piątek, 26 grudnia 2014

Świąteczna miniaturka...



Święta to magiczny czas. Chociaż w świecie, gdzie na co dzień spotykasz czarodziejów, zaklęcia i skrzaty, magia nie powinna być niczym nadzwyczajnym. Ale nic bardziej mylnego. Święta to czas, gdzie magii nie tworzy się za pomocą różdżek. Ona po prostu jest, jest w naszych sercach, tylko od nas zależy, czy pozwolimy jej działać. Święta to czas w którym spełniają się marzenia, dzieją się rzeczy niemożliwe, wszystkie drobne sprawy schodzą na plan dalszy. Najważniejsza staje się rodzina. Trudno uwierzyć, ale niektórzy nie lubią świąt. Nie przepadają za zapachem choinki, ozdobami na dachach sąsiadów, kolędami lecącymi w radiu, czy nawet prezentami, które dają zwykłe wiele radości. Jedną z takich osób była Hermiona Granger. Choć nie zawsze tak było, teraz na jakąkolwiek wzmiankę o Bożym Narodzeniu przewracała oczami. Kiedyś każde święta spędzała w gronie rodziny. Kochała to. Ten harmider i to zamieszanie. Rozmowy przy stole. Składanie sobie życzeń. Przygotowywanie bożonarodzeniowego drzewka, które wybierali wspólnie z tatą oraz nakrywanie do stołu razem z mamą. Kochała również zapach piernika, który zawsze będzie kojarzył jej się z rodzinnym domem. Jednak te czasy odeszły razem z jej rodzicami, których nigdy nie udało się odnaleźć. Początkowo na święta przyjeżdżała do Nory, atmosfera tego miejsca była tak przyjemna niczym jej rodzinny dom. Ale nic nie zdołało zapełnić pustki w jej sercu. Na drugi rok od skończenia Hogwartu, w Wigilię Ron zaprosił ją do drogiej restauracji. Była taka szczęśliwa, ubrała się w najlepszą sukienkę, była gotowa na wszystko, lecz on zamiast pierścionka wyjął zdjęcie jakiejś młodej blondynki, którą przestawał jako Cindy i oznajmił, że spodziewają się dziecka. To były jej najgorsze święta w życiu. Do Sylwestra siedziała w łóżku płacząc i opychając się czekoladkami. Myślała, że już gorzej być nie może. A jednak mogło. Rok później, w przeddzień świat odwiedził ją Harry. Rozmawiali o jego ślubie z Ginny przy butelce wina. Kiedy kieliszki były już puste, zegar wybijał dziesiątą, Harry zamiast zbierać się do wyjścia, zaczął się rozbierać i próbował siłą zaciągnąć Hermionę do łóżka. Ciągle powtarzał, że od zawsze jej pragnął, a jego dłoń sunęła po jej udzie, aż do momentu, gdy siarczysty policzek nie orzeźwił mu myśli. Po zajściu Harry oczywiście zrzucił całą winę na nią, Ginny usłyszała bajeczkę o tym, że to Hermiona go uwiodła. Wtedy straciła dwie ostatnie osoby, które kochała i całkowicie znienawidziła święta. 
Tego roku planowała znowu udać się na dobroczynny bal, by robić dobrą minę do złej gry. Nie była jednak egoistką i mimo ogromnej ochoty na pozostanie w domu przez całe Boże Narodzenie, obiecała stawić się na balu, by wspomóc działalność na rzecz uzdolnionych dzieci mugolskiego powodzenia. Skończyła pracę dokładnie o czternastej i od razu opuściła biuro, nie chcąc załapać się na coroczne, wspólne ubieranie choinki. Jej współpracownicy przyzwyczaili się już, że ich szefowa, szefowa departamentu przestrzegania prawa nie przepada za tego typu zabawą. Hermiona po drodze wstąpiła do kawiarni na małe espresso i gdy tak siedziała przy stoliku ulokowanym obok okna, próbując za wszelką cenę nie patrzeć się na przystrojone budynki, coś innego przykuło jej uwagę. Przez ulicę przechodził wysoki blondyn w granatowym, eleganckim garniturze, a wszystkie kobiety oglądały się za nim natarczywym spojrzeniem. To prawda coś w nim było, coś magnetycznego. Widziała tylko jego oddalające się plecy, a i tak nie mogła oderwać wzroku, podobnie jak każda osoba płci żeńskiej, która znajdowała się w pobliżu. Chciała powiedzieć 'oszałamiający', ale praca nauczyła ją powściągliwości, dlatego powstrzymując się od komentarza, zapłaciła i wyszła. W domu czekała na nią już piękna suknia, na którą nawet nie spojrzała, by zbyt wcześnie nie zaręczać się myślą, że musi tam iść. Naturalnie w jej domu nie było choinki, ani światełek, ani też żadnej rzeczy, która wywoływałaby świąteczne skojarzenia. Rzuciła torebkę na kanapę i sama opadła na miękkie poduszki. Wzięła do ręki książkę. To jedyna rzecz, która była lepsza od łóżka i ciszy. Próbowała zatopić się w lekturze, ale nie mogła się skupić. Jej myśli krążyły wokół tajemniczego przechodnia. Postanowiła nie tracić czasu. Wzięła szybki prysznic, wysuszyła włosy zaklęciem. Zaczęła szykować się na bal. Dopiero teraz przyjrzała się sukni. Rzeczywiście była piękna. Cała czerwona, sięgająca do ziemi, ramiona po bokach, głęboki dekolt, a do tego białe złoto i białe rękawiczki. Nałożyła ją i stanęła przed lustrem. Gdyby to nie były święta, byłoby idealnie. Włosy upięła w wysoki kok, chowając wszystkie niesforne kosmyki. Prezentowała się zjawiskowo, chociaż sama nie za bardzo to dostrzegała. Samochód miał po nią przyjechać o siódmej. Z racji tego, że bal organizowany jest przez czarodziejów mugolskiego pochodzenia, z ich inicjatywy wymyślono, żeby zastąpić teleportacje, na rzecz aut. Kiedy dojechała na miejsce część gości już było. Wysiadając z auta dopadła ją natarczywe spojrzenia innych, potem były już tylko wychwalające komentarze i ciche westchnienia, które jeszcze bardziej potęgowały uczucie smutku. Po wysłuchaniu wszystkich słów zachwytu i przywitaniu się  ze znajomymi jej czarodziejami, mogła zająć miejsce przy stole. Poczęstowała się jedną z przystawek raz po raz zerkając na powolne wskazówki zegara. Wszędzie na około panowała wręcz bajkowa atmosfera. Wszyscy składali sobie życzenia. Byli mili, uprzejmi, uśmiechnięci. Inni tańczyli na parkiecie albo podziwiali wymyślne dekoracje.
-Czy najpiękniejsza kobieta na tej sali uczyni mi ten zaszczyt? -Ktoś przemówił za jej plecami. Odwróciła się automatycznie i zobaczyła Ministra Magii stojącego z wyciągniętą ręką i uśmiechem na twarzy.
-Oby pana żona tego nie słyszała- zażartowała i podała mu swoją dłoń. Złamała swoją zasadę, bo nigdy nie tańczyła, ale Ministrowi się przecież nie odmawia. Z uśmiechem na twarzy, ale goryczą w sercu weszła na parkiet. Kingsley był świetnym tancerzem, jednak Hermiona wiernie dotrzymywała mu kroku. Nie zdążyli się nawet dobrze zmęczyć, gdy wszystkie światła zgasły.
-Te święta są okropne.- pomyślała.
Chwila minęła zanim w powietrzu zaczęły wisieć małe promienie wyczarowane za pomocą Lumos. W następnej chwili światło wróciło. Hermiona poczuła znajomy zapach perfum, który drażnił jej nozdrza. Odwróciła głowę w kierunku swojego partnera, lecz zamiast Ministra ujrzała Dracona Malfoy'a. Muzyka ponownie rozbrzmiała. Kiedy chciała już coś powiedzieć, wyrywając się z pierwszego zaskoczenia, została porwana do tańca. Malfoy był wybitnym tancerzem, co wiadomo nie od dziś. Razem wirowali na parkiecie, a oczy całej sali skierowane były w ich stronę. Nie potrafiła się zatrzymać, mimo że niezręcznie czuła się w objęciach dawnego wroga. Popatrzyła na ciemny garnitur i dopiero teraz ją olśniło, że to ten sam mężczyzna, którego widziała przez szybę kawiarni. Muzyka ustała, a Malfoy zrobił coś, co mało co nie przyprawiło Hermiony o zawrót głowy. Skinął lekko i pocałował ją w dłoń. Nie zdążyła się wyrwać, bo zaraz potem była prowadzona w kierunku tarasu. Na zewnątrz było tylko kilka par. Wielka weranda przyozdobiona była przez tysiące światełek. Wszystko prezentowało się bardzo romantycznie. Malfoy cały czas trzymał ją za dłoń, uniemożliwiając jej oddalenie się. Musiała przyznać, że wyglądał jeszcze lepiej niż za czasów szkolnych. Wysoki, przystojny, elegancki, prawdziwy gentleman. Z jednym wyjątkiem- to Malfoy.
-Wyglądasz olśniewająco- usłyszała szept przy swoim uchu. Zaczerwienieniła się nieznacznie, przypominając sobie dawne czasy, gdy marzyła po nocach by zostać obdarowana przez niego choćby uśmiechem. Malfoy okręcił ją powoli dookoła by móc podziwiać jej piękną suknię.
-Co Ty tu robisz Malfoy? Czyżbyś źle przeczytał? To bal na rzecz mugoli! -Mocno zaakceptowała ostatnie zdanie. On tylko się uśmiechnął.
-Doskonale wiem co tu robię. Pewnie to samo co i ty. Niektóre rzeczy się z czasem zmieniają. Ludzie dojrzewają, zaczynają dostrzegać co jest złe, a co jest dobre. Przychodzi czas na zmiany. Dziś są święta, nie uważasz, że to najlepszy czas na naprawdę największych błędów? -zaniemówiła. Musiała przyznać, że jej zaimponował. Nie mogła do końca, uwierzyć, że rozmawia z tym samym człowiekiem, który w szkole wzywał ją od szłam. Przerwał im jakiś starszy człowiek, który ucałował rękę Hermiony przedstawiając się Johnson.
-W imieniu całej organizacji, chcemy panu serdecznie podziękować. Taki dobroczyńca jak pan ma u nas ogromny dług wdzięczności. Jesteśmy wzruszeni, nikt do tej pory nie przekazał tak dużej kwoty pieniężnej. Dziesięć tysięcy galeonów to zapewnienie godnego życia dla ponad setki dzieci. - Pan Johnson uścisnął dłoń Malfoy'a i odszedł. Hermiona była oniemiała. Miała ochotę rzucić mu się na szyję i w przypływie impulsu tak zrobiła. W następnej chwili odskoczyła jak oparzona, przeklinając się w duchu za tę wybuchowość. Draco był jednak szybszy i nim zdążyła gdziekolwiek odejść przyciągnął ją do siebie.
-Pamiętasz jak kiedyś spotkaliśmy się w Pokoju Życzeń- Hermiona kiwnęła głową –Udało mi się wejść do niego, bo pomyślałem dokładnie o tym samym miejscu co ty. Zobaczyłem cię wtedy tam samą. Tańczyłaś z zamkniętymi oczami, a ja stałem ze wzrokiem, śledzącym każdy Twój ruch. Byłaś taka piękna, słodka, niewinna, aż do momentu kiedy mnie zobaczyłaś. Chciałaś wybiec od razu, ale cie powstrzymałem. I wtedy pojawiła się jemioła.
-Pamiętam- wyszeptała i pogrążyła się wspomnieniu tamtej chwili.
-Uciekłaś mi, obrzucając złowrogim spojrzeniem. Nie popełniam dwa razy tych samych błędów. –uśmiechnął się, przyciągając ją coraz bliżej siebie.- Tym razem nie pozwolę ci odejść. –Hermiona popatrzyła mu prosto w oczy. Była wzruszona tym, że tak dokładnie to pamięta. Ona sama odtwarzała ją sobie każdego dnia, jednak zawsze sądziła, ze dla niego był to nic nieznaczący incydent. Z jej oczu łza, którą otarł swoją dłonią. Oboje popatrzyli w górę i ujrzeli pojawiającą się jemiołę. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Całowali się tak, jakby chcieli nadrobić w nim te wszystkie stracone lata. 

Hermiona myliła się, to były jej najlepsze święta, przynajmniej do tej pory. Razem z Draconem tworzyli idealną parę. Spotykali się niemalże codziennie, nie wyobrażali sobie życia bez siebie. Rok później Hermiona miała już całkiem inne odczucia, gdy zbliżało się Boże Narodzenie. Z uśmiechem patrzyła na kolorowe światełka, czy ozdobione choinki. Wigilię planowała spędzić z ukochanym. Kiedy wspólnie spożywali uroczystą kolację, Draco odszedł od stołu, uklęknął, wyznał jej miłość i poprosił o rękę. Była w siódmym niebie. Oczywiście, że się zgodziła. Rzuciła mu się na szyję, całując czule. Dziękowała w duchu za tego człowieka, który uczynił jej święta i jej życie bajką. Jej zaskoczenie było jeszcze większe, kiedy powiedział, że ma dla niej jeszcze jeden prezent. Zadzwonił dzwonek, a Hermiona poszła otworzyć. W drzwiach stali jej rodzice, cali i zdrowi. Szczęście jakie czuła tego wieczoru było niedopisania, dlatego okrzyknęła te święta najlepszymi w życiu. Jednak i tym razem nie miała racji. Życie toczyło jej się z górki. Wszystko układało się po jej myśli. Miała wszystko czego potrzebowała. Rok później w dniu Wigilii w jej rodzinnym domku zebrało się mnóstwo osób. Wszędzie panowało zamieszanie i chaos, a zapach piernika wyczuwalny był nawet z dworu. W kominku buchały płomienie, choinka stała przystrojona, a na stole ustawionych było dwanaście potraw. Dwie kobiety krzątały się po kuchni, w czasie kiedy trzech mężczyzn próbowało ustawić bałwana przed domem. Hermiona siedziała wygodnie w fotelu przyglądając się temu z uśmiechem na twarzy. Usłyszała otwieranie drzwi i ujrzała Draco otrzepującego się ze śniegu. Zdjął kurtkę i podszedł do fotela, na którym siedziała Hermiona. Pochylił się i pocałował czule w usta.
-Coś wam trzeba?- zapytał gładząc spory brzuch Hermiony.
-Nie. Wszystko jest perfekcyjnie. –odpowiedziała uśmiechnięta.
-Cieszę się pani Malfoy.
-Lepiej być nie może- odpowiedziała i zatopiła się w jego ustach. 

Może i tym razem nie miała racji. Może będzie jeszcze lepiej. To wszystko zależy tylko od nas. To my decydujemy o tym, co zapiszemy na czystych kartach naszego życia. Ważne żeby iść do przodu z otwartymi oczami. Ten czas naprawdę jest wyjątkowy, wystarczy to zauważyć i uwierzyć.  Magia naprawdę istnieje, tylko pozwólmy jej działać. Święta to czas refleksji, spokoju i spełniania marzeń. Lecz pamiętajmy, że święta nie zmieniają świata, święta zmieniają ludzi, a ludzie zmieniają świat. 



Kochani czytelnicy dziękuje wam, ze jesteście. 
Bez zbędnych tłumaczeń, z przeprosinami, 
życzę wam spóźnionych Wesołych Świąt, 
zdrowia, spokoju i  wiele przyjemności!

Vanillia :*

21 komentarzy:

  1. Ojej *.* Jaka kochana i słodka ta miniaturka! Draco taki cudowny i jeszcze szczęśliwe zakończenie! <3
    ~ Mary!

    PS Zapraszam Cię na nowy rozdział już dzisiaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna miniaturka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała i urocza miniaturka :) Oby więcej takich! Ja również życzę Ci wesołych świąt. Zapraszam na mojego bloga na 12 rozdział oraz świąteczną miniaturkę :*
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna miniaturka <3
    Ja również, życzę Ci Szczęśliwych Świąt (trochę spóźnionych ;-). A także wspaniałego nowego roku (jeżeli nie dodasz nic do tamtego czasu)
    Laxus

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam - http://dramione-forbidden-love-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochałam się w tej miniaturce <3 Draco - po prostu idealny <3 I te zdania o świętach genialnie napisane! Chyba będę ją czytała jeszcze kilka razy przynajmniej ;)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.

    PS Zapraszam do mnie na świąteczny rozdział :)
    dramione-never-forget-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana, tak mnie to cieszy, bo pisałam ją z głębi serca :)

      Usuń
  7. Miniaturka tak słodka jak paczki Tofifee które zdążyłam zjeść. :D
    No cóż dalej.... zakochałam się! W tobie również kochanie <3
    swietnie wszystko opisałaś i Draco... oh! MUA :*
    Kisski i buziaki przytulaki
    Lora <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Miniaturka jest świetna. Masz talent, aż Ci zazdroszcze.
    PS Zapraszam na mojego nowego bloga.
    dramione-kochanie-czy-niekochanie.blogspot.com

    Mam nadzieję, że zostawisz tam po sobie ślad :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miniaturka cudna, słodka i idealna na święta :)
    "Może i tym razem nie miała racji. Może będzie jeszcze lepiej. To wszystko zależy tylko od nas. To my decydujemy o tym, co zapiszemy na czystych kartach naszego życia. Ważne żeby iść do przodu z otwartymi oczami. Ten czas naprawdę jest wyjątkowy, wystarczy to zauważyć i uwierzyć. Magia naprawdę istnieje, tylko pozwólmy jej działać. Święta to czas refleksji, spokoju i spełniania marzeń. Lecz pamiętajmy, że święta nie zmieniają świata, święta zmieniają ludzi, a ludzie zmieniają świat. "
    Uwielbiam ten fragment. Oczarował mnie.
    Zapraszam do mnie :)
    http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się rumienie, miło mi strasznie! Ten fragment jest moim ulubionym :)

      Usuń
  10. Czy mogę dodać coś jeszcze, by nie cytować swoich poprzedniczek? Chyba nie. Ale jednak coś dodam. To po prostu arcydzieło.

    OdpowiedzUsuń