Powolutku zaczyna się dziać, rozdział mi się wyjątkowo podoba, ale sami oceńcie.
Kolejny pewnie dopiero w następny weekend, bo teraz będę miała koszmar w szkole, wybaczcie.
Rozdział x dedykacją dla moich dwóch promyczków nadziei:
Pauliny- która wykonała dla mnie i tylko dla mnie przepiękną grafikę, którą możecie od teraz podziwiać na stronie i dla
Laxus- po raz kolejny, bo to przecież Ciebie pierwszą nazwałam tym określeniem :*
Obudziła się wcześnie, dokładnie o tej samej porze
co wczoraj, przedwczoraj i przed-przedwczoraj Od pamiętnej rozmowy z Ronem nie
mogła spać spokojnie. Chociaż obiecała sobie, że szybko wróci do formy,
chociażby po to, by nie dać mu tej satysfakcji, normalne funkcjonowanie nie
przychodziło jej już tak łatwo. Ciężko było zapomnieć o tym co jej powiedział,
w jej myślach wciąż dźwięczały jego słowa ‘ jesteś
bezwartościowa. Żałuję tylko, że dopiero teraz się o tym przekonałem, żałuję
każdej chwili spędzonej z tobą, żałuję, że cię poznałem’
Prawdę mówiąc, gdyby nie Ginny to już dawno zalałaby
się łzami czarnej rozpaczy. Teraz obie przechodziły przez to samo, pocieszały
siebie nawzajem, razem płakały i obiecywały sobie, że wszystko będzie dobrze.
Oczywiście nie obeszło się bez skandalu, Ginny musiała pokazać swój ognisty
temperament, więc całą swoją złość i furię zamieniła w krzyki, pogróżki i ciosy
skierowane na Rona. Chcąc, nie chcąc obniżyła mu ego do tego stopnia, że nie
odważył się nawet spojrzeć na Hermionę. Ona również nie pozostawała dłużna
swojej rudej przyjaciółce i niejednokrotnie próbowała rozmawiać z Harrym na jej
temat. Nic jednak nie osiągnęła w ten sposób, bo albo on zamykał się w sobie i
nie mówił nic, albo krzyczał coś w stylu ‘kocham
Ginny, ale to nie wystarczy, nie wystarczy, rozumiesz?’, nic z tego nie
rozumiała, a nie mając siły na bawienie się w detektywa, zrezygnowała z
poruszania tego tematu.
Od czasu do czasu długie popołudnia umilał im Dann,
to przy nim choć na chwilę mogły zapomnieć o smutkach. Często przesiadywali
razem w bibliotece, spacerowali po błoniach albo siadali w oknie jednej z wież.
Obie Gryfonki były mu bardzo wdzięczne, bo stał się takim małym promyczkiem
nadziei, potrafił zająć ich myśli czymś innym niż tylko żalem, a czasami nawet
udawało mu się je rozśmieszyć.
Wstała z łóżka i automatycznie udała się do
łazienki, przemyła twarz wodą i ubrała się w jakieś ubranie, kolejny raz z
rzędu nie zastanawiając się jak będzie wyglądać. Ruszyła z powrotem do
dormitorium, by obudzić Ginny. Ruda siedziała już na łóżku, pierwszy raz od
kilku dnia jej mina nie wyrażała tylko skrajnego wykończenia, miejsce
nieobecnych oczu, zajęło coś na kształt iskierek nadziei.
-Dość tego!- powiedziała ostro i wstała z łóżka. Hermiona
w pierwszej chwili nie zorientowała się co właściwie jej przyjaciółka miała na
myśli. Jednak już za moment została pociągnięta za rękę w kierunku łazienki.
Parvati podniosła tylko głowę z poduszki, rozejrzała się dookoła i znów
zasnęła. Ginny zatrzymała się dopiero, gdy obie znalazły się w środku, zamknęła
drzwi i posłała Hermionie uśmiech pełen ekscytacji.
-Dość tego! –powtórzyła jeszcze raz- Nie możemy
zachowywać się jak stare rozwódki, porzucone po pięćdziesiątce! Koniec z
płakaniem, użalaniem się, wracaniem do przeszłości. Hermiona musimy żyć dalej.
Co ma być to będzie! –nie czekając na odpowiedź rzuciła przyjaciółce wybrane
przez siebie ubrania i kazała jej się ubierać. Sama również założyła czarną
tunikę z głębokim dekoltem i czarne rajstopki. Hermiona zawahała się przez
chwilę widząc przed sobą biały sweterek i czarne obcisłe spodnie, jednak
gromiący wzrok Ginny ostatecznie ją przekonał. Już chwilę później obie miały
pięknie ułożone włosy, ukryte worki pod oczami i soczysto-czerwone usta.
Pierwszy raz od kilku dnia wyglądały jak prawdziwe dziewczyny, a nie ich smętne
karykatury.
-Po co to wszystko? –zapytała nad niezbyt przekonana
Hermiona, gdyby nie to, że lekcje od zawsze były dla niej priorytetem, chętnie
zaszyłaby się w swoim łóżku razem z jakąś grubą księgą i stertą chusteczek.
-Później mi podziękujesz! –zaszczebiotała Ruda tak
radośnie, że prawie nie było widać już wcześniejszego smutku i zaczęła nakładać
szkolną szatę.
Na śniadanie przybyły jako pierwsze. Entuzjazm Ginny
zaczął się udzielać również Hermionie, bo zdecydowała się na zjedzenie kilku
tostów. Wychodząc zostały zatrzymane przez Danna, który jak sam twierdził, ‘nie
potrafi przejść obojętnie obok tak pięknych dam’. Jego obecność jeszcze bardzie
poprawiła im humor, gdy zaproponował im wieczorny spacer po błoniach.
-Zapewniam was, że w moim towarzystwie nawet
przechadzka w chłodzie i wietrze jest przyjemnością, no chyba zależy wam, by
się o tym przekonać, czyż nie? –jak zwykle czarował ich swoimi umiejętnościami
aktorskimi i pięknym uśmiechem. Absolutnie każdej dziewczynie serce zmiękłoby
na jego widok, dlatego Gryfonki nie były w tym wypadku wyjątkiem.
-Cześć piękne!- usłyszały za sobą męski głos, a już
za chwilę jedna i druga została obrócona wokół własnej osi przez Blaise’a. Może
ciężko było się do tego przyznać, ale i on po części przyczyniał się do
podnoszeniu na duchu Hermiony. Wspólna praca nad eliksirem nieco zbliżyła ich
do siebie, może nie nazwałaby ich relacji ‘przyjaźnią’ czy nawet
‘koleżeństwem’, bo to przecież Ślizgon, jednak chcąc, nie chcąc musiała
przyznać, że współpraca z nim nie była najgorszym, co mogło jej się przytrafić.
Na brak nudy nie mogła narzekać. Zdecydowanie gorzej miała Ginny, która nie
dość, że siedziała w stoliku za Harrym i Jade to w parze była z Malfoy’em.
Początkowo wszystko układało się dobrze, to
z lekcji na lekcję było coraz gorzej. Oboje twierdzili, że pracuje im
się razem znakomicie, jednak nieszczere uśmiechy mówiły co innego. Widać było,
że męczy ich swoje towarzystwo, chociaż Hermiona wcale nie dziwiła się Ginny,
bo kto mógł by wytrzymać dwie godziny eliksirów z Malfoy’em, jednak nie
rozumiała dlaczego tak uparcie twierdziła, że ‘Draco jest naprawdę fajny’. Na
siłę próbowała wszystkich oszukać, jednak nie mogła oszukać siebie samej.
-Wybacz, ale muszę porwać na chwilę Hermionę- Blaise
zwrócił się do Danna i już za chwilę znalazł się na korytarzu razem z Gryfonką. –Czy mówiłem ci już, że jesteś tak piękna, że
blask bijący od ciebie, mógłby ogrzać cały świat? A w twoich oczach na pewno zatonął już
niejeden biedny żeglarz, wraz z całą załogą i swoim statkiem?
-Tak, jakieś trzydzieści jeden razy –uśmiechnęła się
mimo woli, po raz kolejny słysząc tekst
Blaise’a, którym raczył ją przy każdym spotkaniu.
-Skoro nie przyszedłem ci tego powiedzieć, to po co
przyszedłem …- zaczął gładzić dłonią swój podbródek, naśladując zamyślenie, a
dziewczyna wybuchła , nie mogąc powstrzymać śmiechu. –A tak już wiem, chciałem
się ciebie zapytać, czy zostaniesz moją żoną, tak to na pewno o to chodziło, to
jak?- kontynuował Ślizgon bawiąc się w najlepsze. Hermiona ledwo stała na
nogach zanosząc się od śmiechu.
-Diable skończ tą błazenadę!- usłyszeli zimny głos
sprowadzający ich na ziemię. Hermiona
nie musiała się odwracać, by wiedzieć do kogo należy. Tylko jedna osoba nie
miała poczucia humoru do tego stopnia, by nie zaśmiać się nawet z dobrego żartu
najlepszego kumpla. Malfoy. –Długo
zamierzasz jeszcze marnować czas?
-Nie chcesz się przyłączyć? –Blaise widocznie nie
zamierzał zbyt łatwo odpuścić. Malfoy jednak, nawet nie pokusił się o
wypowiedzenie ironicznego komentarza, zamiast tego wymownie przewrócił oczami,
demonstrując swoje zażenowanie.
-Trudno!- podszedł do Draco i przytulił się do
niego, obejmując go w pasie. Ten automatycznie go odepchnął i udał obrzydzenie,
poczym nie oglądając się na nikogo ruszył w stronę Wielkiej Sali.
-Dzisiaj, u mnie! Około dwudziestej! Ładnie się
ubierz, Słońce!- Blaise krzyknął na odchodne i ruszył za przyjacielem,
pozostawiając zdezorientowaną Hermionę samą na środku korytarza. Nie bardzo
wiedziała o co chodziło temu ‘Szatańskiemu Błaznowi’ jak lubiła go określać.
Nie do końca była pewna, czy był to kolejny z głupich żartów Ślizgona, czy
prawdziwa propozycja, jednak nie sposób było zgadnąć, musiała czekać aż do
lekcji eliksirów. Żeby nie tracić więcej
czasu ruszyła powolnym krokiem do dormitorium, nie spieszyła się, bo do
pierwszej lekcji pozostawało jeszcze sporo czasu. Większość uczniów przebywało
na śniadaniu, więc korytarze były prawie puste. Gdy przechodziła obok jednego z
filarów, usłyszała znajome odgłosy śmiechu. Podeszła bliżej i zobaczyła
roześmianego Harrego, siedzącego na jednym z parapetów razem z Jade. Oboje byli
tak pochłonięci rozmową, że nie zauważyli jej obecności.
-Cześć Harry! Cześć Jade!- powiedziała znacząco, by
zaakcentować swoją obecność. Zadziałało. Automatycznie odwrócili się w jej
kierunku, śmiech ucichł, a każde oddaliło się lekko, zwiększając przestrzeń
między sobą.
-O Hermiona, cześć- odpowiedział niepewnie Harry, a
Jade nie odpowiedziała nic.
-Jak wam idzie przygotowywanie eliksiru? –zapytała o
pierwszą rzecz jaka przyszła jej do głowy. Mimo, iż minęły już ponad dwa
tygodnie szkoły, z Jade udało jej się porozmawiać tylko ten jeden, jedyny raz,
kiedy mijały się na schodach. Zamiast tego obserwowała ją często na lekcjach
eliksirów i zielarstwa. Gdzie się nie pojawiała, wzbudzała wszechobecny
zachwyt, każdy jej ruch śledziły setki wlepionych w nią oczu, zawsze wyglądała
olśniewająco, towarzyszyły jej nienagannie uczesane włosy i majestatyczne
ruchy. Zdawała się być miła, jednak nie okazywała uczuć, rzadko się uśmiechała,
jednak kulturę osobistą i wzorowe maniery widać było z daleka, tak bardzo nie
pasowała do Domu Węża. Mimo całego
szeregu zalet, które wydawały się być nieskończone, Jade nie miała zbyt wielu
przyjaciół. Wbrew pozorom nie otaczała się chłopakami, unikała kontaktu z
innymi uczniami, na posiłkach zawsze siadała w skromnym gronie, a na lekcjach
sama. Chociaż w całej szkole znalazła by się rzesza fanów, która
bezinteresownie mogłaby pełnić funkcję jej służących, ona nie szukała
popularności. To właśnie intrygowało najbardziej Hermionę i prawdopodobnie
zaintrygowało Harrego. Podobnie jak w przypadku Gryfonki i Zabiniego, tak i oni
ocieplili swoje relacje. Wydawało się, że współpraca udaje im się doskonale,
zawsze zgodni i zadowoleni pracowali nad kociołkami, nieustannie prowadząc
ożywione rozmowy. Ślizgonka zdawała się być lekiem na zranione serce Harrego,
bo z dnia na dzień coraz rzadziej chodził przygnębiony, a coraz częściej za to
jego twarzy pojawiał się szczery uśmiech. Tego samego nie można było powiedzieć
o Ginny, która rozstanie znosiła zdecydowanie gorzej niż Hermiona. Nie mogła
znieść widoku tej dwójki razem,
znienawidziła Jade i lekcje eliksirów. Nie mogła skupić się na swoim kociołku,
na czym ucierpiały relacje z Malfoy’em. Nie zgadzali się w niczym, kłócili co
lekcje, słychać było tylko szereg obelg i krzyki albo wręcz przeciwnie,
niekiedy nie odzywali się do siebie przez całe dwie godziny. Mimo wszystko wieczorem
, gdy zdążyła już trochę ochłonąć i nadszedł czas zwierzeń lub płaczu, zawsze
uparcie powtarzała, że ‘Draco to wspaniały człowiek, jest naprawdę wspinały’, a
potem wybuchała jeszcze większym płaczem. Hermiona nie za bardzo wierzyła w to,
że jej słowa spowodowane są tylko i wyłącznie przez szacunek za ocalenie życia. Znała Ginny dobrze i
wiedziała, że wdzięczność ma swoje granice, była pewna, że chodzi o coś
poważniejszego, coś pomiędzy Rudą a Ślizgonem, jednak z płaczącą i krzyczącą
przyjaciółką nie sposób było się porozumieć. Najgorzej jednak cierpiał Ron,
jego współpraca z Pansy kończyła się albo wybuchem któregoś z nich, albo
wybuchem zawartości kociołka. Dzięki niemu Gryffindor zarobił już około
dwudziestu punktów ujemnych, a on sam dwa tygodnie szlabanu. Pokłócił się
również z Harrym o Jade, odseparowując się w ten sposób od swojego najlepszego,
a zarazem jedynego przyjaciela. Pozostał całkowicie sam, bez siostry, bez
przyjaciela i bez dziewczyny. Kiedy przebywał samotnie w Pokoju Wspólnym albo
jadł posiłek w towarzystwie trzecioroczniaków, widać było, że żałuje swoich
decyzji, jednak duma nie pozwalała mu przeprosić. Niejednokrotnie siedział teraz
sam, nie odzywając się do nikogo, tęsknym wzrokiem spoglądając w stronę Jade,
łudząc się, że może jeszcze kiedyś będzie jego.
-Yyyy w sumie to dobrze, prawda?- Harry zwrócił się
w kierunku Ślizgonki, zmuszając ją tym samym do udzielenia odpowiedzi.
-Tak, wszystko idzie w dobrym kierunku, a
przynajmniej taką mam nadzieję. –odpowiedziała grzecznie, poprawiając sobie
przy tym włosy.
-Świetnie. A jak tam ci idzie współpraca z Harrym?
Ciężki orzech do zgryzienia, prawda?- Gryfonka choć trochę chciała rozładować
napiętą atmosferę.
-My, Ślizgoni mamy trochę inne wymagania niż wy i
wyznajemy trochę inne wartości. –Jade zdawała się nie zrozumieć żartu, bo jej
ton przybrał postań podobną do wygłaszania suchych przemówień. -A pracuje nam
się znakomicie. –uśmiechnęła się blado. Jednak Hermiona nie była pewna czy ma
się śmiać. Miała wrażenie, jakby celowo z niej zakpiono, ale zignorowała tę myśl.
Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, bo Ślizgonka wstała i powiedziała bardziej do
Harrego niż do niej:
-Do zobaczenia na lekcji eliksirów. –i odeszła.
Kiedy nie było jej już w zasięgu wzroku to Harry zdecydował się mówić pierwszy:
-Nic mnie z nią nie łączy!- zaczął ostro.
-Ale czy ja coś mówię?
-Hermiona posłuchaj mnie! Ja wciąż kocham Ginny,
Jade to tylko koleżanka i moja para na eliksirach, tylko, rozumiesz? Ginny jest
nadal najważniejsza, powiedz jej to! Albo nie! Lepiej będzie jak nie będzie
wiedzieć!- teraz mówił zdecydowanie głośniej –Wiem, że cierpi przeze mnie, ale
nic nie mogę zrobić! Wiem jak to wyglądało, ale my tylko rozmawialiśmy o
eliksirach!
-Harry! Histeryzujesz! –chciała uspokoić
przyjaciela, zupełnie nie wiedziała co w niego wstąpiło, nie rozumiała jego
słów, ale do tego się już przyzwyczaiła, wiedziała, że mają one jakieś głębsze
znaczenie, ale była również pewna, że nie pozna go także dzisiaj.
–Przecież ja nic nie mówię! Ja lubię Jade- zawahała się, nie do końca wiedząc, czy mówi
prawdę- Nikt nie zabrania ci z nią rozmawiać.
-Wiem, ale ja Ginny…
-Ona ciebie też, a więc dlaczego do niej nie
wrócisz? –popatrzyła mu prosto w oczy i zapytała po raz kolejny, chociaż
wiedziała już jaka będzie jego reakcja.
-To skomplikowane. Muszę już iść!- krzyknął,
przytulił ją i pobiegł schodami na górę. Spodziewała się tego, zawsze tak
reagował, dokładnie tak samo.
Ona również nie miała na co czekać, więc ruszyła do
dormitorium. Razem z Ginny spakowały się i udały się na transmutację. Siedziały
w ławce razem z Dannem, który poprawił im humor i umilał nudne wykłady
dotyczące metamorfozy transgenicznej. Po skończonej lekcji wspólnie
odprowadzili Rudą do biblioteki i poszli w kierunku sali od historii magii, na
którą uczęszczała tylko Hermiona.
-Hmmm… jesteś uważana za wybitnie inteligentną,
mądrą i bystrą- zaczął Dann –w całej szkole nosisz tytuł ‘najzdolniejszej
uczennicy’, przyznam szczerze, że i ja
się na to po części nabrałem, a jednak czasami w ogóle nie myślisz
racjonalnie.- dokończył ciepłym, miarowym tonem, patrząc jej głęboko w oczy.
-Co przez to rozumiesz? –zapytała zaintrygowana.
-Doszedłem dzisiaj do pewnych wniosków. Popatrz,
jeżeli zrezygnowałabyś z lekcji historii magii, z której nie wynosisz nic
nowego, bo wszystko masz już w swojej główce, mogłabyś spędzić, całą, jedną
godzinę na czymś naprawdę pożytecznym, przyjemnym i niezaprzeczalnie
najważniejszym, otóż mogłabyś przeznaczyć ten czas na spędzenie go razem ze
mną! –Hermiona uderzyła go książką w ramię i udawała oburzoną propozycją Danna,
jednak ledwo powstrzymywała śmiech. Zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli
wchodzić do klasy, Hermiona również posłała Dannowi pożegnalne spojrzenie,
pełny uśmiech i weszła do środka. Ten chłopak naprawdę poprawiał jej humor, jej
i Ginny. Zajęła drugą ławkę od okna i zaczęła wypakowywać książki.
-Ja mówiłem poważnie- usłyszała głos za swoimi
plecami. Odwróciła się automatycznie i ujrzała po raz kolejny przystojną twarz
Danna.
-Dann, profesor Binns zaraz się pojawi!
-Ale ja naprawdę mówiłem poważnie. Skoro ty nie
chcesz zrezygnować z lekcji, by spędzić ze mną wolny czas, to ja rezygnuję z
wolnego czasu, by spędzić z tobą lekcję. –wyszeptał i zajął miejsce obok niej.
Jeszcze przez chwilę stała oniemiała, usiadła, gdy profesor zaczął sprawdzać
obecność. Nie mogła uwierzyć, że znowu ją tak zaskoczył, tak pozytywnie zaskoczył.
Była mu wdzięczna za wszystko, za to, że po prostu jest, wtedy kiedy innych przy
niej zabrakło.
-Jesteś najlepszy…- wyszeptała mu do ucha.
-Czy panienkom wypada tak się spoufalać? –popatrzył
się na nią wyzywająco, ona tylko się uśmiechnęła i zaczęła notować.
Tak dobrze zaczęty dzień mijał błyskawicznie. Nawet
lekcja z profesorem Grangerem i dwa
niemiłe komentarze skierowane ewidentnie do
‘panny Granger’ , nie zepsuły atmosfery tego dnia. Dobre humory Gryfonek
utrzymywały się aż do lekcji eliksirów. Hermiona wiedziała, że dla Ginny będzie
to ogromny sprawdzian wytrzymałości, dlatego próbowała zająć jej myśli
czymkolwiek innym. Na lekcji nie było jednak czasu na rozpaczanie, czy nawet
chwilę refleksji. Każdy pracował pełną parą, gdyż według wskazówek nauczyciela,
to właśnie dzisiaj w kociołkach ma pojawić się ‘to co najcenniejsze’. Nawet
Weasley’ówna i Malfoy, zajęci byli przygotowywaniem składników, a nie sobą
nawzajem. Ginny zachowała zimną krew i ograniczyła się tylko i wyłącznie do
kilku ukradkowych spojrzeń na stół Harrego i Jade. Wszyscy pracowali w
maksymalnym skupieniu, oczywiście jedyny wyjątek stanowił Blaise, który zamiast
pomagać Hermionie siedział na krześle, przyglądając się jej pacy. Twierdził, że
‘nie może się skupić, gdy wykonujesz
przy mnie tak zwinne ruchy’. I chociaż Gryfonka była bardzo zirytowana
postawą swojego partnera, nie miała serca na niego krzyczeć. Doskonale
wiedział, jak miękkie jest jej serce i sprytnie to wykorzystywał, raz na jakiś
czas rzucając uwagami typu ‘jesteś taka urocza, kiedy masz skupioną minę’.
Dzięki pomocy, a raczej przez lenistwo Zabiniego nie udało im się uzyskać
pożądanego efektu. Co prawda jedyną parą, której się to udało była Jade i
Harry, ale Gdyfonka nie mogła pogodzić się z tym, że po raz kolejny jest gorsza
od ‘nowej’.
-Już ci mówiłem, dzisiaj, u mnie , dwudziesta!-
zakomenderował Blaise.
-O co ci znowu chodzi?- dziewczyna nie mogła już
wytrzymać złości na Ślizgona, była pewna, że gdyby jej pomógł, również by im
się udało.
-Dzisiaj, u mnie, w moim dormitorium około
dwudziestej, dokończymy eliksir- odrzekł spokojnie jeszcze bardziej rozkładając
się na krześle. W pierwszej chwili chciała go obrzucić tylko jadowitym
spojrzenie, jednak po chwili zastanowienia, zdała sobie sprawę, że na niczym
bardziej jej nie zależy, jak na tej głupiej ocenie z eliksirów.
-Jak nie
dzisiaj to nigdy…- pomyślała i zgodziła się pewna obaw. Zadowolony Blasie
wyszedł z Sali, zostawiając ją bez odpowiedzi. Wcale nie uśmiechało jej się
spędzenie wieczoru z Blaisem, w dormitorium Ślizgonów, nie miała zamiaru
wchodzić do paszczy lwa i naiwnie narażać się na rozszarpanie, jednak nie było
innego wyjścia.
Powiadomiła o wszystkim Ginny na obiedzie i poprosiła,
by ta sama udała się gdzieś z Dannem. Najbardziej żałowała, że nie będzie mogła
iść na ten spacer, bo jeszcze nigdy spotkanie z tym chłopakiem, nie skończyło
się źle, w przeciwieństwie do jakiegokolwiek kontaktu z Ślizgonami.
Gdy dochodziła dwudziesta, Hermiona zostawiła
wszystkie książki i wyszła z dormitorium, przeszła przez Pokój Wspólny prawie niezauważona
i pomknęła w kierunku lochów. Sama nie wiedziała gdzie dokładnie ma się udać,
do Blaise’a? No niby jak? Nie miała pojęcia, gdzie znajduje się jego
dormitorium, nie znała też hasła, a nawet jakby miała o tym wszystkim pojęcie
to nie zdecydowałaby się na pójście w pojedynkę do Pokoju Wspólnego,
prawdziwego gniazda żmij. Na szczęście Blaise nie kazał jej na siebie czekać,
wyszedł w jej stronę aż od schody przy Wielkiej Sali.
-O Hermiono, mam nadzieję, że z nikim się teraz nie
umówiłaś, bo zapraszam cię na randkę, a mnie się nie odmawia? –Zabini jak
zwykle nie mógł zachowywać się normalnie, zaczynał grać, gdy tylko pojawiła się
ku temu okazja.
-Zabierzmy się do pracy, chcę to skończyć jak
najszybciej. -Gryfonka starała się mówić stanowczo, by zademonstrować swoje
poddenerowanie, dla wzmocnienia efektu skrzyżowała ręce i stała z wyzywającym
wzrokiem, prowokując szybką odpowiedź. Jednak na niego to nie działało, mało
kto i mało co mogło mu popsuć humor i odebrać chęć na głupie żarty.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem! –podszedł do
niej i ukłonił się nisko. Hermiona, mimo, że nadal zła na zachowanie Ślizgona
na eliksirach, nie mogła dłużej stać obojętna. Uśmiechnęła się do niego
serdecznie i razem ruszyli w kierunku lochów.
-Stój. Muszę powiedzieć ci coś naprawdę ważnego!-
Blaise zatrzymał się nagle i stanął naprzeciw dziewczyny. Jego wyraz twarzy nie
był już beztroski jak wcześniej, teraz w jego oczach można było dostrzec coś na
pograniczu powagi, a może nawet przerażenia.
-Co się stało?
-Hermiono, muszę ci powiedzieć, że…. Wybrałem już
imiona dla naszych dzieci. –Kiedy do Hermiony dotarł sens tych słów i
zorientowała się, że to kolejny głupi żart Ślizgona, z całej swojej mocy
pragnęła go zabić spojrzeniem. Uderzyła go pięścią w ramię wyszeptała coś w
stylu ‘Ja naprawdę nie mam już na to siły…’, ominęła go i poszła przodem.
Zabini nie czekał na nic więcej, podbiegł do drobnej Gryfonki wziął ją na ręce
i zbiegł z nią schodami na sam dół. Znowu nie pomagały krzyki, wrzaski i
szarpnięcia. Ten chłopak był niczym skała, nie do ruszenia. Puścił ją dopiero
przed salą do eliksirów. Tam chciała mu dać porządną nauczkę, by zapamiętał na
całe życie, że nie jest żadnym workiem ziemniaków, jednak kiedy tylko otworzyła
usta, pojawił się profesor Sluthorn, zapraszając ich do środka.
-Tym razem ci się udało- wycedziła przez zęby i
weszła do składziku, należącego wcześniej do Snape’a. Wszystko poszło sprawnie,
profesor zgodził się na zabranie kilku potrzebnych składników i kociołka z
eliksirem, Bliase zadbał o to, by nie było żadnych problemów, nazbyt uprzejmie
podziękował nauczycielowi i już chwilę później szli w przeciwnym kierunku.
Gdyby nie to, że Hermiona Granger dumnie nosiła na
piersi symbol odważnego lwa, na pewno przyznałaby, że właśnie w tym momencie,
naszły ją intensywne obawy. Za wszelką cenę, nie chciała dać po sobie tego
poznać i chyba podziałało, bo Blaise szedł u jej boku nieustannie nawijając,
charakterystyczną dla niego dowcipną paplaniną. W końcu dotarli na miejsce.
Wejściem była kamienne drzwi, do złudzenia przypominające zwykłą ścianę. Zabini
wypowiedział hasło i przepuścił dziewczynę w drzwiach. Chociaż na twarzy
spokojna, wewnątrz mnożyły się jej nieme pytania i wątpliwości, odetchnęła
głośno i weszła do środka.
Pokój Wspólny Ślizgonów był dużo obszerniejszy niż
skromna wieża Gryffindoru. Ściany w kolorach popielatej szarości przyozdobione były
licznymi herbami ich domu. Szykowne fotele i liczne kanapy wykonane ze
szmaragdowego materiału porozstawiane były w niemal każdym miejscu.
Gdzieniegdzie stały regały i stoliki wykonane z solidnego, mahoniowego drewna.
W centrum znajdował się stylowy kominek, wokół którego skupionych było
najwięcej osób. Na podłodze leżał jeden ogromny i puszysty dywan, a całość
dopełniały kunsztowne żyrandole wykonane ze srebra. Kiedy tylko znaleźli się w
środku, wszyscy natychmiastowo spojrzeli w ich stronę. Hermiona odruchowo
zatrzymała się na środku, skrępowana przez dziesiątki wlepionych w nią oczu.
Miała ochotę jak najszybciej wybiec stamtąd i znaleźć się w swoim dormitorium,
najlepiej razem z Ginny. Ktoś szarpnął ją za rękę, zmuszając ją do ruszenia się
z miejsca. Blaise z uśmiechem szerszym niż zwykle, prowadził ją w stronę
kamionkowych schodków.
-Idę do dormitorium z moją przyszłą dziewczyną, a
więc pozwólcie nam na chwilę skupienia. Chętnym rozdamy autografy później. –powiedział
odwracając się do tłumu gapiów i z dumą zaprowadził dziewczynę na górę, nim
zdążyła zareagować na jego słowa.
Dormitorium Ślizgonów urządzone było w podobnym
stylu co Pokój Wspólny. Jedynymi słowami, którymi można by było je określić to
przepych, elegancja i tajemniczość. Tutaj też obecne były mahoniowe meble, regał
z książkami, stolik, dwa fotele, mały kominek i dwa łóżka. DWA ŁÓŻKA? No tak, przecież
oczywiste było, że Bliase nie mieszka sam, ale nawet się nad tym nie
zastanawiała. Okropna myśl przemknęła jej przez głowę, obawiała się, że jego
współlokatorem jest Malfoy. A tego już nie zniesie.
-Witaj w moich skromnych progach- Zabini puścił ją w
końcu i rozładował wszystkie produkty na stolik.
-Raczej w moich skromnych progach, przypominam cię,
że to ja jestem prefektem i to dzięki mojej dobrej woli tu mieszkasz- rozległ
się głos dochodzący zza filara. Tak jak przypuszczała, Blaise dzielił pokój z
Malfoy’em. Prychnęła na słowa ‘dobra wola’ i zaczęła przygotowywać się do pracy.
Zamierzała sumiennie ignorować ‘TEGO ŚLIZGONA’, a pomyśleć, że mogłaby być
teraz na przemiłym spacerze z przemiłym Dannem…
-Rozgość się. Draco zajmij się gościem. Hermiono
zaraz wracam. –i zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć, Blaise’a już nie
było. Przez chwilę panowała grobowa cisza przerywana tylko pobrząkiwaniem fiolek
ze składnikami. Draco nadal stał oparty o ścianę obserwując energiczne ruchy
Gryfonki. Chyba po raz pierwszy widział ją bez grubej szaty, ale w zwykłych,
obcisłych jeansach, i białym sweterku z pokaźnym dekoltem. To ubranie w ogóle
nie pasowało mu do kujonki Granger, chociaż nie. To ubranie pasowało do nowej Granger,
Granger, która podoba się chłopakom, Granger, która nie ma włosów jak po
uderzeniu pioruna, Granger, która swój wolny czas spędza nie tylko w bibliotece,
ale na dziedzińcu i błoniach. Tak. Obserwował ją od dłuższego czasu, choć sam
nie wiedział dlaczego. Przykuwała wzrok, to jedyne wytłumaczenie, jednak on
wolał tłumaczyć się tym, że po prostu ‘woli mieć szlamy na oku’. Zwrócił uwagę
na to, że od jakiegoś czasu nie spotyka się z Weasley’em , coraz mniej czasu spędza
również z Potterem, na ich miejsce znalazła sobie już nowego- Scotta. Tego
irytującego Scotta, który myśli, że coś znaczy…
-Naprawdę nie wiem, jak Bliase z tobą wytrzymuje.-
rzucił jakby od niechcenia. Hermiona zgromiła go pogardliwym spojrzeniem i z powrotem
nachyliła się nad kociołkiem.
-Jesteś naprawdę nudna.- Malfoy nie dawał za
wygraną. Nie mógł odmówić sobie przyjemności jaką niewątpliwie było irytowanie
Granger.
-Naprawdę nie interesuje mnie twoja opinia, a więc
sobie daruj- Gryfonka również uparcie go ignorowała i chociaż w walczyła z
pokusą spojrzenia mu prosto w jego stalowe, zimne oczy i wykrzyczenie wszystkich
obelg jakie zna, nie zrobiła tego.
-Przypominam ci, że nie jesteś u siebie, a więc się
nie rządź!- kontynuował swoim sarkastycznym głosem.
-Przypominam ci, że nie jestem tu na twoje
zaproszenie- nadal skutecznie unikała jego spojrzenia.
-I jeszcze jedno- tym razem nie wytrzymał, podszedł
pewnym krokiem do Gryfonki i złapał ją za brutalnie za podbródek, zmuszając by
na niego spojrzała- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię!
-Nie waż się mnie dotykać Malfoy- szarpnęła się, ale
nadal trzymała głowę w górze.
-A co, boisz się?
PIERWSZA! A teraz idę czytać xD
OdpowiedzUsuńW końcu taki długi rozdział!! A jaki cudowny! :3 Blaise taki żartowniś, hahha! <3 Ginny jest kochana, a Dann irytuje mnie strasznie. Jest taki... Przesłodzony? Tak, to określenie pasuje idealnie. Nie lubię takich chłopaków! :D Za to w końcu pojawił się tak na serio Draco (pominę, że u mnie w IX rozdziale już randkowali, hahha:D), który jest taki zimny, niedostępny i twardy. Idealny :3
UsuńRozdział cudowny i strasznie, strasznie, strasznie czekam już za następny i więcej Dramione!
Pozdrawiam!
~Mary :3
(Błagam, kopnij mnie porządnie w cztery litery, bo nie ruszyłam z moim rozdziałem od tygodnia :c)
Oj wiem u mnie wszystko powoli, ale walczę z tym!
UsuńDobra, robi się :*
Zaklepuję miejsce :D Jutro zabiorę się do czytania
OdpowiedzUsuńCzekam ;)
UsuńKocham! Taki długi i tyle się dzieje! Rozdział super, w końcu dramione! Czekam na rozwój sytuacji i uwielbiam Blaise'a, świetnie go wykreowałaś, dialogi są idealne, Dann też świetny, ale ma być Draco i już!
OdpowiedzUsuńEliksir też mnie ciekawi no i gdzie lusterko? :o
Kocham
Roszpunka :>
Będzie w następnym rozdziale juz więcej i intensywniej o wszystkim czyli też o lusterku, dziękuję :*
UsuńRozdział wspaniały. Czekam na dalszą część. Zapraszam do siebie na miloscDramione.blogspoot.com. pozdrawiam malagwiazdka
OdpowiedzUsuńDziękuję i dziękuję :*
UsuńNareszcie udało mi się nadrobić rozdziały :) bardzo podobają mi się rozmowy Blaisea i Hermiony :) i coraz bardziej lubię postać Danna :) przepraszam, że tak krótko, ale następnym razem napiszę więcej :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
Ps. Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach? :)
Nie ma sprawy, będę informować, od przyszłego razu ;)
UsuńGenialny !
OdpowiedzUsuńSpojrzałam sobie na Danna w Bohaterach i tak samo sobie go wyobrażałam ! Francisco ! <3
Ciekawisz, oj ciekawisz :)
Lubię postać Blaisa, ale Malfoy w końcówce mnie uwiódł totalnie !
Layls
dramione-teatr-uczuc.blogspot.com
Cały Malfoy, prawda? A dopiero się rozkręca :*
UsuńWow... Już 9 rozdział, wszystko dzieje się tak powoli, a mimo że ja jako w gorącej wodzie kąpana, normalnie pragnąc żeby już wzięli ślub i mieli dzieci, tutaj z chęcią zatrzymuję się w czasie i czekam. Cierpliwie czekam, aż coś się wydarzy. Wszystko pasuje do siebie idealnie, proporcje czasu, charaktery, wydarzenia... Jedynie ten cały Dann mi nie pasuje, wspominałam już? :P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co ten Zabini wykombinował! Specjalnie ją zaprosił, żeby pogadała z Draco?
Czekam znów (nie)cierpliwie na kolejny!
Pozdrawiam, R. ;* (needyoudramione.blogspot.com)
Ach, z tego całego zastanawiania się nad rozdziałem nie wspomniałam, że mi się baaaaaardzo podoba, więc piszę tutaj:
UsuńBardzo mi się podoba <3
Hahahahaha jesteś świetna, niesamowicie ponosisz na duchu i wiem, że idzie powolutku, ale nie potrafię inaczej ;(
UsuńNo i dobrze! Idealnie to idzie :)
Usuńuuu poważnie się skończyło. Dziwna ta Jade coś mi ona nie pasuje no ale zobaczymy dalej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa również, również ;)
UsuńGenialny rozdział! Blaise (♥) do złudzenia przypomina tu mojego przyjaciela :D
OdpowiedzUsuńDann mnie irytuje :v Zdecydowanie za mało męski XD
No i co ten Blaise kombinuje ;-; Gdzie on poszedł? O co chodzi Harry'emu i Ginny? Swoją drogą, Jade też nie lubię XD
Mam nadzieję, że następny rozdział już niedługo ;*
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black ♥
Kolejny rozdział najwcześniej w czwartek niestety :(
UsuńKurde, to było takie wspaniałe! <3
OdpowiedzUsuńTen Blaise, Draco podczas końcówki: "A co, boisz się?"
Bardzo dziękuję za kolejną dedykację. Jestem naprawdę dumna, że mogę być Twoim "promyczkiem nadziei" :*. Ty także jesteś dla mnie takim promyczkiem - kiedy wracam do domu po męczącym dniu w szkole, z bólem gardła i przekonaniem, że cały dzień będzie do kitu, Ty pojawiasz się z kolejnym rozdziałem. I nagle moi rodzice nie wydają się już tak denerwujący kiedy o coś proszą, a dzień nie może już być lepszy :)
Co do rozdziału.
Chciałam tym razem znaleźć jakąś literówkę, jakiś maciupeńki błąd - tylko po to, żeby Ci go pokazać i udowodnić, że naprawdę czytam te rozdziały z wielkim zaangażowaniem, a nie tylko patrzę o co chodzi i piszę motywujący komentarz, żebyś mnie lubiła ;). Ale naprawdę ich nie widzę. I nie mogę Ci pokazać jak bardzo wnikliwie czytgam każde Twoje słowo - musi Ci wystarczyć moje słowo :*.
Mimo iż pod poprzednim postem pisałam, że już lubię Danna to, niestety, odwidziało mi się. Znowu wydaje mi się zbyt miły. Znowu jest konkurencją. I nie ważne jest nawet to jak bardzo pomaga dziewczynom na co dzień (za co go oczywiście kocham). Nie potrafię chyba uwieżyć, że jest ktos na kogo zawsze można liczyć, albo inaczej - z kim niegdy się nie kłócimy. Scott i Miona zawsze się dogadują, i w ogóle się nie sprzeczają. Chyba wydaje mi się, że On się podlizuje
Co raz bardziej niepokoi mnie sprawa z Ginny, Harry'm, Draco, Jade... No i na dokładkę McGonagall nadal nie wytłumaczyła im tego co chciała. Mam na myśli tą niezwykle ważną sprawę, którą za każdym razem przerywł pan Granger ;D
Draco... lusterko, nadal nic nie ma o lusterku... chociaż moja ciekawość rośnie z dna na dzień to cierpliwie poczekam :*
Blaise. Na Merlina, jak ja go uwielbiam <3. Na Twoim blogu jest dokładnie taki jaki powinien być - beztroski, wygadany, ..., perfekcyjny *.*
Nie mam słów opisujących jak bardzo podoba mi się każdy nowy rozdział Twojego Dramione <3
Ściskam cieplutko :*
Laxus
Jesteś wielka, wspominałam już? Czytając Twój komentarz zbowu mam milion pomysłów na kolejne rozdziały i jak mam Ci nie dziękować? Postaram się jak najszybciej napisać, by zaspokoić Twoją ciekawość!
UsuńMoja ukochana czytelniczko :*
Whoa!
UsuńDodałam Cię do obserwowanych <3
Hahaha dzięki, dzięki :*
UsuńJeeju, jestem tak strasznie ciekawa o co chodzi z Ginny i Draco, mam nadzieję, że to nic złego. :) Podoba mi się, że Blaise jest taki zabawny, troskliwy i po prostu jest dobrym przyjacielem dla Hermiony. No i ta końcówka! W takim momencie, wiesz co? Już nie mogę się doczekać. :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Dziękuję i obiecuję, że postaram się napisać szybko ;)
Usuńta końcówka... *o* majstersztyk :D
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny rozdział :D akcja właściwa się chyba rozkręca :3
zastanawiam się tylko o co chodzi Ginny :o
a Blejsiak jest przeuroczy :3
Pozdrawiam ;*
Rozkręca, rozkręca :* dziękuję
UsuńA ja znowu na końcu, tak bardzo nie mogłam doczekać się nexta, że popsułam komputer i dopiero teraz mogę przeczytać, ale warto było, bo rozdział genialny!
OdpowiedzUsuńZaryzykuję stwierdzenie i powiem, że najlepszy jak do tej pory :*
Ja Danna lubię, ale tylko lubię. Kocham natomiast Blaisa jest cudowny. Draco to na razie zimny drań, ale chcę żeby jak najdłużej taki został. Ron jest żałosny i dobrze, natomiast dziwi mnie zachowanie Harrego i Ginny :o
Miłego weekendu i weny :)
Gracjanna
Wzajemnie ;) piszę już piszę :*
UsuńRon to straszny dupek! Już normalnie nie mogę o nim czytać ;p Dann jest bardzo miły, ta miły, że tylko czekam, aż okaże się podłym dupkiem (tak wiem głupi pomysł) :D Każdy tekst Zabiniego mnie po prostu zabija! Śmieje się do łez, a ludzie patrzą na mnie, jak na debilkę (spróbuj czytać opowiadania na uczelni ;p). W każdym razie jak zwykle cud miód orzeszki ;> Cudnie umiesz rozporządzać czasem- Dzieje się na tyle dużo, by dalej być ciekawym, ale nie za dużo, żeby nie mieć przesytu, ani oczywiście za mało, żeby potem nie chciało się czytać ;P No i rozdziały też mają idealną dla mnie długość ;3 Czy mówiłam już, że cud miód i orzeszki? To powtórzę: CUD MIÓD I ORZESZKI ! :D Zapraszam też do siebie na rozdziali, jak będziesz miała chwilkę.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka,
Dimi
halfofdim.blogspot.com
Dziękuję bardzo, wpadnę chętnie :D ty mnie rozbawiłaś komentarzem do tego stopnia, że śmieje się do siebie jak głupia i kto tu jest dziwny? :D
UsuńUwielbiam szalonego Blaise'a ♥ Czekam na kolejny i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńKochana :*
UsuńDann i Zabini to moi ulubieni bohaterowie <3 mają coś w sobie, że zawsze gdy się pojawiają wiem, że będę się jak głupia uśmiechać do monitora. Aaa i jestem zła! PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE. No nie... ja się już nie odzywam. Nie! No bo... wiesz! Wrr. Tak słodko, tak blisko <333 Dobra już mi odwala. xD Rozdział jak zawsze wspaniały, nic w nim nie brakowało. Był wprost idealny i aż mi źle, że ja nie piszę tak samo jak Ty :CC Życzę Ci dużo weny!
OdpowiedzUsuńKobieto o czym Ty mówisz, to ja uczę się od Ciebie :*
UsuńJesteś moją idolka, nawet nie wiesz jak bardzo uwielbiam Ciebie i Twoje opowiadanie <3 ohh rozdział genialny, Blaise normalnie bajka! Danna też kocham, ale to Draco na samym końcu, jednym zdaniem mnie urzekł, mrau ;**
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nowy,
Kasia S. ;)
Czym ja sobie zasłużyłam na tyle miłych słów? To Ty jesteś cudowna, dziękuję :*
UsuńMam nadzieję, że nie zbijesz mnie zbyt mocno za tak późne komentowanie, ale nie miałam kiedy, weekend miałam w pracy, więc nie miałam możliwości nawet wejść na kompa, a na telefonie nie lubię pisać za bardzo. :c
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy! Rozdział bardzo mi się podobał, Blaise całkowicie go zdominował, co pogłębiło moje uwielbienie! :D
Jego teksty rzucane w stronę Hermiony i złość Draco - no bezcenne. <3
I cieszy mnie ogromnie, że Hermiona się do niego przekonała i, że ich współpraca nad eliksirem znacznie ich do siebie zbliżyła. Tolerancja wcześniej znienawidzonej osoby to już duży krok w stronę przyjaźni! A jak sądzę, osoba Diabła bardzo się Hermionie przyda, oczywiście w odpowiednim czasie i względem odpowiedniej osoby. :D
Tak jak pisałam wcześniej, Dann okazał się być tym promyczkiem, dzięki któremu zarówno Hermiona, jak i Ginny znacznie odżyły. Podobało mi się również to, że młoda Weasley zainicjowała tę przemianę z szarych, smutnych myszek w wesołe dziewczyny.
Zachowanie zarówno Jade, jak i Harry'ego straaaaaaasznie mnie irytuje. Oboje zachowują się co najmniej dziwnie, a Harry to już w ogóle gra takiego głupa, że aż w oczy szczypie. No ale, co ja mogę?
Och, Ronuś został sam? Taaaak mi nie jest przykro! Serio, należy mu się to, co zafundował sobie na własne życzenie. Nawet jeśli czuje się źle, to i tak nie przeprosi, bo jego ego chyba by eksplodowało, zostawiając po nim zaledwie kupkę rudych kudłów. Naważył sobie piwa, to niech je teraz chleje, skoro jest taki mądry.
No i rzecz jasna ostatnia scena! Po prostu mniam. <3 Draco taki tajemniczy i niedostępny plus Hermiona i jej odwaga, no nic dodać, nic ująć!
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział! :*
Ściskam,
Silje.
O jak mi miło, już właśnie myślałam, że o mnie zapomniałaś, tak się cieszę, że jesteś! A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że Ci się podoba <3
UsuńCUDNE!
OdpowiedzUsuńJA CHCĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ!
Będzie! Obiecuję! Najpóźniej w piątek :*
OdpowiedzUsuńnie wiem kto lepszy zadufany Malfoy, błazen Zabini czy super słodki Dann. complicated.
OdpowiedzUsuństwierdzam, że nieczytanie Twojego opowiadania, skutkuje kumulacją dobrej prozy w jednym czasie :)
no rozwaliłaś mnie tym ostatnim zdaniem! KOCHAM!
UsuńCo tak nagle wszyscy wielbią nasza Hermiionkę? Zakładam ze coś sie stanie w tym dormitorium, tak czuje!!! Cieszę sie ze w końcu dziewczyny odzyskały humor :) czekam na więcej!!!
OdpowiedzUsuńRozdział-cudo *.* :*** <3
OdpowiedzUsuń~Mudblood
Tak mnie zaciekawiłas że końcówką że idę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuń