem jednak, dlaczego w ogóle twierdzisz, że rozdział jest "marny". Moim zdaniem był wspaniały! Powinnaś być z niego dumna, a nie niezadowolona :-*
A teraz do rzeczy: nie pojmuję, dlaczego tak bardzo lubisz takie zakończenia. Dobrze, że to nie jest tak straszne jak poprzednie ;-)
Jestem zła, że cały czas nie wiem co McGonagall chciała im powiedzieć. I dlaczego znowu profesor Granger? A do tego dziwne zachowanie McGonagall przy nowym nauczycielu transmutacji?? Podejrzane...
Dalej: Eliksir. Myślałam, że to... czekaj, ja nawet zapomniałam co myślałam! Ale TAKI eliksir jaki Ty stworzyłaś jest o niebo lepszy od jakiegokolwiek, który mógłby przyjść mi do głowy. "Abrozja- zwana inaczej szlachetnym eliksirem" - Wspaniały pomysł <3
Next: Dann... do tej pory nie wiedziałam co o nim myśleć - z jednej strony wspaniały facet, a z drugiej konkurencja dla Dracona. Ale po przeczytaniu tego rozdziału nie jestem w stanie go nie lubić :-D
Ruda i Harry. Harry i Ruda...? Dlaczego ja niczego nie rozumiem? Pomocy...!
"Od przeznaczenia nie da się uciec!". Kochana Vanilio. Czyżby adres Twojego bloga miał tutaj jakieś znaczenie? :-*
Moje myśli w trakcie czytania końca:
Ron...? Ron...?! RON ty IDIOTO! Co się z tobą dzieje?!
A kiedy uciekała:
Blaise? Malfoy? Blaise? Harry? Gdzie Wy?
Ale po chwili:
MALFOY! <3 <3
A na końcu?:
PIES. Gdzie polazł ten pies?!
A potem znowu:
Vanilia? Ja niczego nie rozumiem... Draco, Ginny... Dlaczego ja niczego nie rozumiem?
A końcówka zbyt szybko. Pewnie dlatego, że mogłabym czytać Twojego bloga bez końca i by mi się nie znudził :-* <3
Sumując: Niczego nie rozumiem. W mojej głowie jest jeszcze więcej pytań.Wyczuwam dużą dawkę tajemnic.
Jednym słowem?
BOSKI <3
Przesyłam tony weny i Buziaki :-**
Laxus <3
Normalnie zatapiam się w każdym słowie Twoich komentarzy, jesteś takim promyczkiem nadziei w szare dni i nawet kiedy wszystko wydaje mi się beznadziejne i bezsensowne czytam sobie takie miłe komentarze i świat się zmienia o 180 stopni! Dziękuję i ja <3
UsuńTo prawda rozdział, może nawet i całe opowiadanie jest jedną wielką tajemnicą, w pewnych momentach na pewno nie do zrozumienia, ale już nie długo, poczekajcie, już niedługo! Wszystko się wyjaśni, no może nie wszystko, ale powolutku zacznie nabierać prawdziwego sensu!
Kochana, najukochańsza jeszcze raz dziękuję za te komentarze, ten czas i te słowa, bo jesteś moją największą motywację :*
Dziękuję za wenę i nie tracę już czasu, tyko idę pisać,
Vanillia :(
kocham to opowiadanie, niezaprzeczalnie, bezapelacyjnie, niezmiennie, najlepszy blog ever! Nawet nie wiesz jaką radość mi dajesz każdym nowym rozdziałem, każdym nowym słowem, mam ochotę skakać, piszczeć i unosić się wysoko nad niebo, może weźmiesz mnie za wariatkę, ale naprawdę tak się czuję!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to wspaniały! Tyle akcji, tyle się dzieje, ale i wiele niespodzianek! Znowu nowe tajemnice i dobrze, bo to kocham u ciebie najbardziej, wszytsko jest takie skomplikowane, nie ma miejsca na nudę, sama próbuję rozwiązywać te zagada, tak bardzo to wciąga!
Kocham Twoich bohaterów, nie tylko Hermionę, czy Draco, ale Danna i Blaise również, intryguje mnie Jade i drugi Granger, wszystko trzyma w napięciu :)
Oczywiście czekam na sprawę z lusterkiem i eliksirem, oj będzie się działo! :D
Czekam z niecierpliwością,
Twoja największa wariatka, a znacie mnie jako -
-Roszpunka :)
to ja unoszę się nad ziemią, gdy czytam tak miłe komentarze, nie jesteś żadną wariatką, jesteś moją czytelniczką, a to wszystko wyjaśnia, dziękuję za każde miłe słówko i cieszę się całym sercem, że tak na ciebie działam :*
UsuńRozdział świetny, naprawdę gratulację i nie pisz, że słaby, albo marny, albo ci się nie podoba, jak możesz? Ja jestem oczarowana wręcz!
OdpowiedzUsuńCzekam na wątek z lusterkiem i eliksirem oczywiście :D
A teraz tak trochę z innej beczki, mogę się Ciebie zapytać do jakiej piosenki piszesz, albo z jaką piosenką kojarzy Ci się dramione, albo jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
Bardzo mi na tym zależy, bo uwielbiam czytać z muzyką w tle, a szcególnie taką, jaką wybierze dla mnie autorka mojego ulubionego bloga.
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, czekam na nexta, życzę weny,
Kasia S. :)
Dziękuję bardzo kochana :*
UsuńOczywiście, że możesz bardzo mi miło, że w ogóle kogoś to zainteresowało, naprawdę! A więc:
piosenka, do której piszę to jak mam wybrać jedną, to zdecydowanie stawiam na tę: https://www.youtube.com/watch?v=x_ucgkUzaUg
piosenka, która kojarzy mi się z dramione to bezapelacyjnie ta: https://www.youtube.com/watch?v=-2U0Ivkn2Ds
i moja ulubiona piosenka, oczywiście te wyżej wymienione, ale i taka jedna, która za wiele z dramione nie ma wspólnego, a jednak kocham ją całym sercem: https://www.youtube.com/watch?v=rJABBmAMXnY
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Twoich oczekiwań i się spodobają :)
O MÓJ BOŻE!!!! masz znakomity gust muzyczny <333
UsuńJejku jejku <3
UsuńNie rozumiem kompletnie dlaczego jesteś niezadowolona z tego rozdziału. Wyszedł naprawdę bardzo dobry i to bez podlizywania się! Najbardziej mi się podoba, że całkowicie panujesz nad tym opowiadaniem, niczego nie przyspieszasz i nie wymuszasz. Wszystko jest dokładnie przemyślane i poukładane. Nie podajesz niczego na tacy, ale spokojnie prowadzisz za rękę swojego czytelnika - tak właśnie się czuję ;) Naprawdę mi się podoba Twoje opowiadanie i to chyba właśnie dzięki temu porządkowi przyczynowo-skutkowemu. Twój styl jest również bez zarzutów - przyjemne konstrukcje, które czyta się lekko i bardzo szybko. Cieszę się, że centrum wszechświata nie jest cukierkowa miłość Hermiony i Draco, ale póki co jest to zepchnięte na plan dalszy. To jest absolutnie cudowne! Szczerze, całkowicie szczerze, nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPs. Jeśli już się informujemy, czy mogłabyś się dodać do mojej zakładki Obserwatorzy, żeby było mi łatwiej Cię szybko wyszukać? ;)
Pozdrawiam!
http://nowe-oblicze-hermiony.blogspot.com/
jak miło... chyba pierwsza osoba, która zauważa to co jest dla mnie najważniejsze, takie właśnie 'panowanie nad blogiem' to, że wszystko robię, powoli, staranie, wiem, że część osób oczekuje jak najszybciej miłości dramione i epilogu, jednak u mnie tak nie ma, bo przecież jest tyle innych rzeczy, o których muszę napisać! :D
UsuńOczywiście, że mogę, chciałam to zrobić już wcześniej, ale dwa razy mnie rozłączyło, teraz już się udało, oczywiście mam Cię również w 'czytanych' na moim blogu :)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam również :*
Super rozdział fajnie, że trochę dłuższy i co najważniejsze powinnaś być z niego zadowolona bo wyszedł naprawdę bardzo dobrze :) Wkurzył mnie Ron trochę idiota i tyle xD I Dann jest spoko gość jednak chyba wole Draco xD Ciekawi mnie co dalej z tym lusterkiem :) Czekam na next i zrobiłam dla Cb grafikę ale nie wyszła według moich oczekiwań ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę WENY :D
dziękuję i jeszcze raz dziękuję! To nic wyślij mi jak możesz, mnie ucieszy cokolwiek, nie mam wygórowanych oczekiwań, naprawdę :)
UsuńA tak właściwie kiedy rozdział u ciebie, leniuszku? :D
hahah no jestem okropnym leniem, ale specjalnie dla Cb zaraz coś naskrobię ^^
UsuńNo to czekam oczywiście z niecierpliwością :)
UsuńZaklepuję sobie to miejsce i jutro dodam komentarz :) Dziś już padam na twarz :*
OdpowiedzUsuńW końcu dorwalam się do Internetu. Pisze na telefonie, więc od razu przepraszam za błędy. Czytało mi się przyjemnie. Wspaniałe opisalas każde miejsce oraz uczucia bohaterów. Nie mam się do czego przyczepić. Ron... Jak ja go nie trawię!!! Wrrr. Za to Zabini zyskał u mnie plusa za końcową scena. Wspaniała <3 Jestem ciekawa dalszego rozdziału. Szykuje się niezła zabawa xd życzę weny !
UsuńCzekałam na Twoją opinię i w końcu się pojawiła razem z uśmiechem na mojej twarzy ;)
UsuńKolejny rozdział w środę i będzie się działo o tak! ;)
Teraz nie będę mogła spać całą noc :D
OdpowiedzUsuńRozdział, przynajmniej moim skromnym zdaniem, co najmniej świetny. Jestem co raz bardziej zaintrygowana akcją. Naprawdę świetnie piszesz. A teraz tradycyjna formułka: zapraszam do siebie, na nowa, króciutką notkę :D
OdpowiedzUsuńDziękuję i już idę ;)
UsuńGenialnie! Czekam na kolejny i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńMiło mi ;)
UsuńHej !
OdpowiedzUsuńWczoraj trafiłam na Twój blog i w błyskawicznym tempie nadrobiłam zaległości. Ale jednak na początku wypada się przedstawić, więc witam, z tej strony Layls.
Cały wizualny wygląd bloga bardzo mi się podoba, oddaje klimat Twojego opowiadania !
Ogromny plus za fabułę, jest wciągająca i zaskakująca !
Ciekawy pomysł z tym lusterkiem, pocałunkiem z Harrym, nowym Grangerami... wszystko to jest cudowne i idealnie zaplanowane !
Ten rozdział bardzo mi się podobał, mimo, że Ron ( dupek ) skrzywdził tak Hermionę !
Czekam na rozwój wydarzeń i na nowy rozdział !
Layls
Bardzo mi miło powitać nowych czytelników, cieszę się, że się podoba i zapraszam do dalszego czytania!
UsuńVanillia :*
ojeeej *o* Draco ma ludzkie odruchy <3 świetny rozdział, przyjemnie się czyta i akcja na prawdę bardzo fajnie się rozwija :D
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie jednak co to byl za pies :o (w pierwszej chwili pomyśałam o Syriuszu,ale potem mi się przypomniało, że to nie mógłby być on :D)
ejjj.. i co z tym lusterkiem, nooo !! :D
Pozdrawiam ;3
Nie to nie Syriusz, niestety :(
UsuńNie mogę uwierzyć, że naprawdę wam się podoba ten rozdział,mimo wszystko dziękuję :*
Mam Cię kopnąć? Ale tak bardzo boleśnie, że do publikacji następnego rozdziału nie usiądziesz jak należy? No mam? Wydaje mi się, że będzie to dobra terapia szokowa, dzięki której przestaniesz pisać takie bzdury! Rozdział jest nie dość, że ciekawy, to jeszcze pełno w nim emocji, a Ty twierdzisz, że 'efekty są marne'?! Na Merlina! Widzisz, a nie grzmisz!
OdpowiedzUsuńOkej, wykrzyczałam się, to teraz przejdźmy do milszych rzeczy, a mianowicie:
Dann wydaje się być w porządku. Robi za takie światełko, dzięki któremu Hermiona nie czuje się samotna i to jest fajne, jednakże to jego miłe zachowanie momentami trochę mnie drażni. W sumie nie potrafię jednoznacznie określić, czy zarywa do Hermi, czy tylko stara się być dobrym kumplem i dlatego mnie to tak irytuje. Niemniej jednak, ma swoje zalety, jak chociażby poprawienie humoru Ginny, więc póki co nie będę wieszała na nim psów.
Powiem Ci szczerze, że coraz bardziej ciekawi, ale też denerwuje mnie ta otoczka tajemnicy, jaką skrywają przed Hermioną jej przyjaciele. Rozstanie Ginny i Herry'ego to jedno, ale nadal coś ukrywają i raczej nie kwapią się, żeby to powiedzieć, dlatego jestem tak bardzo zaintrygowana tym, co też takiego się stało.
Ron to totalny bezmózg, idiota, dupek, bęcwał, frajer i mogłabym tak wyliczać w nieskończoność. Jak on mógł tak postąpić?! Jak mógł powiedzieć Hermionie takie rzeczy?! No po prostu nie wierzę, jak można wykazać się takim brakiem taktu, o inteligencji nie wspominając... Widocznie jego ego przysłania mu widok, a do tego uciska tego małego orzeszka, którego on nazywa swoim mózgiem, przez co bije mu na dekiel i chyba sam do końca nie jest świadom, co wyprawia. Mam nadzieję, że dostanie za to porządnego kopa od życia (ewentualnie Malfoy'a).
A właśnie co do Draco, to jestem pod wrażeniem. W końcu wykrzesał z siebie choć odrobinę człowieczeństwa, nawet jeśli chciał przykryć to obojętnością, to z drugiej strony widać gołym okiem, że nie chciał, by Hermiona była smutna. Do tego podobało mi się zachowanie Blaise'a. Może Hermiona w końcu zmieni o nim swoje zdanie?
No i rzecz jasna ciekawi mnie kwestia Malfoy'ów w liczbie mnogiej, z którymi to mają wybrać się na piwo. :D
Non stop zaskakujesz, a to coś, co uwielbiam, więc dlatego tak bardzo lubię Twoje opowiadanie. <3
Pisz szybciutko, bo zżera mnie ciekawość i niecierpliwość!
Buziaki,
Silje. :*
Dawno się tak nie uśmiałam, nie to żeby mi było do śmiechu po tych groźbach, ale po prostu tak mi poprawiłaś humor, że nie sposób reagować inaczej. Kolejny rozdział pojawi się już może w środe, tak aby trochę zadośćuczynić za moje małe grzechy wobec was i uchronić się przed Avadą czy też (jak w tym wypadku) mocnym kompem!
UsuńOgromnie się cieszę za to, że i Tobie się podobał i nie zawiodłam, a więc do środy kochana :*
No i jest <3 Aż mi brak słów, wiesz? Zaczynam pomału nie lubić Danna... :P Ale, ale! Pocieszyłaś mnie tym, że Draco zaczyna być troskliwy :) No i Zabini przerzucający Hermionę przez ramię :D :D :D brak mi słów :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Pozdrawiam, R. ;* (needyoudramione.blogspot.com)
Kochana, kochana dziękuję i cieszę się, że czekasz :*
UsuńKiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńNiestety dopiero jutro, dzisiaj nie zdążę już wstawić ;(
UsuńJak tu dużo tajemnic!!! Końcówka szególnie, bardzo mi się podoba. Ciekawi mnie bardzo ten pies, czyżby to zły omen? Mam nadzieje ze nie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!!!
PS U mnie już dodany rozdział ósmy! Serdecznie zapraszam :D
http://ciekawy-przypadek-hermiony-granger.blogspot.com
jasne, że już byłam nawet skomentowałam, ja bym mogła inaczej?
Usuńdziękuję za miłe słowa :*
uu piwo kremowe z Malfoyem. ja osobiście preferuję małe z sokiem malinowym :p...
OdpowiedzUsuńwracając. Dann jest tak słodki, że mógłby zostać szóstym członkiem One Direction. Nie lubię takich przesłodzonych facetów ;)
jako choleryczka rozumiem doskonale Ronalda. też byłoby mi przykro, gdyby moja relacja z kimś, na kim mi zależy się zakończyła. no ale.. życie. taka kolej rzeczy.
biedna Ginny. miłość jest parszywa.
no i ten profesor... czekam aż akcja rozpędzi się jak bmw na drodze szybkiego ruchu ;)
już się za chwilkę nowy rozdział :)
Usuń,,wyjmując z torebki dwa banknoty'' - ? A czyż w wiosce zamieszkanej przez samych magicznych ludzi nie płaci się monetami ? :)
OdpowiedzUsuńBardzo genialnie oddałaś charakter Rona - i like it :p
Blaise jest genialny xd :D haha ! :p
I dołączam się do pytania Miony : ,,Z kim?!'' xd
~Mudblood
Nie lubię tego całego Dana. Biedna Ginny mam nadzieję że jakoś się pozbiera ;)
OdpowiedzUsuń