piątek, 24 października 2014

Rozdział VIII - Zbyt wiele tajemnic...



 Wstawiam wam ten rozdział, chociaż nie jestem z niego zadowolona, ani trochę. Wena gdzieś się zapodziała, czasu mało dlatego i efekty są marne, ale będzie lepiej, obiecuję! Dziękuję za wszystkie komentarze i 5500 wyświetleń! 

Dedykacja dla kochanej Laxus, za każde słowo zawarte w jej komentarzach :*



Tak jak przypuszczała, piątkowy wieczór musiała spędzić w bibliotece. Siedziała przy jednym ze stolików zawalona grubymi książkami i kartkowała stronę po stronie, w poszukiwaniu chociażby najmniejszej wzmianki dotyczącej eliksiru. I chociaż jej wzrok pozornie wyrażał skupienie, to jej myśli były daleko od opustoszałej biblioteki. Cały czas wracała do momentu rozmowy z McGonagall, nie mogła uwierzyć, że po raz kolejny nie dowiedziała się co tak ważnego miała im do przekazania. Wiedziała, że sprawa była poważna, zatajona przed resztą szkoły, niebezpieczna, niecierpiąca zwłoki, jednak widocznie nie na tyle by przekładać ją nad rozmowę z nowym nauczycielem transmutacji. Mimo swojego uwielbienia do tego przedmiotu, Hermiona powoli traciła sympatię do nowego nauczyciela. W zasadzie nigdy jej specjalnie nie czuła, bo niby kiedy miał na nią zasłużyć. Jednak teraz przekroczył już szczyt wszystkiego, bezczelnie przerywając ważną rozmowę już po raz drugi. Nie rozumiała również zachowania dyrektorki. Początkowo twierdzi, że konieczne musi ich o czymś poinformować, później jednak dochodzi do wniosku, że to nic ważnego, a przynajmniej nie ważniejszego niż rozmowa  z 'uroczym profesorem'. Wystraszyło jego jedno spojrzenie, jeden uśmiech, jedno miłe słówko, naprawdę nie poznawała zawsze powściągliwej i poukładanej profesor McGonagall.
Wertowała stronę za stroną, nie skupiając się nawet na ich treści. Czytała pobieżnie tytuły aż do momentu kiedy coś szczególnie przykuło jej uwagę.
Abrozja- zwana inaczej szlachetnym eliksirem, który po skomplikowanym procesie ważenia (trwającym około trzech tygodni) w smaku, zapachu i wyglądzie przypomina wodę, dobrze uważony po wypiciu może wzbudzać miłość, sympatię, szacunek lub dawać szczęście, młodość, piękno i zdrowie. Nieprzygotowywany według ściśle określonych zasad, zmienia swoje właściwości, może powodować śmierć lub gorączkę krzepną. Rzadko spotykany ze względu na trudność w sporządzaniu. Prawidłowe przygotowanie eliksiru możliwe jest tylko w pierwszej kwadrze księżyca...
To musi być to! 'Może wzbudzać miłość, sympatię, szacunek' Tak to przecież idealnie pasuje do opisu profesora. ' Po skomplikowanym procesie ważenia, trwającym około trzech tygodni' tyle właśnie będą mieli czasu na sporządzenie eliksiru. I pierwsza kwadra księżyca, o której rozmawiali na lekcjach astronomii. To nie może być przypadek. Od początku nie wierzyła w przekonanie innych, że tajemniczym eliksirem jest po prostu Amortencja. To by było zbyt banalne, a zresztą ten eliksir był już sporządzany przez nich w szóstej klasie. Jeszcze raz przeczytała książkowy opis eliksiru, po czym wstała od stołu i podeszła wprost do pani Pince. Bez problemu wypożyczyła starą książkę o wdzięcznej nazwie 'Najznakomitsze eliksiry dziejów' i wyszła z biblioteki, niemalże całkowicie zapominając o nieudanej rozmowie z McGonagall. Pełna euforii i dumy, przemierzała korytarze zamku z nadzieją w sercu, że może uratuje choć trochę piątkowego popołudnia.
Niemalże wbiegła do Pokoju Wspólnego, położyła torbę przy stoliku i zaczęła wypisywać listę składników potrzebnych jej do eliksiru. Po skończeniu zaniosła ją do swojego dormitorium i wyszła nie oglądając się na nikogo. Choć sama nie wiedziała co zamierza robić, dała się ponieść własnym nogom. Szła przez zaludnione błonie szczelnie opatulając się szalikiem. Mimo pięknego słońca górującego nad niebem, wiatr nie dawał odczuć przyjemnego ciepła. Po drodze nie spotkała nikogo znajomego, nigdzie nie było widać Ginny, Harrego ani Rona. Jednak to nie ich towarzystwa teraz potrzebowała. Co prawda miała już serdecznie dosyć samotności i niezrozumienia zaszytego w jej przyjaciołach, ale czuła, że ich obecność jeszcze bardziej spotęgowałaby ten efekt. Mijała kolejne grupki osób, kolejne uśmiechnięte twarze, kolejne rozchichotane dziewczyny i kolejnych wesołych chłopców. Znów wróciła wspomnieniami dwa lata wstecz, kiedy w ten sam sposób spędzali każdy piątek razem z Harrym i Ronem. Czuła lekki smutek i żal, miała świadomość, że wszystko się zmienia, tylko ona jedna stoi w miejscu i nie może zrozumień nowego porządku świata.
-Młodej damie nie przystoi podróżowanie w pojedynkę- usłyszała głos przy swoim uchu i doskonale wiedziała do kogo on należy.
-A jeśli młoda dama świadomie wybiera samotność- odpowiedziała zagadkowo nie ruszając się z miejsca.
-Nalegam jednak na zmianę decyzji, chociażby dla bezpieczeństwa- głos przy jej uchu wciąż uparcie pozostawał przy swoim, na co Hermiona zareagowała lekkim rumieńcem. Jego bliskość i zagadkowość była bardzo intrygująca, ale powodowała również silne zawstydzenie. Dann był cudownym chłopakiem. Jego poczucie humoru i otwartość, czyniły z niego dobrego przyjaciela, ale to właśnie jego zachowanie owiane nutką tajemnicy pociągało najbardziej wszystkie jego fanki.
Odwróciła się powoli by w końcu zobaczyć jego przystojną twarz i ciepło bijące ze szczerego uśmiechu. Stał kilka kroków za nią z wyciągniętą dłonią w jej kierunku. Wyglądał tak uroczo, że niejednej ugięły by się kolana na jego widok. Gryfonka natychmiast odwzajemniła uśmiech i podała mu swoją dłoń, wyrażając w ten sposób zgodę na jego towarzystwo. Dann prowadził ją w stronę zakazanego lasu, cały czas rozmawiając. Lubiła jego towarzystwo, był świetnym kompanem do rozmowy na każdy temat, o ile potrafiła wydusić z siebie jakieś słowo. Docierając na skraj lasu rozkazał jej zamknąć oczy i nie odzywać się. Powtórnie wziął ją za dłoń powoli prowadząc dalej. Poszli jeszcze kilka kroków i dopiero wtedy mogła zobaczyć to co chciał jej pokazać. Niedaleko za chatką Hagrida stała para srebrnobiałych jednorożców. Hermiona widziała je już po raz drugi w swoim życiu, jednak i tym razem wywołało to u niej niemałe emocje. Były to najpiękniejsze zwierzęta jakie istnieją. Delikatnie stąpały po ziemi i skubały trawę. Ich widok oczarował ją do tego stopnia, że była w stanie wyszeptać tylko:
-Jesteś cudowny. Dziękuję… -Dann jednak przyłożył palec do ust i ociągnął Hermionę za sobą. Odezwał się dopiero, kiedy oddalili się od lasu na wystarczającą odległość.
-Nie możemy tam zostać. Hagrid by nas zabił. – i uśmiechnął się w taki sposób, jak gdyby oglądanie jednorożców było na porządku dziennym.
-Ale… ale jak? Skąd ty? Dann… powiedz! –wciąż nie mogła wydusić z siebie słowa.
-Hagrid przygotowuje jedną ze swoich lekcji u czwartoroczniaków. Ale to tajemnica. –wyjaśnił w niezwykle naturalny sposób. Dziewczyna jednak nadal nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. W przypływie euforii rzuciła się Krukonowi na szyję, bo tylko w ten sposób mogła mu podziękować. Już po chwili jednak zorientowała się, że popełniła błąd, bo obserwowała ich dość spora liczba osób. Speszona rozluźniła uścisk i spuściła wzrok przyglądając się swoim stopom. Dann delikatnie złapał ją za podbródek, zmuszając ją, by na niego popatrzyła. Ona zdenerwowana dwuznacznością całej sytuacji, on spokojny jak zawsze, zdawał się nie przejmować tłumem gapiów.
-Czyżby panienka się zawstydziła? –wyszeptał, a jego usta ułożyły się w delikatny uśmiech.
-Panienka po prostu nie jest przyzwyczajona do sławy- również się uśmiechnęła, a już po chwili oboje wybuchli gromkim śmiechem. Spacerowali tak jeszcze przez dłuższy czas, rozmawiając o szkole, przeszłości, przyszłości, przyjaciołach, życiu, jednym słowem o wszystkim. Pożegnali się przed Wielką Salą tuż przed kolacją, po czym każde z nich poszło w swoją stronę z tym samym uśmiechem satysfakcji na twarzy.
Po posiłku udało jej się porozmawiać z Harrym. Dowiedziała się, że on i Jade nie mają jeszcze pomysłu na eliksir, jednak umówili się dzisiaj w bibliotece, by omówić szczegóły. Bardzo chciała zapytać o Ginny, jednak on pierwszy zaczął ten temat.
-Wiesz, bardzo chciałbym, abyśmy poszli jutro do Hogsmeade razem, ale obawiam się, że Ginny również będzie chciała cię mieć dla siebie. Dlatego wybiorę się tam razem z Ronem. Hermiono przepraszam, że cię o to proszę, ale czy mogłabyś się jej spytać, jak jej idzie współpraca z Malfoy’em. Jesteś jedyną osobą jaką mogę o to prosić, a bardzo mi na tym zależy.
-Jasne!- odpowiedziała i już za chwilę została sama, bo Harry jak torpeda wybiegł z Pokoju Wólnego. Gryfonka tylko zaśmiała się od nosem i udała się do dormitorium. Na szczęście zastała w środku Płomiennowłosą i nie czkając na odpowiedni moment przeszła do ataku.
-Ginn jak tam twoja współpraca z Malfoy’em?- zapytała bez ogródek.  Weasley’ówna lekko zdezorientowana popatrzyła na Hermionę z podejrzliwością.
-W sumie to nie najgorzej.
-Macie już jakiś pomysł? –nie dawała za wygraną.
-Zdecydowaliśmy się na Felix Felicis. A co?- Ruda wyraźnie wyczuła, że Hermiona nie pytała tylko i wyłącznie z ciekawości.
-Nic , tak pytam.
-A ty i Blaise? –uśmiechnęła się, jednak w jej oczach nie było zbyt wiele radości.
-Ginny przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Co się dzieje? Powiedz mi! Przecież wiesz, że mi możesz zaufać. –Hermiona nie zamierzała bawić się w kotka i myszkę. Chciała pomóc przyjaciółce, chociażby siłą.
-Ja już tak nie mogę!- wykrzyczała Ginny, a z jej oczu zaczęły płynął łzy. –To mnie wykańcza, nie mogę udawać, że wszystko jest w porządku. Nie jestem już z Harrym!- w końcu przyznała się do czegoś, o czym Hemriona wiedziała od dawna.- A tak bardzo za nim tęsknię… Dlaczego tak musi być? Dlaczego? Nie mam już siły się uśmiechać, żyć, oddychać.
-Ciii… -wyszeptała Hermiona przytulając dziewczynę do piersi. –Wszyto będzie dobrze, on też Cię kocha. –ostatnie słowa wywołały jeszcze większy szloch.
-To jest właśnie w tym wszystkim najgorsze!- Ruda krzyczała dławiąc się własnymi łzami. Hermiona nie bardzo wiedziała o co w tym wszystkim chodzi, ale przytulała Ginny z największą starannością. Gładziła jej piękne, długie włosy i wycierała strumienie płynących łez. Nie rozumiała co takiego stoi im na przeszkodzie. Wyraźnie było widać, że nadal się kochają, jednak z jakiegoś powodu nie mogą być razem. Miała teraz straszny mętlik w głowie, czuła, że nie wie o wszystkim, przez to nie umie im pomóc. Nie chcą lub nie mogą jej o czymś powiedzieć, a to wszystko bardzo komplikuje sprawę.

Następnego dnia nadszedł czas pierwszej wycieczki do Hogsmeade. Hermiona wstała wcześniej, by jak najlepiej przygotować się do wycieczki. Niedługo po niej obudziła się również Ginny, w nieco lepszym stanie niż poprzedniego wieczoru, jednak z wyraźnie podkrążonymi oczami i nieobecnym wzrokiem.
-Ginn musisz się w coś ubrać, zaraz śniadanie, a potem ruszamy do wioski, nie pamiętasz? –Hermiona starała się zająć czymkolwiek myśli przyjaciółki i mimo swojej pokusy nie zapytała o Harrego. –Wolisz ten granatowy sweter czy raczej ten w odcieniu zgniłej zieleni? –dodała wygrzebując ubrania z kufra dziewczyny.
-Obojętne mi to- odpowiedziała beznamiętnie Ginny.
-Rusz się, bo Parvati zajmie łazienkę przed tobą! –Hermiona próbowała się uśmiechnąć, jednak nie bardzo jej to wychodziło.
-To nic, idę w tym, nie mam zamiaru się przebierać.
-Ginny to jest piżama!- nie czekając na reakcję przyjaciółki pociągnęła ją za rękę i wepchnęła do łazienki razem ze stertą ubrań i kosmetyków. Już kilka chwil później pojawiła się ubrana w granatowy sweterek i ukrytymi cieniami pod oczami. Obie przyjaciółki opuściły dormitorium i udały się na śniadanie. Po drodze spotkały przelotne spojrzenie Harrego, który natychmiast ruszył inną drogą. Jego wygląd i pusty wzrok świadczył o tym, że on również znajdował się w stanie takim jak Weasley’ówna.
Tak jak myślała Hermiona, Ginny nie zjadła nic na śniadaniu, dlatego szybko wróciły do swojego dormitorium. Zabrała wszystkie potrzebne rzeczy i niemal siłą ubrała przyjaciółkę w jesienną kurtkę. Sama włożyła czerwony płaszczyk, zapinany na wielkie, czarne guziki, czarny beret i ciepły szalik. Choć było jeszcze wcześnie na dziedzińcu przed szkołą stała już spora gromada uczniów. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali pojawienia się Filcha i profesor McGonagall. Po ich przybyciu i sprawnym odczytaniu listy, wszyscy z wyjątkiem dwójki drugoroczniaków, którzy również chcieli dostać się do wioski, ruszyli w drogę. Pogoda dopisywała prawie na równi z humorami wszystkich uczniów. Wyjątek stanowiła tylko Ginny, dalej nieobecna duchem, z wściekłą miną gromiąc wszystkie rozchichotane dzieciaki, które pojawiły się na jej drodze. Harry również nie wyglądał najlepiej, gdyby nie to, że to Harry, pewnie stanąłby na środku drogi i rozpłakałby się jak dziecko. Rzadko bywał w takim stanie. Ron z kolei jak zwykle naburmuszony na połowę świata za nic, szedł obok niego nie odzywając się ani słowem. Przez to wszystko i Hermiona straciła humor, chociaż usilnie starała się podnieść na duchu Weasley’ównę, sama robiła tylko dobrą minę do złej gry. Wiedziała, że jest bezsilna dopóki nie dowie się co właściwie dzieje się między nią a Harrym.
Kiedy dotarli do Hogsmeade każdy ruszył w swoją stronę. Gryfonki udały się do Miodowego królestwa, z zamiarem osłodzenia sobie życia, chociaż odrobinką łakoci. Ale nawet to nie pomogło, bo w czasie, gdy robiły zakupy, pod oknem sklepu przeszedł Harry razem z Jade, na co Ginny zareagowała wybuchem płaczu. Hermionie nie pozostało nic innego jak pocieszanie jej, szybko zrezygnowały z dalszych zakupów i udały się do kawiarni pani Puddifoot. Przytulne pomieszczenie i ciepła herbata zdawały się być najlepszym ukojeniem na zszargane nerwy i serce. Już chwilę później Ruda zdawała się uspokoić, a jej brązowooka przyjaciółka postanowiła to wykorzystać.
-Ginny jak mogę ci pomóc? –zapytała delikatnie
-Nie możesz, rozumiesz? Nikt nie może mi pomóc! Nikt nie może nam pomóc! Nikt! Od przeznaczenia nie da się uciec! –wyszeptała na jednym wydechu, a w jej oczach znów pojawiły się łzy. Mimo iż Hermiona nic z tego nie zrozumiała, nie chciała więcej naciskać. Przysunęła się do przyjaciółki i objęła ją ramieniem, wyrażając w ten sposób oparcie i oddanie.
Obie Gryfonki siedziały w kawiarni z ponurymi minami i jeszcze gorszymi uczuciami, gdy do środka wszedł Dann, automatycznie wywołując uśmiech na twarzy starszej z nich. Podszedł do nich, gdy tylko je zauważył.
-Czy można paniom zająć chwilkę? –jak zwykle szczery uśmiech gościł na jego przystojnej twarzy. Ubrany był w granatowy, szykowny płaszcz ze złotymi guzikami, dodający mu uroku, a jego włosy sterczące w każdą stronę, świadczyły o pogodzie na zewnątrz.
-Nie wiem czy powinnyśmy ufać nieznajomym- kokietowała teatralnie się przy tym uśmiechając.- jasne, siadaj!
-Ależ tak gdzie moje maniery. –odpowiedział i ujął dłoń zdezorientowanej Ginny- Jestem Dann Scott. –Dziewczyna w pierwszej chwili nie bardzo wiedziała o co chodzi, jednak już chwilę później również się przedstawiła, pozwalając nawet sobie na malutki cień uśmiechu. Krukon usiadł obok nich i zaczął jak zwykle czarować je swoim urokiem i poczuciem humoru. Hermiona dziękowała w duchu Merlinowi, za to, że im go zesłał, bo tylko on był w stanie poprawić humor jej i Ginny. Ta druga zdawała się wyraźnie ożywić, otwarcie rozmawiała z Dann’em i co jakiś czas wybuchała śmiechem. Scott pod tym względem był mistrzem, nie sposób było się oprzeć jego żartom, czy mistrzowskiej grze aktorskiej. Tego właśnie było im potrzeba. Rozmowa trwała w najlepsze, o wcześniejszym smutku przypominały tylko smutne oczy Ginny, które nie współgrały z uśmiechem na twarzy. Wszyscy pili już chyba trzecią imbirową herbatkę, gdy do kawiarni wszedł, a raczej wparował Ron. Rozejrzał się dookoła i gdy tylko ujrzał grupę roześmianych przyjaciół, opuścił pomieszczenie, trzaskając za sobą drzwiami. Właśnie w tym momencie Hermiona przypomniała sobie o spotkaniu, na które obiecała się stawić. Nie do końca wybaczyła mu jego słowa, miała jednak dość tej niemej wojny prowadzonej między sobą, dlatego postanowiła, że z nim porozmawia, wysłucha, pogodzi się. Energicznie wstała od stołu narzucając na siebie czerwony płaszczyk i wyjmując z torebki dwa banknoty.
-Przepraszam, muszę lecieć. Poradzicie sobie, prawda?- nie czekając na odpowiedź wybiegła z kawiarni. Wiedziała, że zostawia Ginny w dobrych rękach, ufała Dann’owi. Na dworze tak jak przypuszczała było dosyć wietrznie, włosy latające w każdą stronę, nie ułatwiały jej zadania. Rona dostrzegła spory kawałek dalej, na drodze wiodącej do Hogwartu. Szedł szybkim tempem, nie oglądając się za siebie, nie reagując na jej wołanie. Podbiegła do niego, ledwo go doganiając i złapała za ramię, zmuszając go do odwrócenia się w jej stronę. Miał twarz jeszcze bardziej czerwoną niż zawsze, a jej wyraz wskazywał na skrajne zdenerwowanie.
-Czego chcesz?- wykrzyczał i szarpnął ręką, by uwolnić się od jej uścisku.
-Porozmawiać- odpowiedziała siląc się na spokój
-Nie mamy o czym!- nadal krzyczał, a jego twarz robiła się coraz bardziej purpurowa.
-A właśnie, że mamy i zdaje się, że to ty chciałeś mi coś powiedzieć, a nie na odwrót. –kontynuowała ledwo powstrzymując się przed wybuchnięciem.
-Czy ty niczego nie rozumiesz? Przekreśliłaś wszystko co dla ciebie zrobiłem. Wiesz co, jeszcze dziś chciałam cię przeprosić i pogodzić się z tobą, chciałem, żeby było tak jak dawniej. Myślałem, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Ale nie! –wziął głęboki oddech i krzyczał dalej, a oczy Hermiony zaczęły się szklić- Ty już znalazłaś sobie pocieszyciela! Tak, wiem o czym mówię, nawet nie chciałaś słuchać moich przeprosin! Co dobry jest w łóżku? Na co poleciałaś? Na wygląd? Na popularność? Na kasę? No oczywiście, że na pieniądze, bo co może ci zapewnić ‘biedny Weasley’? Masz rację, NIC!
–O czym ty mówisz? –teraz nie kryła już łez, które leciały stróżkami po jej policzkach, ale jego to nie ruszało, zamierzał jej powiedzieć wszystko co o niej myśli.
-Wiesz co wcale nie żałuję tego co powiedziałem, nie jesteś w stanie równać się z Jade, nawet Pansy jest od ciebie lepsza, jesteś bezwartościowa. Żałuję tylko, że dopiero teraz się o tym przekonałem, żałuję każdej chwili spędzonej z tobą, żałuję, że cię poznałem! –ostatnie zdanie zaakcentował jeszcze mocniej. Hermiona nie czekała na więcej, odwróciła się na pięcie i pobiegła w przeciwnym kierunku, a gorzkie łzy zalewały jej piękną twarz. Nie odwracała się za siebie, zdołała tylko usłyszeń za sobą rozpaczliwe wołanie Rona, co wywołało u niej kolejny napad płaczu, tak podobny do tego, który przeżywała niedawno Ginny. Sama nie wiedziała dokąd zmierza. Po prostu szła przed siebie, nie mogąc się opanować. Nie chciała wracać do kawiarni, nie chciała by ktokolwiek widział ją w takim stanie. Skręciła w jedną z uliczek by móc wypłakać się na osobności. Usiadła na zimnej ziemi, opierając się plecami o murowaną ścianę jakiegoś budynku i pozwoliła sobie na głośny ryk rozpaczy. Nie mogła się opanować. W jej głowie mnożyły się pytania, na które nie mogła znaleźć odpowiedzi. W jednej chwili cały jej świat legł w gruzach. Wszystko przestało się liczyć, wszystko przestało istnieć. Planowała tam zostać do końca życia. W spokoju i w samotności.
Siedziała tam nie czując zimna i wiatru, w zupełnej ciszy przerywanej tylko i wyłącznie przez jej ciche pochlipywania, gdy coś zaszeleściło nieopodal niej. Rozejrzała się niepewnie, jednak nie zobaczyła nic podejrzanego. Szelest się powtórzył, a Hermiona błyskawicznie otarła łzy. Usłyszała wyraźny skowyt, który automatycznie postawił ją na nogi. Nie zdążyła jednak nawet wyjąć różdżki, gdy tuż przed jej stopami pojawił się ogromny, czarny pies z czerwonymi ślepiami. Odsunęła się kilka kroków i sięgnęła do kieszeni, by wyciągnąć zbawienny przedmiot. Okazało się, że to był błąd, gdyż już po chwili zwierzę skoczyło na nią z groźnie wystawionymi kłami i gdyby nie to, że ktoś dokładnie w tym samym momencie rzucił w niego Drętwotą, to na miejscu dzikiego psa leżałaby teraz dziewczyna.  Oszołomiona Gryfonka ruszyła w kierunku swojego wybawcy, pozostawiając zwierzę nieprzytomne na brukowanej uliczce.
-Ahh jakbym wiedział, że to ty, to nie pokusiłbym się o tak wspaniałomyślny uczynek.- Malfoy stał z założonymi rękami opierając się o jeden z budynków. W ustach trzymał papierosa, a jednej z rąk nadal tkwiła różdżka.
-Dziękuję….- wyszeptała i chciała odejść, omijając go bez słowa. Naprawdę nie miała siły się z nim kłócić. Nie dzisiaj.
-Zaraz, zaraz, może mi powiesz dlaczego siedzisz tutaj sama. Przyjaciele w końcu przejrzeli na oczy i zostawili cię samą? –sam nie wiedział dlaczego, ale nie mógł pozwolić jej odejść.
-Malfoy nie dzisiaj!- wyminęła go i szła przed siebie, znowu dając się ponieść własnym nogom. Ślizgon wyrzucił papierosa, schował różdżkę i odwrócił się jeszcze raz na miejsce, gdzie leżał pies, jednak nie było po nim nawet śladu.
-Dziwne-  pomyślał i ruszył za Gryfonką.
-Czego chcesz? Mówiłam ci, że nie dzisiaj. Odpuść sobie chociaż raz. –po tych słowach naprawdę zauważył, że coś jest nie tak. Zazwyczaj Granger nie poddawała się bez walki, najwidoczniej musiało się coś stać. I chociaż nie chciał, postanowił, że nie zostawi jej samej w takim stanie. Hermiona nie była zadowolona, nie chciała niczyjego towarzystwa, a już szczególnie jego, najgorszego ze wszystkich Ślizgonów i jej największego wroga. Zauważając, że on ciągle za nią idzie odwróciła się i zamierzała na niego nakrzyczeć, jednak kiedy tylko spojrzała w stalowe oczy, nie potrafiła, zobaczyła w nich coś czego absolutnie się nie spodziewała. To była troska.
-A może on naprawdę jest człowiekiem? –pomyślała w duchu.
-Płakałaś? –zapytał z miną wyrażającą po części prawdziwe zainteresowanie, ale również i dobrze znaną mu pogardę.
-Nie twój interes!- popatrzyła się na jego wyzywającą, tak aby dać mu do zrozumienia, żeby odszedł. W tym samym momencie słychać były głośne krzyki Blaise’a, który szedł w towarzystwie Ginny Weasley.
-Wreszcie was znaleźliśmy. Draco mam tu twoją zgubę- w tym momencie wskazał na rudowłosą dziewczynę, której uśmiech powoli znikał z twarzy.
-Świetnie kupmy to co mamy kupić i ruszajmy do baru na porządną porcję piwa kremowego. –Draco również zmienił lekko wyraz twarzy, jak gdyby ktoś zmuszał go do wykonywania czegoś na siłę. Hermiona znowu zaczęła się gubić. Przecież jeszcze tydzień temu wszyscy z wyjątkiem jej radowali się na wzmiankę o Malfoy’u, Blaise’ie, czy jakimkolwiek Ślizgonie. Tak się przecież polubili, że ich znajomość śmiało można by było podciągnąć pod miano ‘przyjaźni’. Dzisiaj jednak na wspólne spotkanie szli z minami skazańców.
-Ruszajmy już po te cholerne składniki- odburknęła Ginny, przypominając w ten sposób Hermionie o swojej liście zakupów. Zupełnie zapomniała o eliksirze i niemal nie wróciła do Hogwartu bez ingredientów. Posłała przyjaciółce uśmiech, powiedziała krótkie ‘do zobaczenia’ i zamierzała samotnie udać się do najbliższego sklepu ze składnikami.
-A ty gdzie? –krzyknął za nią Blaise, ale zignorowała go i nie zważając na wołania szła dalej. Ślizgon nie dawał jednak za wygraną Podbiegł do niej, podniósł i zarzucił sobie na ramię, jak gdyby była lekka jak piórko. Na nic zdawały się jej krzyki i uderzenia pięściami. Chłopak trzymał ją w silnych ramionach i niósł w stronę zielonego szyldu sklepu ‘Eliksiry i ich składniki’. Przechodnie przyglądali się tej scenie z niemałym rozbawieniem. Zabini zdawał się tego nie zauważać, szedł dumnym krokiem przed siebie, coraz sobie podśpiewując. Kiedy byli już przed drzwiami w końcu ją puścił, a ona nie pozostawała mu dłużna. Wymachiwała rękami, krzyczała i odgrażała się, co takiego mu zrobi, gdy wrócą do zamku. Ślizgon zaśmiał się tylko pod nosem rozbawiony wyglądem dziewczyny. Była jeszcze słodsza, gdy się złościła, nie dało się tego nie zauważyć.
-Myślałaś, że pozwolę ci męczyć się z tym wszystkim samej? Wejdźmy tam i kupmy to co trzeba, a po wszystkim spotykamy się na piwie kremowym razem z Malfoy’ami.
-Razem z kim? –nie usłyszała odpowiedzi, gdyż Blaise wepchnął ją do środka.

50 komentarzy:

  1. Cudowne, ciekawe, tajemnicze <3
    Kocham!
    Chcę więcej, proszę!
    Co z lusterkiem i z Ginny i Draco? :o
    Gracjanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, rozdział postaram się dodać szybko, bo mam już zarys :)

      Usuń
  2. Nowy rozdział, a ja za kilka minut muszę wyjść z domu. DLACZEGO?! ;D Bardzo niesprawiedliwe, ale pojawię się wieczorem! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skąd ja znam ten ból? ale rozdział poczeka i ja poczekam :)

      Usuń
    2. DOTARŁAM! Ojejej, Ron to straszny idiota i do tego psychol :C Porywczy, chociaż nie powiem, lubię takich :D Jejku, jaka biedna Ginny, no! Co z tym Harry'm, skoro ją kocha, to powinien walczyć!! Hermiona też biedna, ale to nawet w sumie lepiej, bo czeka ją coś lepszego niż Ron!
      Strasznie lekko czytało mi się ten rozdział, byłam aż zaskoczona, że to koniec! Tylko to zakończenie... Czo to za 'Malfoy'owie'? :D
      Czekam, czekam, czekam na nowości!!
      Pozdrawiam i przesyłam buziaki,
      Mary!!

      Usuń
    3. Hahahahaha cały Ron :D no musiało się skończyć, a że tak dramatycznie, no to niestety ;)
      Cieszę się, że nie jest najgorzej, ale będzie jeszcze lepiej i to już niedługo!

      Usuń
  3. Tyle się działo w tym rozdziale, że nie wiem od czego zacząć. ;) Ron - co z niego za dupek, na miejscu Hermiony bym mu przyłożyła i to porządnie. Co się stało między Harry'm a Ginny? No i o co chodziło z tym psem? Co jest nie tak z panem Granger'em? Co miał na myśli Blaise, mówiąc, że spotkają się z Malfoy'ami? Na Merlina! Tyle pytań bez odpowiedzi, nie wytrzymam do kolejnego rozdziału. ;)
    Buziaki
    Bells :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak mi miło, że ktoś będzie czekał tak niecierpliwie :)

      Usuń
  4. Ale jak to "Malfoy'ami"?! Ginny nie może być z Draco!

    No właśnie i co z lusterkiem?
    Ron niech spada na drzewo, jeszcze wyższe, na które ma spadać Olivier ;D

    A jak się okaże, że Harry zerwał z Ginny bo:
    a) umawia się z Jade
    i
    b) ubzdurał sobie, że Malfoy mu poderwie dziewczynę

    To jak mu strzelę taką klątwą, że mu nawet w Mungu nie pomogą! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha ja na miejscu Harry'ego serio bym się przestraszyła :D Ale może obejdzie się bez krzywd cielesnych, zresztą zobaczymy :)

      Usuń
  5. Chcę więcej! Zaczyna się porządnie rozkręcać. Rozdział mega intrygujący. Ron mnie wkurzył, ja na miejscu Hermiony, przeklęłabym go czymś paskudnym XD
    Pisz szybciutko kolejny c:
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powolutku zaczyna się w ogóle coś kręcić wokół głównego watka, ale powolutku :D
      Zaczynam już pisać :)

      Usuń
  6. Dziękuję, dziękuje, dziękuję i jeszcze raz: DZIĘKUJĘ za dedykację :-**
    Jako, że rozdział dla mnie (:-*), to nie mógłby mi się nie podobać ;-). Nie rozumiem jednak, dlaczego w ogóle twierdzisz, że rozdział jest "marny". Moim zdaniem był wspaniały! Powinnaś być z niego dumna, a nie niezadowolona :-*
    A teraz do rzeczy: nie pojmuję, dlaczego tak bardzo lubisz takie zakończenia. Dobrze, że to nie jest tak straszne jak poprzednie ;-)
    Jestem zła, że cały czas nie wiem co McGonagall chciała im powiedzieć. I dlaczego znowu profesor Granger? A do tego dziwne zachowanie McGonagall przy nowym nauczycielu transmutacji?? Podejrzane...
    Dalej: Eliksir. Myślałam, że to... czekaj, ja nawet zapomniałam co myślałam! Ale TAKI eliksir jaki Ty stworzyłaś jest o niebo lepszy od jakiegokolwiek, który mógłby przyjść mi do głowy. "Abrozja- zwana inaczej szlachetnym eliksirem" - Wspaniały pomysł <3
    Next: Dann... do tej pory nie wiedziałam co o nim myśleć - z jednej strony wspaniały facet, a z drugiej konkurencja dla Dracona. Ale po przeczytaniu tego rozdziału nie jestem w stanie go nie lubić :-D
    Ruda i Harry. Harry i Ruda...? Dlaczego ja niczego nie rozumiem? Pomocy...!
    "Od przeznaczenia nie da się uciec!". Kochana Vanilio. Czyżby adres Twojego bloga miał tutaj jakieś znaczenie? :-*
    Moje myśli w trakcie czytania końca:
    Ron...? Ron...?! RON ty IDIOTO! Co się z tobą dzieje?!
    A kiedy uciekała:
    Blaise? Malfoy? Blaise? Harry? Gdzie Wy?
    Ale po chwili:
    MALFOY! <3 <3
    A na końcu?:
    PIES. Gdzie polazł ten pies?!
    A potem znowu:
    Vanilia? Ja niczego nie rozumiem... Draco, Ginny... Dlaczego ja niczego nie rozumiem?
    A końcówka zbyt szybko. Pewnie dlatego, że mogłabym czytać Twojego bloga bez końca i by mi się nie znudził :-* <3
    Sumując: Niczego nie rozumiem. W mojej głowie jest jeszcze więcej pytań.Wyczuwam dużą dawkę tajemnic.
    Jednym słowem?
    BOSKI <3
    Przesyłam tony weny i Buziaki :-**
    Laxus <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie zatapiam się w każdym słowie Twoich komentarzy, jesteś takim promyczkiem nadziei w szare dni i nawet kiedy wszystko wydaje mi się beznadziejne i bezsensowne czytam sobie takie miłe komentarze i świat się zmienia o 180 stopni! Dziękuję i ja <3
      To prawda rozdział, może nawet i całe opowiadanie jest jedną wielką tajemnicą, w pewnych momentach na pewno nie do zrozumienia, ale już nie długo, poczekajcie, już niedługo! Wszystko się wyjaśni, no może nie wszystko, ale powolutku zacznie nabierać prawdziwego sensu!
      Kochana, najukochańsza jeszcze raz dziękuję za te komentarze, ten czas i te słowa, bo jesteś moją największą motywację :*
      Dziękuję za wenę i nie tracę już czasu, tyko idę pisać,
      Vanillia :(

      Usuń
  7. kocham to opowiadanie, niezaprzeczalnie, bezapelacyjnie, niezmiennie, najlepszy blog ever! Nawet nie wiesz jaką radość mi dajesz każdym nowym rozdziałem, każdym nowym słowem, mam ochotę skakać, piszczeć i unosić się wysoko nad niebo, może weźmiesz mnie za wariatkę, ale naprawdę tak się czuję!
    Co do rozdziału to wspaniały! Tyle akcji, tyle się dzieje, ale i wiele niespodzianek! Znowu nowe tajemnice i dobrze, bo to kocham u ciebie najbardziej, wszytsko jest takie skomplikowane, nie ma miejsca na nudę, sama próbuję rozwiązywać te zagada, tak bardzo to wciąga!
    Kocham Twoich bohaterów, nie tylko Hermionę, czy Draco, ale Danna i Blaise również, intryguje mnie Jade i drugi Granger, wszystko trzyma w napięciu :)
    Oczywiście czekam na sprawę z lusterkiem i eliksirem, oj będzie się działo! :D
    Czekam z niecierpliwością,
    Twoja największa wariatka, a znacie mnie jako -
    -Roszpunka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja unoszę się nad ziemią, gdy czytam tak miłe komentarze, nie jesteś żadną wariatką, jesteś moją czytelniczką, a to wszystko wyjaśnia, dziękuję za każde miłe słówko i cieszę się całym sercem, że tak na ciebie działam :*

      Usuń
  8. Rozdział świetny, naprawdę gratulację i nie pisz, że słaby, albo marny, albo ci się nie podoba, jak możesz? Ja jestem oczarowana wręcz!
    Czekam na wątek z lusterkiem i eliksirem oczywiście :D
    A teraz tak trochę z innej beczki, mogę się Ciebie zapytać do jakiej piosenki piszesz, albo z jaką piosenką kojarzy Ci się dramione, albo jaka jest Twoja ulubiona piosenka?
    Bardzo mi na tym zależy, bo uwielbiam czytać z muzyką w tle, a szcególnie taką, jaką wybierze dla mnie autorka mojego ulubionego bloga.
    Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, czekam na nexta, życzę weny,
    Kasia S. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo kochana :*
      Oczywiście, że możesz bardzo mi miło, że w ogóle kogoś to zainteresowało, naprawdę! A więc:
      piosenka, do której piszę to jak mam wybrać jedną, to zdecydowanie stawiam na tę: https://www.youtube.com/watch?v=x_ucgkUzaUg
      piosenka, która kojarzy mi się z dramione to bezapelacyjnie ta: https://www.youtube.com/watch?v=-2U0Ivkn2Ds
      i moja ulubiona piosenka, oczywiście te wyżej wymienione, ale i taka jedna, która za wiele z dramione nie ma wspólnego, a jednak kocham ją całym sercem: https://www.youtube.com/watch?v=rJABBmAMXnY
      Mam nadzieję, że nie zawiodłam Twoich oczekiwań i się spodobają :)

      Usuń
    2. O MÓJ BOŻE!!!! masz znakomity gust muzyczny <333

      Usuń
  9. Nie rozumiem kompletnie dlaczego jesteś niezadowolona z tego rozdziału. Wyszedł naprawdę bardzo dobry i to bez podlizywania się! Najbardziej mi się podoba, że całkowicie panujesz nad tym opowiadaniem, niczego nie przyspieszasz i nie wymuszasz. Wszystko jest dokładnie przemyślane i poukładane. Nie podajesz niczego na tacy, ale spokojnie prowadzisz za rękę swojego czytelnika - tak właśnie się czuję ;) Naprawdę mi się podoba Twoje opowiadanie i to chyba właśnie dzięki temu porządkowi przyczynowo-skutkowemu. Twój styl jest również bez zarzutów - przyjemne konstrukcje, które czyta się lekko i bardzo szybko. Cieszę się, że centrum wszechświata nie jest cukierkowa miłość Hermiony i Draco, ale póki co jest to zepchnięte na plan dalszy. To jest absolutnie cudowne! Szczerze, całkowicie szczerze, nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    Ps. Jeśli już się informujemy, czy mogłabyś się dodać do mojej zakładki Obserwatorzy, żeby było mi łatwiej Cię szybko wyszukać? ;)

    Pozdrawiam!

    http://nowe-oblicze-hermiony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak miło... chyba pierwsza osoba, która zauważa to co jest dla mnie najważniejsze, takie właśnie 'panowanie nad blogiem' to, że wszystko robię, powoli, staranie, wiem, że część osób oczekuje jak najszybciej miłości dramione i epilogu, jednak u mnie tak nie ma, bo przecież jest tyle innych rzeczy, o których muszę napisać! :D
      Oczywiście, że mogę, chciałam to zrobić już wcześniej, ale dwa razy mnie rozłączyło, teraz już się udało, oczywiście mam Cię również w 'czytanych' na moim blogu :)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam również :*

      Usuń
  10. Super rozdział fajnie, że trochę dłuższy i co najważniejsze powinnaś być z niego zadowolona bo wyszedł naprawdę bardzo dobrze :) Wkurzył mnie Ron trochę idiota i tyle xD I Dann jest spoko gość jednak chyba wole Draco xD Ciekawi mnie co dalej z tym lusterkiem :) Czekam na next i zrobiłam dla Cb grafikę ale nie wyszła według moich oczekiwań ;/

    Pozdrawiam i życzę WENY :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję i jeszcze raz dziękuję! To nic wyślij mi jak możesz, mnie ucieszy cokolwiek, nie mam wygórowanych oczekiwań, naprawdę :)
      A tak właściwie kiedy rozdział u ciebie, leniuszku? :D

      Usuń
    2. hahah no jestem okropnym leniem, ale specjalnie dla Cb zaraz coś naskrobię ^^

      Usuń
    3. No to czekam oczywiście z niecierpliwością :)

      Usuń
  11. Zaklepuję sobie to miejsce i jutro dodam komentarz :) Dziś już padam na twarz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu dorwalam się do Internetu. Pisze na telefonie, więc od razu przepraszam za błędy. Czytało mi się przyjemnie. Wspaniałe opisalas każde miejsce oraz uczucia bohaterów. Nie mam się do czego przyczepić. Ron... Jak ja go nie trawię!!! Wrrr. Za to Zabini zyskał u mnie plusa za końcową scena. Wspaniała <3 Jestem ciekawa dalszego rozdziału. Szykuje się niezła zabawa xd życzę weny !

      Usuń
    2. Czekałam na Twoją opinię i w końcu się pojawiła razem z uśmiechem na mojej twarzy ;)
      Kolejny rozdział w środę i będzie się działo o tak! ;)

      Usuń
  12. Teraz nie będę mogła spać całą noc :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział, przynajmniej moim skromnym zdaniem, co najmniej świetny. Jestem co raz bardziej zaintrygowana akcją. Naprawdę świetnie piszesz. A teraz tradycyjna formułka: zapraszam do siebie, na nowa, króciutką notkę :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialnie! Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej !
    Wczoraj trafiłam na Twój blog i w błyskawicznym tempie nadrobiłam zaległości. Ale jednak na początku wypada się przedstawić, więc witam, z tej strony Layls.
    Cały wizualny wygląd bloga bardzo mi się podoba, oddaje klimat Twojego opowiadania !
    Ogromny plus za fabułę, jest wciągająca i zaskakująca !
    Ciekawy pomysł z tym lusterkiem, pocałunkiem z Harrym, nowym Grangerami... wszystko to jest cudowne i idealnie zaplanowane !
    Ten rozdział bardzo mi się podobał, mimo, że Ron ( dupek ) skrzywdził tak Hermionę !
    Czekam na rozwój wydarzeń i na nowy rozdział !
    Layls

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło powitać nowych czytelników, cieszę się, że się podoba i zapraszam do dalszego czytania!
      Vanillia :*

      Usuń
  16. ojeeej *o* Draco ma ludzkie odruchy <3 świetny rozdział, przyjemnie się czyta i akcja na prawdę bardzo fajnie się rozwija :D
    zastanawia mnie jednak co to byl za pies :o (w pierwszej chwili pomyśałam o Syriuszu,ale potem mi się przypomniało, że to nie mógłby być on :D)
    ejjj.. i co z tym lusterkiem, nooo !! :D
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie to nie Syriusz, niestety :(
      Nie mogę uwierzyć, że naprawdę wam się podoba ten rozdział,mimo wszystko dziękuję :*

      Usuń
  17. Mam Cię kopnąć? Ale tak bardzo boleśnie, że do publikacji następnego rozdziału nie usiądziesz jak należy? No mam? Wydaje mi się, że będzie to dobra terapia szokowa, dzięki której przestaniesz pisać takie bzdury! Rozdział jest nie dość, że ciekawy, to jeszcze pełno w nim emocji, a Ty twierdzisz, że 'efekty są marne'?! Na Merlina! Widzisz, a nie grzmisz!
    Okej, wykrzyczałam się, to teraz przejdźmy do milszych rzeczy, a mianowicie:
    Dann wydaje się być w porządku. Robi za takie światełko, dzięki któremu Hermiona nie czuje się samotna i to jest fajne, jednakże to jego miłe zachowanie momentami trochę mnie drażni. W sumie nie potrafię jednoznacznie określić, czy zarywa do Hermi, czy tylko stara się być dobrym kumplem i dlatego mnie to tak irytuje. Niemniej jednak, ma swoje zalety, jak chociażby poprawienie humoru Ginny, więc póki co nie będę wieszała na nim psów.
    Powiem Ci szczerze, że coraz bardziej ciekawi, ale też denerwuje mnie ta otoczka tajemnicy, jaką skrywają przed Hermioną jej przyjaciele. Rozstanie Ginny i Herry'ego to jedno, ale nadal coś ukrywają i raczej nie kwapią się, żeby to powiedzieć, dlatego jestem tak bardzo zaintrygowana tym, co też takiego się stało.
    Ron to totalny bezmózg, idiota, dupek, bęcwał, frajer i mogłabym tak wyliczać w nieskończoność. Jak on mógł tak postąpić?! Jak mógł powiedzieć Hermionie takie rzeczy?! No po prostu nie wierzę, jak można wykazać się takim brakiem taktu, o inteligencji nie wspominając... Widocznie jego ego przysłania mu widok, a do tego uciska tego małego orzeszka, którego on nazywa swoim mózgiem, przez co bije mu na dekiel i chyba sam do końca nie jest świadom, co wyprawia. Mam nadzieję, że dostanie za to porządnego kopa od życia (ewentualnie Malfoy'a).
    A właśnie co do Draco, to jestem pod wrażeniem. W końcu wykrzesał z siebie choć odrobinę człowieczeństwa, nawet jeśli chciał przykryć to obojętnością, to z drugiej strony widać gołym okiem, że nie chciał, by Hermiona była smutna. Do tego podobało mi się zachowanie Blaise'a. Może Hermiona w końcu zmieni o nim swoje zdanie?
    No i rzecz jasna ciekawi mnie kwestia Malfoy'ów w liczbie mnogiej, z którymi to mają wybrać się na piwo. :D
    Non stop zaskakujesz, a to coś, co uwielbiam, więc dlatego tak bardzo lubię Twoje opowiadanie. <3
    Pisz szybciutko, bo zżera mnie ciekawość i niecierpliwość!

    Buziaki,
    Silje. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno się tak nie uśmiałam, nie to żeby mi było do śmiechu po tych groźbach, ale po prostu tak mi poprawiłaś humor, że nie sposób reagować inaczej. Kolejny rozdział pojawi się już może w środe, tak aby trochę zadośćuczynić za moje małe grzechy wobec was i uchronić się przed Avadą czy też (jak w tym wypadku) mocnym kompem!
      Ogromnie się cieszę za to, że i Tobie się podobał i nie zawiodłam, a więc do środy kochana :*

      Usuń
  18. No i jest <3 Aż mi brak słów, wiesz? Zaczynam pomału nie lubić Danna... :P Ale, ale! Pocieszyłaś mnie tym, że Draco zaczyna być troskliwy :) No i Zabini przerzucający Hermionę przez ramię :D :D :D brak mi słów :)
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam, R. ;* (needyoudramione.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, kochana dziękuję i cieszę się, że czekasz :*

      Usuń
  19. Odpowiedzi
    1. Niestety dopiero jutro, dzisiaj nie zdążę już wstawić ;(

      Usuń
  20. Jak tu dużo tajemnic!!! Końcówka szególnie, bardzo mi się podoba. Ciekawi mnie bardzo ten pies, czyżby to zły omen? Mam nadzieje ze nie ;)
    Pozdrawiam i życzę weny!!!

    PS U mnie już dodany rozdział ósmy! Serdecznie zapraszam :D

    http://ciekawy-przypadek-hermiony-granger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, że już byłam nawet skomentowałam, ja bym mogła inaczej?
      dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
  21. uu piwo kremowe z Malfoyem. ja osobiście preferuję małe z sokiem malinowym :p...
    wracając. Dann jest tak słodki, że mógłby zostać szóstym członkiem One Direction. Nie lubię takich przesłodzonych facetów ;)
    jako choleryczka rozumiem doskonale Ronalda. też byłoby mi przykro, gdyby moja relacja z kimś, na kim mi zależy się zakończyła. no ale.. życie. taka kolej rzeczy.
    biedna Ginny. miłość jest parszywa.
    no i ten profesor... czekam aż akcja rozpędzi się jak bmw na drodze szybkiego ruchu ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. ,,wyjmując z torebki dwa banknoty'' - ? A czyż w wiosce zamieszkanej przez samych magicznych ludzi nie płaci się monetami ? :)
    Bardzo genialnie oddałaś charakter Rona - i like it :p
    Blaise jest genialny xd :D haha ! :p
    I dołączam się do pytania Miony : ,,Z kim?!'' xd
    ~Mudblood

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie lubię tego całego Dana. Biedna Ginny mam nadzieję że jakoś się pozbiera ;)

    OdpowiedzUsuń