Święta to magiczny czas. Chociaż w świecie, gdzie na
co dzień spotykasz czarodziejów, zaklęcia i skrzaty, magia nie powinna być
niczym nadzwyczajnym. Ale nic bardziej mylnego. Święta to czas, gdzie magii nie
tworzy się za pomocą różdżek. Ona po prostu jest, jest w naszych sercach, tylko
od nas zależy, czy pozwolimy jej działać. Święta to czas w którym spełniają się
marzenia, dzieją się rzeczy niemożliwe, wszystkie drobne sprawy schodzą na plan
dalszy. Najważniejsza staje się rodzina. Trudno uwierzyć, ale niektórzy nie
lubią świąt. Nie przepadają za zapachem choinki, ozdobami na dachach sąsiadów, kolędami
lecącymi w radiu, czy nawet prezentami, które dają zwykłe wiele radości. Jedną
z takich osób była Hermiona Granger. Choć nie zawsze tak było, teraz na jakąkolwiek
wzmiankę o Bożym Narodzeniu przewracała oczami. Kiedyś każde święta spędzała w
gronie rodziny. Kochała to. Ten harmider i to zamieszanie. Rozmowy przy stole.
Składanie sobie życzeń. Przygotowywanie bożonarodzeniowego drzewka, które
wybierali wspólnie z tatą oraz nakrywanie do stołu razem z mamą. Kochała
również zapach piernika, który zawsze będzie kojarzył jej się z rodzinnym
domem. Jednak te czasy odeszły razem z jej rodzicami, których nigdy nie udało
się odnaleźć. Początkowo na święta przyjeżdżała do Nory, atmosfera tego miejsca
była tak przyjemna niczym jej rodzinny dom. Ale nic nie zdołało zapełnić pustki
w jej sercu. Na drugi rok od skończenia Hogwartu, w Wigilię Ron zaprosił ją do
drogiej restauracji. Była taka szczęśliwa, ubrała się w najlepszą sukienkę,
była gotowa na wszystko, lecz on zamiast pierścionka wyjął zdjęcie jakiejś
młodej blondynki, którą przestawał jako Cindy i oznajmił, że spodziewają się dziecka.
To były jej najgorsze święta w życiu. Do Sylwestra siedziała w łóżku płacząc i opychając
się czekoladkami. Myślała, że już gorzej być nie może. A jednak mogło. Rok
później, w przeddzień świat odwiedził ją Harry. Rozmawiali o jego ślubie z
Ginny przy butelce wina. Kiedy kieliszki były już puste, zegar wybijał
dziesiątą, Harry zamiast zbierać się do wyjścia, zaczął się rozbierać i
próbował siłą zaciągnąć Hermionę do łóżka. Ciągle powtarzał, że od zawsze jej
pragnął, a jego dłoń sunęła po jej udzie, aż do momentu, gdy siarczysty
policzek nie orzeźwił mu myśli. Po zajściu Harry oczywiście zrzucił całą winę
na nią, Ginny usłyszała bajeczkę o tym, że to Hermiona go uwiodła. Wtedy
straciła dwie ostatnie osoby, które kochała i całkowicie znienawidziła święta.
Tego roku planowała znowu udać się na dobroczynny bal, by robić dobrą minę do
złej gry. Nie była jednak egoistką i mimo ogromnej ochoty na pozostanie w domu
przez całe Boże Narodzenie, obiecała stawić się na balu, by wspomóc działalność
na rzecz uzdolnionych dzieci mugolskiego powodzenia. Skończyła pracę dokładnie
o czternastej i od razu opuściła biuro, nie chcąc załapać się na coroczne, wspólne
ubieranie choinki. Jej współpracownicy przyzwyczaili się już, że ich szefowa,
szefowa departamentu przestrzegania prawa nie przepada za tego typu zabawą.
Hermiona po drodze wstąpiła do kawiarni na małe espresso i gdy tak siedziała
przy stoliku ulokowanym obok okna, próbując za wszelką cenę nie patrzeć się na
przystrojone budynki, coś innego przykuło jej uwagę. Przez ulicę przechodził
wysoki blondyn w granatowym, eleganckim garniturze, a wszystkie kobiety
oglądały się za nim natarczywym spojrzeniem. To prawda coś w nim było, coś
magnetycznego. Widziała tylko jego oddalające się plecy, a i tak nie mogła
oderwać wzroku, podobnie jak każda osoba płci żeńskiej, która znajdowała się w
pobliżu. Chciała powiedzieć 'oszałamiający', ale praca nauczyła ją
powściągliwości, dlatego powstrzymując się od komentarza, zapłaciła i wyszła. W
domu czekała na nią już piękna suknia, na którą nawet nie spojrzała, by zbyt
wcześnie nie zaręczać się myślą, że musi tam iść. Naturalnie w jej domu nie
było choinki, ani światełek, ani też żadnej rzeczy, która wywoływałaby
świąteczne skojarzenia. Rzuciła torebkę na kanapę i sama opadła na miękkie
poduszki. Wzięła do ręki książkę. To jedyna rzecz, która była lepsza od łóżka i
ciszy. Próbowała zatopić się w lekturze, ale nie mogła się skupić. Jej myśli
krążyły wokół tajemniczego przechodnia. Postanowiła nie tracić czasu. Wzięła
szybki prysznic, wysuszyła włosy zaklęciem. Zaczęła szykować się na bal.
Dopiero teraz przyjrzała się sukni. Rzeczywiście była piękna. Cała czerwona,
sięgająca do ziemi, ramiona po bokach, głęboki dekolt, a do tego białe złoto i
białe rękawiczki. Nałożyła ją i stanęła przed lustrem. Gdyby to nie były
święta, byłoby idealnie. Włosy upięła w wysoki kok, chowając wszystkie
niesforne kosmyki. Prezentowała się zjawiskowo, chociaż sama nie za bardzo to
dostrzegała. Samochód miał po nią przyjechać o siódmej. Z racji tego, że bal
organizowany jest przez czarodziejów mugolskiego pochodzenia, z ich inicjatywy
wymyślono, żeby zastąpić teleportacje, na rzecz aut. Kiedy dojechała na miejsce
część gości już było. Wysiadając z auta dopadła ją natarczywe spojrzenia
innych, potem były już tylko wychwalające komentarze i ciche westchnienia,
które jeszcze bardziej potęgowały uczucie smutku. Po wysłuchaniu wszystkich
słów zachwytu i przywitaniu się ze
znajomymi jej czarodziejami, mogła zająć miejsce przy stole. Poczęstowała się
jedną z przystawek raz po raz zerkając na powolne wskazówki zegara. Wszędzie na
około panowała wręcz bajkowa atmosfera. Wszyscy składali sobie życzenia. Byli
mili, uprzejmi, uśmiechnięci. Inni tańczyli na parkiecie albo podziwiali
wymyślne dekoracje.
-Czy najpiękniejsza kobieta na tej sali uczyni mi
ten zaszczyt? -Ktoś przemówił za jej plecami. Odwróciła się automatycznie i
zobaczyła Ministra Magii stojącego z wyciągniętą ręką i uśmiechem na twarzy.
-Oby pana żona tego nie słyszała- zażartowała i
podała mu swoją dłoń. Złamała swoją zasadę, bo nigdy nie tańczyła, ale
Ministrowi się przecież nie odmawia. Z uśmiechem na twarzy, ale goryczą w sercu
weszła na parkiet. Kingsley był świetnym tancerzem, jednak Hermiona wiernie dotrzymywała
mu kroku. Nie zdążyli się nawet dobrze zmęczyć, gdy wszystkie światła zgasły.
-Te święta są
okropne.- pomyślała.
Chwila minęła zanim w powietrzu zaczęły wisieć małe
promienie wyczarowane za pomocą Lumos. W następnej chwili światło wróciło.
Hermiona poczuła znajomy zapach perfum, który drażnił jej nozdrza. Odwróciła
głowę w kierunku swojego partnera, lecz zamiast Ministra ujrzała Dracona
Malfoy'a. Muzyka ponownie rozbrzmiała. Kiedy chciała już coś powiedzieć,
wyrywając się z pierwszego zaskoczenia, została porwana do tańca. Malfoy był
wybitnym tancerzem, co wiadomo nie od dziś. Razem wirowali na parkiecie, a oczy
całej sali skierowane były w ich stronę. Nie potrafiła się zatrzymać, mimo że niezręcznie
czuła się w objęciach dawnego wroga. Popatrzyła na ciemny garnitur i dopiero
teraz ją olśniło, że to ten sam mężczyzna, którego widziała przez szybę
kawiarni. Muzyka ustała, a Malfoy zrobił coś, co mało co nie przyprawiło
Hermiony o zawrót głowy. Skinął lekko i pocałował ją w dłoń. Nie zdążyła się
wyrwać, bo zaraz potem była prowadzona w kierunku tarasu. Na zewnątrz było
tylko kilka par. Wielka weranda przyozdobiona była przez tysiące światełek.
Wszystko prezentowało się bardzo romantycznie. Malfoy cały czas trzymał ją za
dłoń, uniemożliwiając jej oddalenie się. Musiała przyznać, że wyglądał jeszcze
lepiej niż za czasów szkolnych. Wysoki, przystojny, elegancki, prawdziwy
gentleman. Z jednym wyjątkiem- to Malfoy.
-Wyglądasz olśniewająco- usłyszała szept przy swoim
uchu. Zaczerwienieniła się nieznacznie, przypominając sobie dawne czasy, gdy marzyła
po nocach by zostać obdarowana przez niego choćby uśmiechem. Malfoy okręcił ją
powoli dookoła by móc podziwiać jej piękną suknię.
-Co Ty tu robisz Malfoy? Czyżbyś źle przeczytał? To
bal na rzecz mugoli! -Mocno zaakceptowała ostatnie zdanie. On tylko się
uśmiechnął.
-Doskonale wiem co tu robię. Pewnie to samo co i ty.
Niektóre rzeczy się z czasem zmieniają. Ludzie dojrzewają, zaczynają dostrzegać
co jest złe, a co jest dobre. Przychodzi czas na zmiany. Dziś są święta, nie
uważasz, że to najlepszy czas na naprawdę największych błędów? -zaniemówiła.
Musiała przyznać, że jej zaimponował. Nie mogła do końca, uwierzyć, że rozmawia
z tym samym człowiekiem, który w szkole wzywał ją od szłam. Przerwał im jakiś
starszy człowiek, który ucałował rękę Hermiony przedstawiając się Johnson.
-W imieniu całej organizacji, chcemy panu serdecznie
podziękować. Taki dobroczyńca jak pan ma u nas ogromny dług wdzięczności. Jesteśmy
wzruszeni, nikt do tej pory nie przekazał tak dużej kwoty pieniężnej. Dziesięć
tysięcy galeonów to zapewnienie godnego życia dla ponad setki dzieci. - Pan
Johnson uścisnął dłoń Malfoy'a i odszedł. Hermiona była oniemiała. Miała ochotę
rzucić mu się na szyję i w przypływie impulsu tak zrobiła. W następnej chwili
odskoczyła jak oparzona, przeklinając się w duchu za tę wybuchowość. Draco był
jednak szybszy i nim zdążyła gdziekolwiek odejść przyciągnął ją do siebie.
-Pamiętasz jak kiedyś spotkaliśmy się w Pokoju
Życzeń- Hermiona kiwnęła głową –Udało mi się wejść do niego, bo pomyślałem
dokładnie o tym samym miejscu co ty. Zobaczyłem cię wtedy tam samą. Tańczyłaś z
zamkniętymi oczami, a ja stałem ze wzrokiem, śledzącym każdy Twój ruch. Byłaś
taka piękna, słodka, niewinna, aż do momentu kiedy mnie zobaczyłaś. Chciałaś
wybiec od razu, ale cie powstrzymałem. I wtedy pojawiła się jemioła.
-Pamiętam- wyszeptała i pogrążyła się wspomnieniu
tamtej chwili.
-Uciekłaś mi, obrzucając złowrogim spojrzeniem. Nie
popełniam dwa razy tych samych błędów. –uśmiechnął się, przyciągając ją coraz
bliżej siebie.- Tym razem nie pozwolę ci odejść. –Hermiona popatrzyła mu prosto
w oczy. Była wzruszona tym, że tak dokładnie to pamięta. Ona sama odtwarzała ją
sobie każdego dnia, jednak zawsze sądziła, ze dla niego był to nic nieznaczący incydent.
Z jej oczu łza, którą otarł swoją dłonią. Oboje popatrzyli w górę i ujrzeli
pojawiającą się jemiołę. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Całowali
się tak, jakby chcieli nadrobić w nim te wszystkie stracone lata.
Hermiona myliła się, to były jej najlepsze święta,
przynajmniej do tej pory. Razem z Draconem tworzyli idealną parę. Spotykali się
niemalże codziennie, nie wyobrażali sobie życia bez siebie. Rok później
Hermiona miała już całkiem inne odczucia, gdy zbliżało się Boże Narodzenie. Z
uśmiechem patrzyła na kolorowe światełka, czy ozdobione choinki. Wigilię
planowała spędzić z ukochanym. Kiedy wspólnie spożywali uroczystą kolację,
Draco odszedł od stołu, uklęknął, wyznał jej miłość i poprosił o rękę. Była w
siódmym niebie. Oczywiście, że się zgodziła. Rzuciła mu się na szyję, całując
czule. Dziękowała w duchu za tego człowieka, który uczynił jej święta i jej
życie bajką. Jej zaskoczenie było jeszcze większe, kiedy powiedział, że ma dla
niej jeszcze jeden prezent. Zadzwonił dzwonek, a Hermiona poszła otworzyć. W
drzwiach stali jej rodzice, cali i zdrowi. Szczęście jakie czuła tego wieczoru
było niedopisania, dlatego okrzyknęła te święta najlepszymi w życiu. Jednak i
tym razem nie miała racji. Życie toczyło jej się z górki. Wszystko układało się
po jej myśli. Miała wszystko czego potrzebowała. Rok później w dniu Wigilii w
jej rodzinnym domku zebrało się mnóstwo osób. Wszędzie panowało zamieszanie i
chaos, a zapach piernika wyczuwalny był nawet z dworu. W kominku buchały
płomienie, choinka stała przystrojona, a na stole ustawionych było dwanaście
potraw. Dwie kobiety krzątały się po kuchni, w czasie kiedy trzech mężczyzn próbowało
ustawić bałwana przed domem. Hermiona siedziała wygodnie w fotelu przyglądając
się temu z uśmiechem na twarzy. Usłyszała otwieranie drzwi i ujrzała Draco otrzepującego
się ze śniegu. Zdjął kurtkę i podszedł do fotela, na którym siedziała Hermiona.
Pochylił się i pocałował czule w usta.
-Coś wam trzeba?- zapytał gładząc spory brzuch
Hermiony.
-Nie. Wszystko jest perfekcyjnie. –odpowiedziała uśmiechnięta.
-Cieszę się pani Malfoy.
-Lepiej być nie może- odpowiedziała i zatopiła się w
jego ustach.
Może i tym razem nie miała racji. Może będzie
jeszcze lepiej. To wszystko zależy tylko od nas. To my decydujemy o tym, co
zapiszemy na czystych kartach naszego życia. Ważne żeby iść do przodu z
otwartymi oczami. Ten czas naprawdę jest wyjątkowy, wystarczy to zauważyć i
uwierzyć. Magia naprawdę istnieje, tylko
pozwólmy jej działać. Święta to czas refleksji, spokoju i spełniania marzeń.
Lecz pamiętajmy, że święta nie zmieniają świata, święta zmieniają ludzi, a
ludzie zmieniają świat.
Kochani czytelnicy dziękuje wam, ze jesteście.
Bez zbędnych tłumaczeń, z przeprosinami,
życzę wam spóźnionych Wesołych Świąt,
zdrowia, spokoju i wiele przyjemności!
Vanillia :*
wow
OdpowiedzUsuńCzyli nie tak źle? :)
UsuńOjej *.* Jaka kochana i słodka ta miniaturka! Draco taki cudowny i jeszcze szczęśliwe zakończenie! <3
OdpowiedzUsuń~ Mary!
PS Zapraszam Cię na nowy rozdział już dzisiaj! :)
Dziękuję, dzisiaj wszystko nadrabiam ;)
UsuńŚliczna miniaturka. ;)
OdpowiedzUsuńJak mi miło <3
UsuńWspaniała i urocza miniaturka :) Oby więcej takich! Ja również życzę Ci wesołych świąt. Zapraszam na mojego bloga na 12 rozdział oraz świąteczną miniaturkę :*
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
Dziękuję odwiedzę jeszcze dziś :)
UsuńCudowna miniaturka <3
OdpowiedzUsuńJa również, życzę Ci Szczęśliwych Świąt (trochę spóźnionych ;-). A także wspaniałego nowego roku (jeżeli nie dodasz nic do tamtego czasu)
Laxus
Dziękuję kochana <3
UsuńZapraszam - http://dramione-forbidden-love-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRaczej nie :)
UsuńZakochałam się w tej miniaturce <3 Draco - po prostu idealny <3 I te zdania o świętach genialnie napisane! Chyba będę ją czytała jeszcze kilka razy przynajmniej ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :)
Maggie Z.
PS Zapraszam do mnie na świąteczny rozdział :)
dramione-never-forget-you.blogspot.com
Dziękuję kochana, tak mnie to cieszy, bo pisałam ją z głębi serca :)
UsuńMiniaturka tak słodka jak paczki Tofifee które zdążyłam zjeść. :D
OdpowiedzUsuńNo cóż dalej.... zakochałam się! W tobie również kochanie <3
swietnie wszystko opisałaś i Draco... oh! MUA :*
Kisski i buziaki przytulaki
Lora <3
Wiesz, że Cie kocham?! :*
UsuńMiniaturka jest świetna. Masz talent, aż Ci zazdroszcze.
OdpowiedzUsuńPS Zapraszam na mojego nowego bloga.
dramione-kochanie-czy-niekochanie.blogspot.com
Mam nadzieję, że zostawisz tam po sobie ślad :)
Dziękuję <3
UsuńMiniaturka cudna, słodka i idealna na święta :)
OdpowiedzUsuń"Może i tym razem nie miała racji. Może będzie jeszcze lepiej. To wszystko zależy tylko od nas. To my decydujemy o tym, co zapiszemy na czystych kartach naszego życia. Ważne żeby iść do przodu z otwartymi oczami. Ten czas naprawdę jest wyjątkowy, wystarczy to zauważyć i uwierzyć. Magia naprawdę istnieje, tylko pozwólmy jej działać. Święta to czas refleksji, spokoju i spełniania marzeń. Lecz pamiętajmy, że święta nie zmieniają świata, święta zmieniają ludzi, a ludzie zmieniają świat. "
Uwielbiam ten fragment. Oczarował mnie.
Zapraszam do mnie :)
http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/
Aż się rumienie, miło mi strasznie! Ten fragment jest moim ulubionym :)
UsuńCzy mogę dodać coś jeszcze, by nie cytować swoich poprzedniczek? Chyba nie. Ale jednak coś dodam. To po prostu arcydzieło.
OdpowiedzUsuń