Rozdział dzisiaj, z przeprosinami dla kochanej Laxus. Wiem, wiem, obiecałam poniedziałek, ale wyszło, że naprawdę nie mogła. Rozdział taki krótki i marny, ale na mikołajki dostaniecie prezent!
Przepraszam za moje zaległości na waszych blogach, powoli nadrobię :*
W pierwszej chwili Hermiona pragnęła za wszelką cenę wydusić
z przyjaciółki jeszcze choćby dwa słowa. Ale Ginny milczała. Ostatni raz pociągnęła
nosem i przeczesała dłonią włosy.
-Tak przepowiednia. Jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi. -
kontynuowała nadal patrząc tępym wzrokiem w przestrzeń. Hermiona nie próbowała
przerywać, bo chciała wysłuchać opowieści od początku do końca. Domyślała się
jak wielkie ciężarem jest dla Ginny wypowiedzenie tych słów. -Nie możesz tego
wiedzieć, ale sama nie dam rady. To naprawdę mnie przerasta, przerasta nas
wszystkich.- jej głos stawał się coraz bardziej naturalny, odważyła się nawet
spojrzeć na przyjaciółkę. Ta nie odpowiedziała nic, popatrzyła się tylko ze
współczuciem, zawierając wszystkie swoje odczucia w tym jednym spojrzeniu.
Najwidoczniej to wystarczyło, by dodać Rudej otuchy. Jeszcze raz wzięła głęboki
oddech i zaczęła mówić.
-To było w trakcie trwania wojny. Harry mi o tym powiedział.
Byliśmy tacy szczęśliwi razem. -blady uśmiech pojawił się na jej napuchniętej
twarzy, na skutek wspomnień tamtych dni. -Kiedyś tuż przed śmiercią
Dumbledor'a, udał się na jedną z tych prywatnych lekcji. Na pewno doskonale to
pamiętasz, wrócił zdenerwowany i rozdrażniony, nic nie dało się z niego wydusić.
Wtedy mówił, że po prostu ma dość, jest zmęczony, ale ja wiedziałam…- mówiła
powoli, od czasu do czasu załamywał jej się głos, ale nie przerywała-
Powiedział mi o przepowiedni, którą znasz doskonale, mówiła o Voldemorcie-
mimowolnie obie wzdrygnęły się na dźwięk tego imienia- już wtedy byłam
załamana, ale to nie był koniec, potem powiedział mi o drugiej przepowiedni.
Wypowiedziała ją ta stara wiedźma Trelawney w kilka dni po Bożym Narodzeniu.
Mroczne czasy znajdą
swoje ujście,
Dwa światy złącza się
w jedno,
Pojednanie okaże się
zbawieniem dla tysiąca dusz,
O to ten, który z
czarnego wyszedł klanu i język węża na ramieniu nosi- będzie sławiony,
Chwalebna donna
czystej krwi musi zbratać się z wrogiem swego domu,
Na przekór wszystkim
kochać się będą- by wypełnić to co im przeznaczone,
A szkopuły nie rozerwą
więzi czystej.
Dokładnie pamiętam każde pojedyncze słowo - podsumowała
Ginny, cicho wzdychając
-To nie możesz być ty, to nic nie znaczy-Hermiona odezwała
się po raz pierwszy- trzeba to wszystko przeanalizować, słowo po słowie!
-Nie Hermiono!- smutny wzrok Ginny zawędrował do
czekoladowych oczu przyjaciółki- Myślisz, że nie próbowałam? W styczniu minie
dwa lata, od kiedy nie przespałam spokojnie nocy. Analizuję to wszystko
codziennie. Nie ma dnia, w którym nie zastanawiałabym się co mogę zrobić. Ale
prawda jest taka, że nie ma wyjścia, tak
już po prostu musi być.- w jej głosie można było słyszeć wyraźny żal. Hermiona
nie mogła uwierzyć, że Ginny jest tak silna. Oprócz ostatnich kilku tygodni,
nigdy wcześniej nie widziała u niej łez. To trwa już dwa lata. Każda inna
osoba, już dawno opadłaby w depresję, załamałaby się lub zrezygnowała z życia.
A Ruda? Przez tak długi czas ukrywała wszystko. Ona jest niesamowita.
-Ginny, co dokładnie oznacza ta przepowiednia, co powiedział
Dumbledore?- Weasley’ówna uśmiechnęła się cierpko.
-Malfoy. –odpowiedziała szeptem
-Jak to Malfoy?- przed oczami Hermiony ukazała się sytuacja
ze schodów dzisiejszego wieczoru, nagłe zdenerwowanie Malfoy’a, lekcje
eliksirów, zerwanie Harrego i Ginny i wszystko zaczęło jej się układać w spójną
całość.
- ‘Ten, który z
czarnego wyszedł klanu i język węża na ramieniu nosi- będzie sławiony’ to
Malfoy. Dumbledore sam to przyznał, nawet go o tym poinformował, Harry też
wiedział, Ron też, tylko nie ja!- podniosła głos
-Bo nie o ciebie chodzi w tej przepowiedni, jestem tego
pewna!- Hermiona za wszelką cenę starała się znaleźć rozwiązanie tej chorej
zagadki.
-Tylko ja nią mogę być. Dziewczyna czystej krwi, która
przyczyniła się do końca wojny, czarownica z Gryffindoru. Hermiono próbowaliśmy
wszystkiego, od przeznaczenia nie da się uciec…- powtórzyła swoje słowa już po
raz drugi.
-Dlaczego nie powiedzieliśmy mi tego wcześniej?- Gryfonka
odważyła się zadać pytanie, które nurtowało ją od samego początku. Nie odważyła
się spojrzeń w oczy Rudej. Chociaż to Ginny była w godnej pożałowania sytuacji,
Hermiona wcale nie czuła się lepiej. Nie docierał do niej sens słów
przyjaciółki, miała mentlik w głowie. Cała ta sytuacja wydawała jej się jakimś
strasznym snem albo żartem w stylu Zabbiniego.
-Nie mogliśmy. Z tego co przekazał mi Harry, wynika, że Dumbledore powiedział,
że wszystko ma się okazać w swoim czasie i im mniej osób zna prawdę, tym
lepiej. Doskonale wyobrażam sobie jego uśmiech na twarzy, kiedy wypowiadał te
słowa. Brakuje mi go. Zostawił nas samych na pastwę losu, z tyloma pytaniami.-
Hermiona nie zastanawiając się dłużej podeszła do przyjaciółki i objęła ją
ramieniem. Już po chwili obie siedziały wtulone w siebie nawzajem pogrążając
się w myślach o podobnej treści. Pierwsza odezwała się Ginny.
-To jeszcze nie koniec. –Ruda czuła ogromną ulgę. Nie miała
już siły dłużej tłumić uczuć. Chciała dokończyć to co zaczęła. –Na początku
razem z Harrym obiecaliśmy nie przejmować się przepowiednią. Nie docierał do
nas sens tych słów. Ale kiedy wszystko się wyjaśniło, kiedy wszystko po kolei
zaczęło się spełniać nie było już tak łatwo. Malfoy nawet nie chciał słyszeć o
jakimkolwiek pojednaniu, a tym bardziej czymś więcej. Nam to było na rękę. Za
wszelką cenę chcieliśmy ominąć proroctwo tych słów, ale w każdej książce
kończyło się na zdaniach ‘nic tego nie zmieni’, ‘nie da się nic zrobić’ lub
‘tak się stanie’. Traciliśmy nadzieję, ale nikt nie miał zamiaru poddać się tej
wyroczni. Aż do końca wojny. Moi rodzice dowiedzieli się o wszystkim, a może Zakon
wiedział o tym od początku? Kiedy dotarło do nich, że to Malfoy jest tym
‘sławionym wrogiem’, o niczym innym nie
potrafili mówić. Mama przeżyła to najbardziej, tak bardzo kocha Harrego. Cały
Zakon pracował nad znalezieniem odpowiedniego wyjścia z sytuacji. To dlatego
nie mogłaś przyjechać do nas w wakacje.- przerwała, by popatrzeć na reakcję
przyjaciółki, jednak Hermiona nie dawała po sobie poznać jak bardzo wstrząsnęły
nią te słowa- Jednak i oni nic nie znaleźli. A w przeciwieństwie do nas, nie
wyobrażali sobie mojego dalszego związku z Harrym. Mama ciągle histerycznie
powtarzała ‘trzeba coś z tym zrobić’. I tak wpadli na genialny pomysł, by naprawdę
zeswatać mnie z Malfoy’em. Nie liczyło się to, że Harry był ich ulubieńcem, nie
liczyły się protesty i łzy córki, nie liczyło się to, że to rodzina byłych Śmierciożerców.
Zdaniem wszystkich był to świetny sposób na zakończenie sporów i ostateczne
pojednanie wrogów, bo wojna się przecież skończyła. Trzeba było dać dobry
przykład innym. Chociaż rodzice zawsze pilnowali, by rodzina była
najważniejsza, w tamtym momencie chyba o tym zapomnieli. Mogliśmy liczyć tylko
na siebie, jednak całą nadzieję pokładaliśmy w Lucjuszu Malfoy’u. Nie trzeba
przecież wyjaśniać jakie stosunki nas łączyły, byliśmy pewni, że nigdy nie zezwoli
na obdarowanie swoim szlachetnym nazwiskiem kogoś takiego jak ja. Nie
przewidzieliśmy, że trafi do Azkabanu i nie będzie stał nikomu na przeszkodzie. Narcyza uwolniona od
zaborczego męża, szybko uległa namowom. Draco też nie miał nic do gadania. Zostaliśmy
zmuszeni do zawieszenia broni, stąd ta cała wymuszona przyjaźń
gryfońsko-ślizgońska. Początkowo chcieliśmy się ukrywać, ustaliliśmy, że dla
zachowania pozorów ocieplimy nasze relacje, tyko tyle. Wszystko by szło zgodnie
z planem, ale coraz trudnej wychodziło nam udawanie. Teraz już wiesz dlaczego
na eliksirach byłam w parze z NIM. W pewnym momencie chciałam nawet
zaryzykować- głośno przełknęła ślinę, jakby słowa nie mogły przejść jej przez
gardło- Skoro mieliśmy być razem, według przepowiedni, to znaczy, że jestem zdolna
do pokochania kogoś takiego jak on. Naprawdę nie było lekko. Przez pierwsze
kilka dnia starałam się nie tylko go tolerować, próbowałam go nawet polubić. Potem
pojawiła się Jade i od tamtej pory plan legł w gruzach. Zrozumiałam, że kocham
Harrego i nic tego nie zmieni. Nie mogłam już wytrzymać w towarzystwie
Malfoy’a, to wykańczało mnie od środka. On się jednak upierał, kazał trzymać
się planu, sam zaczął powtarzać, że’ tak ma być i już’. Niejednokrotnie
zastanawiałam się, czy nie nazbyt dosłownie odebrał znaczenie tych proroczych
słów. I wtedy była ta impreza u Ślizgonów, byłam tam z Harrym, potem wyrwaliśmy
się w ustronne miejsce i spędziliśmy czas tak jak dawniej. Znowu było cudownie,
aż do momentu, w którym Malfoy nas nie przyłapał. Resztę już znasz. –zakończyła
swój długi monolog patrząc się wyczekująco na Hermionę. Cieszyła się, że ma to
wreszcie za sobą. Wypuściła głośno powietrze na znak ulgi.
-Ohh Ginny- westchnęła tylko i rzuciła się na przyjaciółkę z
otwartymi ramionami. Nie trwało to jednak zbyt długo. Sama czuła się skołowana,
ale nie mogła okazywać słabości przy Ginny, nie tego jej teraz trzeba.
–Pomogę ci!- odrzekła bardziej zdeterminowanym tonem.
-Hermiono nic…- urwała w połowie zdania i uśmiechnęła się
szczerze do dziewczyny siedzącej obok.
-Na pewno jest coś o czym jeszcze nie wiemy.- Hermiona
kartkowała w myślach wszystkie księgi o wróżbiarstwie, jakie kiedykolwiek miała
w rękach.
-Masz rację, nie mogę się przecież poddawać.- Ginny wyraźnie
odżyła, wstała z łóżka i ruszyła w stronę toaletki, by wytrzeć sobie rozmazany tusz
w okolicach oczu.
-Nie chcesz chyba mieć na nazwisko Małpoj?- Hermiona
przytoczyła usłyszane dawne przezwisko Malfoy’a, używane na początku drugiej
lub trzeciej klasy. Zadziałało. Obie Gryfonki śmiały się do rozpuku,
zapominając w jak poważnej sytuacji się znajdują.
-Nie zgadza mi się tylko jedna rzecz- ‘czysta miłość’,
przecież nigdy nie pokochasz szczerze Malfoy’a, on ciebie tym bardziej-
zagadnęła, gdy odgłosy wrzawy lekko ucichły.
-Najbardziej obawiam się, że tu się mylisz…
Dni mijały szybko. Na drzewach było już coraz mniej liści.
Błonia Hogwartu przybrały piękny odcień czerwieni, a wokół chatki Hagrida
pojawiały się dynie przeznaczone na Święto Duchów. Hermiona i Ginny mimo
ogromnych chęci nie miały czasu zajmować się sprawą przepowiedni. Priorytetem
stały się bieżące wypracowania i eseje. Chociaż panna Granger została
oficjalnie zwolniona z pisania testów półrocznych, nie zamierzała odpuścić,
chociażby w najmniejszym stopniu. Nie widywała się prawie z Blaisem, Ron
oczywiście nadal nie miał honoru przerosić, Harry bardzo unikał jej wzroku i
nawet Dann rzadko kiedy znajdywał miejsce w napiętym grafiku Hermiony.
Obie dziewczyny w piątkowy wieczór, wybierały się do
biblioteki po niezbędne książki. Chociaż połowa Hogwartu planowała właśnie
wieczór w doborowym towarzystwie alkoholu, one nie miały ochoty na imprezy.
-Poczekajcie!- usłyszały za swoimi plecami. Odwróciły się
jak na komendę i zobaczyły przystojną twarz Danna. Jego widok działał kojąco na
nawet najgorszy humor.
–Zawsze wiedziałem, że to szczęścia chodzą parami. –
uśmiechnął się na ich widok- Gdzie się moje panie wybierają, jak nie w moją
stronę?
-Biblioteka wzywa- odpowiedziały smutno, manifestując swój
żal.
-Biblioteka? Tam nawet nie można potańczyć- Dann udał
zaskoczonego, jakby właśnie oznajmiono mu, że święta są w grudniu. Gryfonki
roześmiały się z jego słów. –Mogę zdradzić wam sekret?
-Mów!- krzyknęła rozentuzjazmowana Ginny, jej oczy aż
zaszkliły się od ekscytacji.
-No nie wiem, nie wiem, czy mogę wam zaufać…- Dann popatrzył
się na nie badawczo, tylko uśmiech nieznikający z tego twarzy świadczył o tym,
że żartuje.
-Dann mów!- tym razem obie dziewczyny mówiły błagalnym
tonem.
-W sumie to nie powinienem, to męska sprawa- Krukon
najwidoczniej wspaniale się bawił, nadal udawał niezdecydowanego.
-Zacząłeś!- Ginny nie dawała za wygraną, rozochocona
tajemnicą.
-No dobrze, ale muszę coś z tego mieć- nastawił oba policzki
w kierunku Gryfonek i czekał na reakcję.
-Zapomnij!- Hermiona twardym głosem sprowadziła go na ziemię
-No dobrze. Czego się nie robi dla pięknych panienek? – obrzucił
ich łaskawym spojrzeniem- Dowiedziałem się, że pod koniec stycznia organizowany
będzie bal!
-Naprawdę? Skąd wiesz! – zapytały jednocześnie.
-Mam te swoje znajomości. –odpowiedział pokrótce, bo dotarli
na drzwi biblioteki. Ruda nie mogła usiedzieć na miejscu, coraz próbowała zadać
jakieś pytanie Dannowi i dowiedzieć się czegoś więcej, ale pod czujnym okiem
pani Pince, nie było to łatwe. Hermiona nie mogła skupić się na potrzebnych jej
materiałach, przez co miotała się między wysokimi szafkami pełnymi książek. Przypadkowo
natrafiła na dział ksiąg o wróżbiarstwie. Bardzo rzadko wybierała lektury z tej
kategorii, po nieprzyjemnościach, które spotykały ją na lekcjach profesor
Trelawney, nie miała ochoty na zagłębianie w tę dziedzinę magii. Teraz żałowała
tego jak nigdy wcześniej.
Wertowała wzrokiem tytuły starych tomisk. Szczególnie
zainteresował ją ta z wyrytym napisem ‘Niesprawdzone przepowiednie na przestrzeni
wieków’. Wyciągnęła rękę w kierunku książki, kiedy usłyszała głośny krzyk.
-Cisza! Wychodzić mi z biblioteki! Migiem!- pani Pince
mówiła tak głośno, że Hermiona wręcz podskoczyła w miejscu. Zaśmiała się do
siebie domyślając się kto taki będzie przyczyną podniesionego ciśnienia
bibliotekarki.
-Jeszcze po ciebie wrócę- szepnęła w kierunku książki i ruszyła
w kierunku drzwi. Tak jak się domyślała pani Pince stała cała czerwona na
twarzy, wskazując palcem wyjście. Dopiero teraz spostrzegła Ginny i Danna,
którzy ledwo szli ukrywając śmiech. Hermiona już dawno nie widziała
przyjaciółki w takim stanie. Sama uśmiechnęła się na ten widok i posłusznie
opuściła bibliotekę. Gdy tylko drzwi zamknęły się z trzaskiem za ich plecami,
dwójka z nich powtórnie wybuchła rechotem. Panna Granger popatrzyła na nich
karcąco kręcąc głową.
-Zachowujesz się jak Luna- Ginny próbowała opanować swój
głos, jednak marnie jej to wychodziło- O cholera! Luna!- spoważniała na moment
i za chwilę widać już było czubek jej głowy oddalający się z prędkością
światła.
-Ona jest niesamowita!- podsumowała Hermiona.
-Nie bardziej niż ty- Dann powiedział to w taki sposób, że
nie była do końca pewna, czy żartuje, czy mówi to całkiem poważnie. Jej
policzki mimowolnie się zarumieniły a twarz przybrała blady uśmiech.
-Dawno cię nie widziałem. Już zapomniałem jak miłe
towarzystwo mi oferujesz.- tym razem jego ton był całkiem poważny, co nie
spodobało się Gryfonce. Miała przeczucie, że ta rozmowa wiedzie na niewłaściwy
tor.
-Oj wiesz szkoła. Jeśli o to ci chodzi, to ja również się stęskniłam-
starała się mówić naturalnie, ale nienajlepiej jej to wychodziło.
-Hermiono naprawdę masz zamiar spędzić dzisiejszy wieczór
nad książkami?- popatrzył jej się prosto w oczy, jakby chcąc odczytać jej myśli.
Pierwszy raz się tak dziwnie zachowywał.
-Tak, raczej tak.- odpowiedziała lekko speszona.
-Szkoda, liczyłem na to, że może nadrobimy ten stracony czas
jakoś wspólnie. To naprawdę lepiej brzmi niż pisanie wypracowań.- Hermiona
lekko zirytowała się jego postawą. Nie lubiła, gdy ktoś jej mówił co ma robić.
Miała swoje twarde zasady i nie lubiła, gdy ktokolwiek w nie ingerował.
-Innym razem Dann- powiedziała odrobinę przesłodzonym tonem.
- Muszę już iść- dodała i ruszyła w kierunku Wieży
Gryffindoru.
-Do zobaczenia wkrótce, panienko- Hermiona uśmiechnęła się do niego,
ale nic już nie odpowiedziała.
Ginny umówiła się z Luną i najwidoczniej nie zamierzała
pojawić się wcześniej niż na kolacji.
-Tak to jest umawiać się z tym roztrzepańcem. –pomyślała Hermiona.
Chociaż w głębi duszy cieszyła się z całego serca, że Ruda wraca do normalnego
rytmu dnia. Z tego co było jej wiadomo to ustalili z Harrym, że zawalczą o
siebie nawzajem. Póki co będą się ukrywać, by nie prowokować rodziców, z czasem
trzeba będzie ich uświadomić. Jednak
jedna myśl nie dawała spokoju Gryfonce. Malfoy.
A co jeśli podejrzenia Ginny się sprawdzą? I chociaż to wydaje się
absurdalne, to może on się po prostu zakochał? Nie mogła skupić się na pisaniu
wypracowania z historii magii, więc ostanowiła udać się do biblioteki po
książkę o wróżbiarstwie.
W piątkowe wieczory naprawdę nieliczni spędzają czas w
świątyni pani Pince. Hermiona ostrożnie weszła do środka, napotykając przeszywający
wzrok bibliotekarki. Chcąc jak najszybciej zejść jej z oczu ruszyła między
regały. Zajęło jej chwilę, nim dotarła do odpowiedniego miejsca. Wypatrzyła
odpowiednią książkę ze startymi napisami i już miała po nią sięgnąć, gdy czyjeś
smukłe palce ją uprzedziły. Odwróciła się zbulwersowana w kierunku ‘złodzieja’.
-Malfoy.- wyszeptała nieświadomie
-Przestraszyłaś się?- zapytał sarkastycznie
-A ty co czujesz, gdy stajesz przed lustrem? Ja nazwałabym
to raczej wstręt.- uśmiechnęła się perfidnie. Ślizgon fuknął tylko,
pozostawiając ją bez odpowiedzi.
-Czyżbyś potrzebowała tego. – podniósł wysoko starą książkę
potrząsając jej przed oczyma.
-Oddaj to! –uśmiech znikł jej z twarzy, jego miejsce zajęła
irytacja.
-Chciałabyś. Do sprytniejszych świat należy.- rzuciła odchodne
i ruszył w kierunku lady pani Pince. Hermiona ruszyła za nim, chcąc udaremnić
mu próbę wypożyczenia księgi. Malfoy stał przy biurku bibliotekarki, która
najwidoczniej zapomniała o złym humorze. Cała wręcz promieniała, gdy Ślizgon
rzucał w jej kierunku kolejne słowa.
-Czy naprawdę one też
tak łatwo mu ulegają?- powiedziała w myślach i przewróciła oczami.
-Pani nie może wypożyczyć mu tej książki, jest mi bardzo
potrzebna. –Hermiona wkroczyła do akcji.
-Mogę dziecko i zaraz to zrobię.- usłyszała w odpowiedzi już
nie tak słodki głos, jak jeszcze przed chwilą. Malfoy tryumfalnie się
uśmiechnął i ruszył w stronę korytarza.
-Jeśli myśli, że
spławi mnie tak łatwo…
-Masz zamiar mnie
śledzić? –zapytał pokpiwająco. –W sumie to mogłabyś mi się nawet przydać, nie
lubię układać rzeczy i ścielić łóżka, mogłabyś też odstraszać większość
nachalnych lasek. Tak, zdecydowanie mogłabyś się przydać – uśmiechnął się sam
ze swojego żartu i popatrzył z góry na Gryfonkę. Od razu zauważył rumieńce
wściekłości na policzkach. Musiał przyznać, że irytowanie jej może być
uzależniające.
-Bardzo zabawne, naprawdę. –skwitowała go jednym
spojrzeniem, wyrażających więcej niż to co zamierzała powiedzieć i
kontynuowała- A teraz oddaj mi już tę książkę, bo jeszcze pomyślę, że umiesz
czytać. –zadrwiła.
-Jest mi potrzebna – odpowiedział całkiem poważnie.
-Mnie też.- odrzekła natychmiastowo.
-Naprawdę nie interesuje mnie to, że musisz napisać jakieś
głupie wypracowanie, ja potrzebuje tej książki z ważniejszych powodów. –
skończył tę niepotrzebną wymianę zdań i ruszył w kierunku przeciwnym do
Granger.
-Ale ja wiem o wszystkim. - powiedziała cicho – Wiem o
przepowiedni.
Zatrzymał się w miejscu. Przeanalizował szybko sens jej
słów. Po czym odwrócił się gwałtownie i podszedł w jej stronę. Złapał ją za
rękę, nie zważając na to, że krzyknęła i próbowała się wyrywać, prowadził ją za
sobą. Szli szybko. Hermiona prawie nie nadążała za jego długimi nogami.
Zatrzymali się dopiero przy jakichś starych drzwiach. Wszedł pierwszy, ciągnąc
ją za sobą. Zamknął zamek zaklęciem i dopiero wtedy puścił jej ramię.
Odskoczyła jak oparzona. Naprawdę przestraszyła się Ślizgona. To Malfoy, on
jest zdolny do wszystkiego.
-Skąd to wiesz?- rzucił zbulwersowanym tonem, nie odrywając
od niej natarczywego wzorku.
-Ginny mi powiedziała. – odrzekła zgodnie z prawdą.
-Jak ona śmie? Jak ona mogła? –zawołał histerycznym głosem,
odwrócił się w kierunku jakiejś starej szafy i kopnął w nią z całej siły. Teraz
już wiedziała, że to wyniszcza nie tylko Harrego i Rudą, to dotyczy ich wszystkich.
CDN
w sobotę ;*
Jej ^.^ pierwsza ^.^
OdpowiedzUsuńRozdział boski, genialny, świetny! Jak ja mam czekać do Mikołajek?!?!?! Jak!?!?!?
Genialny pomysł z tą przepowiednią. Jestem ciekawa, jak Hermiona dowie się, że jest czystej krwi, bo to będzie ona, prawda? No chyba że będzie walka z losem i wgl, co też będzie super. Ale chce już wiedzieć! Chyba zacznę odliczać dni do 6 grudnia ;)
Życzę weny i pozdrawiam,
Maggie Z.
Już jest! Nic nie mogę powiedzieć, ale będzie ciekawie :)
UsuńKochana wybacz, że nie komentowałam pod poprzednimi rozdziałami, ale nie martw się, przeczytałam wszystkie i jestem pod mega wielkim wrażeniem, tego jak rozpoczęłaś swoją pierwszą przygodę z Dramione. Opowiadanie jest cudownie, wręcz można powiedzieć z perfekcją napisane. Bohaterowie również bardzo dobrze zilustrowani choć szczerze irytuje mnie już ten Dann. Ale cóż... mam nadzieję, że nie będzie tworzył żadnych problemów naszym Dramkom xDDD
OdpowiedzUsuńDużo weny i kolorowych snów.
LORA <3
PS. Dało by się z tb jakoś skontaktować? ^^^
Jak miło witać nową czytelniczkę! Nie szkodzi, że nie komemtowałaś cieszę się, że byłaś od początku i ze tak ci się podoba. To skarb mieć takich czynników! Naprawdę dziękuję i oczywiście można się ze mną skontaktować pod adresem vaniliocinna@gmail.com
UsuńMarny? Rozdział jest cudowny! Nareszcie wiemy o co chodzi. Co do tej przepowiedni... To Hermiona, prawda? :3
OdpowiedzUsuńA do tego następny rozdział za dwa dni :D Nie mogę się już doczekać.
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black
Aż tak mi slodzicie? Mam za dobrych czytelników, zdecydowanie!
UsuńJej, ale się działo w tym rozdziale. Aż nie wiem od czego zacząć. ;) Przede wszystkim cieszę się, że wreszcie wyjaśniła się sprawa dziwnego zachowania Ginny. Z drugiej strony nie podoba mi się treść tej przepowiedni. To w końcu opowiadanie o Dramione czy Dranny (tak to się nazywa?). ;) W każdym razie końcówka genialnie wyszła i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells :*
Drinny, ale tak to opowiadanie Dramione i wkrótce się o tym przekonacie :)
UsuńJak dla mnie wiadome jest to, że tą dziewczyną z przepowiedni okaże się Hermiona, bo kurczę, przecież to opowiadanie dramione a nie jakieś drainny, czy coś w ten deseń (o ile coś takiego w ogóle istnieje). Dlatego, już się nie mogę doczekać i myślę, że pan profesor Granger jest kluczem do odpowiedzi na pewne pytania :) Strasznie, ale to strasznie irytuje mnie ten cały Dann i te jego "panienko", "panienki", normalnie masakra! Niech on przestanie panienkowac, błagam! Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńChyba masz rację czas się go pozbyć! Hahaha!
UsuńKurde, akcja jak nie wiem co!
OdpowiedzUsuńChcę więcej, czemu nie ma jeszcze rozdziału?!
Daj mi go teraz i już :D
Wciągnęłaś mnie tym rozdziałem, ide czytac resztę!
tak, dopiero teraz znalazłam tego bloga ;/
zaluje, ze nie bylam z nim od poczatku.
by the way
http://skryte-dramione.blogspot.com
zapraszam na prolog ;)
Tyle nowych czytelników! Czym ja sobie zasłużyłam? Dziękuję i zapraszam po więcej!
UsuńMała dziewczynko, Ty mnie tutaj przepraszasz (jakby Ci bardzo zależało to wybaczam ;), a ja komentuję dopiero następnego dnia! Jestem taka radosna, że jest kolejny rozdział, że nawet gdybym wcześniej była na Ciebie zła (a nie byłam), to teraz na pewno już bym nie była. Mam tylko nadzieję, że Ty też wybaczysz moje opóźnienie.
OdpowiedzUsuńTeraz Cie ochrzanię! Ja rozumiem, że jesteś skromna, ale jak można twierdzić, że ten rozdział jest marny?! No jak ja się pytam?! I jeszcze krótki?! Ogay, nawet jeśli uważasz, że nie jest to długość, którą chciałaś uzyskać, to oświecę Cię: było idealnie! Słyszysz?! Idealnie! Rozdział, w którym wyjaśniasz nam tajemnicę przepowiedni nie mógłby być marny!
Rozmowa Ginny z Hermioną była zniewalająca. Mam bogatą wyobraźnię, ale czegoś TAKIEGO bym nie wymyśliła. To ma związek z Dumbledorem? I Voldemortem? Łał. Cała przepowiednia też jest łał. Wszystko jest łał. Czytałam na telefonie, jednocześnie wykonując inne czynności, ale jakby w zwolnionym tępie. Cała moja uwaga była skupiona, aby nie uronić ani słówka.
Ron wiedział? I cały zakon też wiedział? I Narcyza się zgodziła? Draco się zgodził?! Możliwe, że czytałam z otwartą buzią.
Dann w tym rozdziale nie odgrywał znaczącej roli. Zastanawiam się nad jego postacią. I to nie pierwszy raz. Nie wiem jaką rolę odgrywa, lub dopiero będzie odgrywał w Twoim Dramione. Ma być, takim szczęśliwym chłopcem? Czy raczej zalotnikiem Miony? A może konkurencją dla Draco? Póki co chyba jest tym pierwszym, ale czyżby ewoluował w drugie?No nie wiem, nie wiem.
Tym razem zakończyłaś w idealnym momencie. Mam niedosyt (jak zwykle zresztą ;), ale nie umrę ze zniecierpliwienia. No, chyba, że zadręczając się sprawą inicjałów z poprzedniego rozdziału.
Końcowa scena też świetna, teraz Draco już wie, że Ona wie. Co z tym zrobi? Raczej wątpie, żeby poprosił ją o pomoc w znajdowaniu innych ewentualnych znaczeń przepowiedni, chociaż u ciebie nigdy nic nie wiadomo :*
Naturalnie, w przepowiedni chodzi o Dracona, co potwierdził sam Dumbledore, sądzę jednak (phi, to w końcu Dramione - ja to WIEM), że chodzi o Mionę nie o Ginny. Idąc tym tropem wszystko robi się jeszcze bardziej tajemnicze. Myślę, że ma to coś wspólnego z lusterkiem - przecież sam Draco powiedział, że to stary magiczny przedmiot, który nie może być w jej, mugolskiej, rodzinie od pokoleń. My oczywiście domyślamy się, że jednak może. Ale co z tym wszystkim ma wspólnego "magiczna" todzina Granger'ów, którzy dominują teraz w szkole? I czy mogę mieć rację w jakiś sposób łącząc przepowiednię z tajemniczymi runami na lusterku? A może to tylko wskazówka dotycząca miłości? No bo w jaki spósób wyjaśnienie tej zagadki znalazłoby się na lusterku sprzed kilkuset (jak sądzę) lat?
Po wysnuwaniu takich wniosków, chyba jednak umrę ze zniecierpliwienia, czekając na kolejny rozdział.
Pozdrawiam cieplutko <3
Laxus
O jejku, jejku! Dopiero teraz zauważyłam napis "CDN w sobotę ;*". Niby wiedziałam, że dodasz coś w Mikołajki, ale do tej pory myślałam, że będzie to miniaturka a tu taka wspaniała niespodzianka! No bo pisząc CDN miałaś na myśli ciąg dalszy TEGO konkretnego rozdziału, tak? Mam rację, prawda?
UsuńDobra, dobra. Wdech, wydech...
Czekam z niecierpliwością
Laxus
Hahahahaha moja kochana czytając ten komentarz, nie mogę uwierzyć, że ty to wszystko naprawdę pamiętasz. Słowa, gesty, które były jakieś dziesięć rozdziałów do tylu.
UsuńTak bardzo lubię czytać te komentarze, tak bym chciała wyjaśnić ci wszystko i powiedzieć jak się skończy, ale nie. Musisz przez to przebrnąć rozdział po rozdziale, okej?
A i rozumiem ze mnie chwalisz, ale rozdział naprawdę marny ;/
UsuńJaki cudowny, aż słów mi brak! *.*
OdpowiedzUsuńTo nie chodzi o Ginny, tylko o Hermionę, musi! <3 Chociaż w sumie, to Ginny i Draco mogliby przez parę rozdziałów pobyć parą xD O matko, teraz to naprawdę zamieszałaś tą przepowiednią! No i jeszcze końcówka, walka o książkę najlepsza! Szkoda, że tak krótko, ale w pełni rozumiem. Czekam na drugą część i zapraszam na nowy rozdział do mnie :*
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Wiesz, że zastanawiałam się czy nie połączyć Draco z Ginny na jakiś czas, nie jestem pewna, ale chyba jednak nie, bo mam trochę inne bardziej chytre plany!
UsuńTo na pewno nie chodzi o rudą na pewno i coś mi się zdaje że jest to powiązane z naszą ulubioną Gryfonka :3 lecz nie jestem pewna i czekam na kolejne rozdziały by się upewnić hehe
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Dziękuję :*
UsuńWow. Tego się nie spodziewałam! Ale coś mi się wydaje, że rolę w przepowiedni trochę się odwróca. I to nie Ginny będzie wybranka Malfoya, czy mam rację ?:> Bardzo mi się podobało, w sumie jak zawsze. wprowadzasz swoisty i oryginalny klimat, który tak uwielbiam :) przepraszam za krótki komentarz, ale jestem na telefonie :/ życzę Ci dużo weny! :*
OdpowiedzUsuńNie szkodzi ważne jest dla mnie choćby jedno słowo <3
UsuńWiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!!!! Na serio, choć Twój pomysł jest bardzo oryginalny to po ostatnim rozdziale dostałam wprost olśnienia i po prostu wiedziałam ze tak bedzie!!! Gdyby była taka możliwość to bym sie założyła o to co bedzie dalej ;) oczywiście to nie zmienia faktu ze bede czytać Twoje opowiadanie! Jest za dobre!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;D
PS U mnie juz nowy rozdział ;)
ciekawy-przypadek-hermiony-granger.blogspot.com
Ahh moje genialne czytelniczki! Kocham <3 Ale obiecuję, że jeszcze wszystko pokomplikuję, a co!
UsuńHej kochana rozdział suuper. Jeszcze raz napisze, że jest marny o będziemy musiały sobie pogadać xD Rozmowa Ginny i Heermiony suuper :D Wybranką Malfoya będzie Hemriona jak myślę :D No na pewno nie Ginny to przecież Dramione of course ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak jak napisane rozdział dodasz dzisiaj ;**
A ja Cię zapraszam do siebie bo o 20 dodam tez nowy rozdział
Dużo weny i pomysłów !
Dziękuję, że nadrabiłaś wszystko i jesteś ja też wpadnę za chwilę :*
UsuńAhh geniusz mój! Lecę czytać dalej, bo przepowiednia mnie zastrzeliła. Jesteś genialna <3
OdpowiedzUsuńGracjanna
Ohh dziękuję i zapraszam :*
Usuń